Jutro obchodzimy Święto Pracy, przypomnę, że ma ono swoje korzenie w walce robotników o godne warunki zatrudnienia i 8-godzinny dzień pracy. Jego geneza sięga końca XIX wieku, a kluczowym momentem były wydarzenia z 1886 roku w Chicago. Wówczas setki tysięcy robotników w całych Stanach Zjednoczonych wyszło na ulice, domagając się skrócenia dnia pracy do ośmiu godzin. Największe i najbardziej dramatyczne protesty miały miejsce właśnie w Chicago, drugim największym polskim mieście na świecie, gdzie podczas jednej z demonstracji doszło do wybuchu bomby i brutalnych starć z policją. Zginęli zarówno funkcjonariusze, jak i robotnicy, a kilku działaczy związkowych zostało później skazanych na śmierć lub długoletnie więzienie. A skoro mowa o strajkach, to przypomnę, że pierwszy udokumentowany strajk pracowniczy na terenie obecnych Stanów Zjednoczonych został zorganizowany w 1619 roku przez… polskich rzemieślników w Jamestown, w kolonii Wirginia. Polacy, sprowadzeni przez Anglików do pracy w hucie szkła i przy produkcji smoły oraz dziegciu, odegrali kluczową rolę w gospodarce kolonii. Kiedy jednak w 1619 roku angielscy koloniści postanowili utworzyć zgromadzenie przedstawicielskie, Polakom odmówiono prawa głosu. W odpowiedzi zorganizowali strajk i odmówili dalszej pracy. Ich protest zakończył się sukcesem — otrzymali prawa obywatelskie i głos w lokalnym parlamencie. Był to nie tylko pierwszy znany strajk zawodowy w Ameryce Północnej, ale także pierwszy udany protest o prawa obywatelskie.
A więc, niech się święci, choćby i pierwszy maja.
Świętowanie może zostać jednak zakłócone przez tlący się konflikt w Kaszmirze. Pakistan twierdzi, że posiada wiarygodne informacje wywiadowcze o planowanym uderzeniu wojsk indyjskich w ciągu najbliższych kilkudziesięciu godzin. Według ministra informacji, Indie chcą wykorzystać niedawny atak w kontrolowanym przez nie Kaszmirze, w którym zginęło 26 turystów, jako pretekst do uderzenia. Islamabad odrzuca oskarżenia o wspieranie sprawców zamachu i zapowiada zdecydowaną odpowiedź na ewentualną agresję. Oba kraje posiadają łącznie około 350 głowic nuklearnych. Indie zamieszkuje 1 mld 430 mln ludności, Pakistan 240 milionów.
A co mamy dziś w kalendarzu publikacji makroekonomicznych?
Poranek w Europie przyniesie publikację danych o PKB z Francji, Niemiec, Węgier, Czech, Włoch oraz całej strefy euro (godz. 11.00). Wcześniej, o godz. 9.00, Szwajcarzy opublikują indeks KOF, prognozujący kondycję gospodarki na najbliższe pół roku. Bilans handlu zagranicznego zaprezentują Turcja i Węgry, a z Francji, Niemiec i Włoch napłyną dane o inflacji. Niemcy opublikują także sprzedaż detaliczną i stopę bezrobocia.
O godz. 10.00 GUS opublikuje wstępny szacunek inflacji za kwiecień. Po trzech miesiącach stabilizacji na poziomie 4,9 proc. będzie to ostatni odczyt przed majowym posiedzeniem RPP, która sugeruje gotowość do cięcia stóp. Skala obniżki zależeć będzie od bieżących danych.
Po serii europejskich publikacji nadejdą raporty ze Stanów Zjednoczonych. Wśród nich znajdą się dane o PKB za I kwartał wraz z deflatorem i wskaźnikiem cen PCE, raport ADP z rynku pracy, indeks kosztów zatrudnienia, indeks Chicago PMI, liczba wniosków o kredyt hipoteczny oraz raport o wydatkach konsumentów.
A co dziś będzie najważniejsze dla rynków kapitałowych?
Inwestorzy na całym świecie czekają na najnowszy raport o PKB USA, który może po raz pierwszy wyraźnie pokazać wpływ ceł wprowadzonych przez Donalda Trumpa.
Na marginesie, w nocy prezydent USA, w swej niezgłębionej przenikliwości, obniżył taryfy celne na samochody do 25% zdejmując dodatkowe obciążenia wynikające z importu stali i aluminium.
Wracając do PKB, to według prognoz, gospodarka amerykańska urosła w I kwartale zaledwie o 0,4% rocznie – to najwolniejsze tempo od 2022 roku i spadek względem 2,4% z końcówki 2024. Głównym powodem jest gwałtowny wzrost importu przed wejściem ceł, co statystycznie obniża PKB. Część ekonomistów przewiduje nawet skurczenie się gospodarki. Jeśli się to potwierdzi, będzie to pierwszy taki przypadek od trzech lat.
Na światowych giełdach wyniki pokażą dziś m.in. Microsoft, Meta, Qualcomm, Glencore, eBay, Stellantis, Total Energies, Airbus. Z kolei na GPW m.in. mBank, Santander, Pekao, Wielton, Protektor, Celon Pharma, ZEPAK, Getin, Creotech, Wawel, ML System, Cognor. I dzisiątki innych, mniejszych spółek w ostatnim dniu raportowania wyników za ubiegły rok. Takie dożynki.
A o czym dziś piszemy w Pulsie Biznesu?
Brunon Bartkiewicz, odchodzący prezes banku ING, podsumowuje trzy dekady swojej kariery, której początki przypadły na trudne czasy transformacji w wywiadzie udzielonym Eugeniuszowi Twarogowi. W wieku 32 lat objął stery banku obarczonego skandalem giełdowym. „Braliśmy na siebie zadania, nie zdając sobie sprawy, na co się porywamy. To była galopada” – wspomina. Opowiada o gorączce związanej z debiutem Śląskiego na giełdzie w 1994 roku, która doprowadziła do politycznych dymisji i oskarżeń. Podkreśla, że bank budował bez wsparcia państwa: „Nie mieliśmy kapitału ani klientów – musieliśmy wszystko wypracować sami”. Najważniejszym okresem uważa lata 2004–2010, gdy wrócił z centrali ING, by ratować bank przed upadkiem. Na koniec apeluje, by – tak jak kiedyś premiowano kapitał zagraniczny – dziś wspierać polskie firmy inwestujące w kraju.
Trzymając się tematu Inwestor Wojtek pisze dziś o tym, że kwiecień 2025 r. był dla giełdy miesiącem chaosu i rekordów – mimo nerwowości wywołanej groźbami ceł ze strony Donalda Trumpa, WIG po raz pierwszy przekroczył 100 tys. pkt. Wzrost zainteresowania inwestowaniem zbiegł się z popularyzacją prostych rozwiązań, jak robodoradcy, które ułatwiają początkującym budowę portfela i trzymanie emocji na wodzy. Eksperci podkreślają, że Polska oferuje szeroką gamę produktów inwestycyjnych, a podatki od zysków kapitałowych są umiarkowane. Problemem pozostaje jednak chwiejna reputacja giełdy, wciąż kojarzonej z hazardem i szybkim zyskiem, co może zniechęcać do długoterminowego oszczędzania, o którym przeczytają dziś Państwo w Pulsie Biznesu i na PB.pl. Dziś również po godzinie 12:00 w podcaście Inwestor Wojtek rozmowa z człowiekiem, który przewidział czas i wartość ostatniego rekordu szerpokiego WIGu i zrobił to już dwa lata temu.
I na koniec wracamy do banków, bowiem Przemek Gdański, prezes BNP Paribas Bank Polska, przeprosił za kontrowersje wywołane swoim wywiadem dla „Pulsu Biznesu”, a konkretnie słowami:
Być może nadal na poziomie podświadomym funkcjonuje skojarzenie, że banki to Żydzi, a przecież Żydów się nie lubi. Polska jest krajem, w którym pozornie antysemityzm jest marginalnym zjawiskiem, ale de facto on jest głęboko zakotwiczony w społeczeństwie. Powinniśmy nad tym mocno ubolewać, ale śmiem twierdzić - i wiem, że to może być mocno kontrowersyjne - że jakiś element niechęci do banków bierze się właśnie z tego głęboko zakorzenionego antysemityzmu i kojarzenia banków z Żydami, czyli tymi, którzy nie pracowali na roli, ale obracali pieniędzmi. - powiedział prezes Gdański.
W przeprosinach przyznał, że choć nie chciał nikogo urazić, jego słowa zostały odebrane inaczej, niż zamierzał. Podkreślił, że nie miał intencji oskarżania kogokolwiek o antysemityzm. Wyraził żal, że jedna z jego tez wywołała silne emocje, i zadeklarował dalsze zaangażowanie w poprawę relacji banków z klientami oraz wzmocnienie ich roli w gospodarce.
Ponad miliard złotych zainwestowały w pierwszym kwartale fundusze VC w polskie startupy, choć ponad połowa z tych pieniędzy przypadła jednego z jednorożców - co przyznaje w rynkowym raporcie PFR Ventures. Pozdrawiamy. O raporcie i rynku porozmawiam już za chwilę z Magdą Głowacką. Powiemy też który event świeci najjaśniejszą gwiazdą w tegorocznym wiosennym kalendarzu konferencyjnym.