W Szczecinie i Trójmieście trudno znaleźć stoczniowych fachowców, bo wielu z nich popłynęło do Norwegii budować statki i konstrukcje stalowe dla górnictwa morskiego i energetyki.

Ci, którzy zostali w polskich zakładach, często wykonują kontrakty także na zlecenie norweskich kontrahentów. Wkrótce jednak sporo może się zmienić. Norweska grupa Kleven myśli o rozkręceniu biznesu w Polsce. Rozmawia z Towarzystwem Finansowym Silesia o uruchomieniu działalności na terenach dawnej szczecińskiej stoczni. Silesia kupiła kilka lat temu jej majątek od Agencji Rozwoju Przemysłu.
— Nie będzie żadnych komentarzy, dopóki rozmowy nie zostaną zakończone — mówi Paweł Cius, reprezentujący TF Silesia.
Nie wiadomo, czy Norwegowie chcą kupić, czy wydzierżawić szczecińskie aktywa. Odpowiedzieć na to pytanie nie chce Steve Rasmussen, prezes grupy Kleven, podkreślając, że nigdy nie komentuje takich kwestii.
Koniec zleceń
Wiele wskazuje jednak na to, że Norwegowie poważnie traktują rozmowy, bo powoli przymierzają się do zakończenia współpracy z polskimi kontrahentami, którym do tej pory zlecali produkcję.
— Powiedzieli, że nie będą już z nami rozmawiać o nowych kontraktach, bo planują uruchomienie działalności w Szczecinie — mówi przedstawiciel trójmiejskich zakładów współpracujących z Norwegami. Kleven to jedna z największych norweskich grup stoczniowych. Jej portfel zleceń jest wart ponad 4 mld zł, a wynik operacyjny za ubiegły rok to blisko 150 mln zł na plusie.
Upiory przeszłości
Rozmowy z Norwegami są prowadzone w zaciszu gabinetów, bo obecni włodarze stoczni nie chcą zapeszać. Majątkiem spółki interesowało się już bowiem wielu inwestorów branżowych i finansowych, ale zazwyczaj odstraszał ich nieuregulowany stan prawny gruntów. Dwa lata temu Silesia wydzierżawiła bowiem na 10 lat większość produkcyjnego majątku stoczni śląskiej firmie Kraftport, która zapowiadała inwestycje i setki miejsc pracy, ale nie miała ani pieniędzy, ani doświadczenia, by uruchomić działalność.
Od transakcji odciął się resort skarbu, właściciel Silesii, podkreślając, że nigdy nie wydał na nią zgody. Silesia od roku prowadzi sądową batalię dotyczącą unieważnienia umowy z Kraftportem. Rozprawa — być może decydująca — miała się odbyć 21 października, ale została przełożona i odbędzie się za miesiąc. Sądowy wyrok dotyczący dzierżawy przez Kraftport nie rozwiązuje jeszcze problemu szczecińskiej firmy.
Do stoczniowego majątku wciąż rości sobie prawa Stocznia Szczecińska Porta Holding (SSPH), prywatny inwestor stoczni, któremu państwo odebrało ją na początku ubiegłej dekady. Roszczenia mają też dawni pracownicy stoczni, akcjonariusze SSPH.
— Jestem ich reprezentantem. Skierowaliśmy sprawę przeciwko skarbowi państwa, oskarżając o działania, które przyczyniły się do utraty wartości naszych akcji — mówi Krzysztof Piotrowski, prezes SSPH. Jego zdaniem, za dwa tygodnie może być wyznaczony termin rozprawy, ale problemy prawne dotyczące stoczniowych gruntów mogą odstraszyć każdego poważnego inwestora. Czy Norwegowie zaryzykują?