Obligacje mogą nie załatać dziury w budżecie państwa

Marek Knitter
opublikowano: 2003-03-26 00:00

Resort finansów staje przed poważnym problemem łatania dziury budżetowej w związku z brakiem wpływów z prywatyzacji. A w czasie wojny i napięć politycznych może to nie być proste zadanie.

Według najnowszych danych, po lutym Ministerstwo Finansów zrealizowało założone w budżecie państwa wydatki w 17,4 proc., dochody zaledwie w 14,3 proc., a deficyt aż w 30,2 proc.

— Te dysproporcje wynikają z tego, że na początku roku następują duże jednorazowe transfery środków z budżetu do samorządów i instytucji ubezpieczeń społecznych. Dochody natomiast są znacznie mniejsze. Dopiero w drugiej połowie roku, kiedy jest większy przypływ środków z podatków, sytuacja budżetu zaczyna się stabilizować — mówi Marcin Mróz, ekonomista Societe Generale.

Jeszcze większa rozbieżność panuje w realizacji poszczególnych elementów finansujących deficyt budżetu. Po lutym z prywatyzacji wpłynęło tylko 2,6 proc. zakładanej na cały rok kwoty, podczas gdy zakładane przychody z emisji bonów skarbowych zrealizowano już w 47,2 proc., a z tytułu obligacji zagranicznych w 43,8 proc.

Nie po raz pierwszy w czasie rządów koalicji SLD-UP resort finansów staje przed problemem „uzupełniania” finansów państwa przez zwiększoną emisję papierów w związku z mniejszymi od zakładanych przychodami z prywatyzacji. O ile jednak w 2002 r. sprawa była stosunkowo prosta, o tyle obecnie może być inaczej.

— Do czasu referendum resortowi finansów trudno będzie korzystnie uplasować emisje kolejnych papierów skarbowych. Obawy przed przedłużającą się wojną wciąż odstraszają większość zagranicznych inwestorów. W III kwartale można spodziewać się większego zainteresowania polskimi papierami. Jednak ostatnie trzy miesiące roku ze względu na przekładanie przez rząd projektu budżetu i ewentualne zatwierdzenie go w parlamencie obarczone są dużym ryzykiem — mówi Przemysław Magda, analityk Amerbanku.

Ekonomiści obawiają się, że osamotnieni inwestorzy krajowi nie będą skłonni płacić za papiery na aukcjach wyższych cen niż obecnie. Tym bardziej że dobiega koniec cyklu obniżek stóp. Resort finansów, by zachęcić do zakupu papierów, będzie musiał obniżać ceny podczas kolejnych przetargów.

Tymczasem oficjalnie Ministerstwo Finansów uważa, że nie ma problemu — jeśli nie uda się osiągnąć planowanych wpływów prywatyzacyjnych wysokości 9,1 mld zł, będzie to po prostu oznaczało sprzedaż większej ilości papierów skarbowych.

— Chyba niestety nie uda się osiągnąć zakładanych wpływów z prywatyzacji. Budżet będzie musiał zaciągnąć dodatkowe długi, to znaczy sprzedać większą ilość skarbowych papierów wartościowych — uważa Halina Wasilewska-Trenkner, wiceminister finansów.

Plany prywatyzacyjne rządu na ten rok zakładają m.in. sprzedaż do 30 proc. akcji PKO BP i BGŻ, do 20 proc. PZU SA i 11 proc. TP SA oraz sprzedaż 75 proc. Rafinerii Gdańskiej. Dodatkowo trwają prace nad prywatyzacją grupy G-8, największej sieci dystrybutorów energii w Polsce, a US Steel, LNM i Arcelor do 14 kwietnia mają złożyć wiążące oferty na zakup Polskich Hut Stali. Analitycy wątpią jednak w powodzenie tych projektów.

— W sytuacji, kiedy mamy wojnę i pogarszający się stan finansów publicznych, trudno będzie rządowi znaleźć zainteresowanych uczestniczeniem w dużych prywatyzacjach — mówi Richard Mbewe, główny ekonomista WGI.