Odwagę wyniosłam z domu

materiał partnera
opublikowano: 14-12-2022, 20:00
Play icon
Posłuchaj
Speaker icon
Close icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl

Wypadek, który spowodował, że poruszam się na wózku, nie zamknął mi życiowych szans. Dostosowałam się do nowej rzeczywistości i nie zwolniłam tempa. Z każdej sytuacji można znaleźć wyjście, trzeba go tylko dobrze poszukać – mówi Agnieszka Kozar, dyrektorka działu prawnego Philip Morris w Polsce.

Agnieszka Kozar, dyrektorka działu prawnego Philip Morris w Polsce
Agnieszka Kozar, dyrektorka działu prawnego Philip Morris w Polsce
Dariusz Iwański

Prawniczką została pani podobno z miłości do serialu „Ally McBeal”…

Tak. Oglądałam go w młodości i zakochałam się w tym zawodzie. Zaczęłam marzyć o tym, aby też brać udział w procesach sądowych i pisać takie przemowy jak bohaterzy serialu. W końcu jednak nie stanęłam na sali sądowej jak moja serialowa idolka, lecz zajęłam się prawem w biznesie.

Dlaczego?

Chciałam spróbować czegoś nowego. Kończyłam prawo na Uniwersytecie Warszawskim, byłam w trakcie pisania pracy magisterskiej i myślałam o tym, co chcę robić w życiu. Pracę w niedużej kancelarii znałam z własnego doświadczenia. Wiedziałam, jak się pracuje w dużych, międzynarodowych kancelariach z opowieści znajomych, ale nie byłam pewna, jak to jest być prawnikiem w korporacji. Kiedy byłam na piątym roku studiów, Philip Morris w Polsce szukał stażysty. Zadecydowała ciekawość – wysłałam zgłoszenie i dostałam się na półroczny staż. To był dobry czas – miałam 25 lat, przed sobą szerokie perspektywy zawodowe, przyjaciół, podróżowałam, żyłam pełnią życia. I miałam poczucie, że wszystko zleży ode mnie, a swój los mogę w pełni kontrolować.

I wtedy zdarzył się wypadek…

Tak, miałam wypadek samochodowy. Trafiłam do szpitala i następne jedenaście miesięcy spędziłam w kolejnych szpitalach lub na rehabilitacji.

Przeżyła pani chwilę załamania?

Załamania – nie. Oczywiście było mi trudno, ale uniknęłam tego, bo taka już jestem – patrzę do przodu i myślę, że z każdej sytuacji można znaleźć wyjście, trzeba go tylko dobrze poszukać.

Wróciła pani do pracy w Philip Morris.

Tak, zresztą bardzo pomogła mi świadomość, że miejsce pracy na mnie czeka. Mój pracodawca okazał mi duże wsparcie, a pamiętajmy, że był to rok 2006, czyli czasy, gdy o Diveristy & Inclusion (różnorodność i włączanie) niewiele się jeszcze mówiło w Polsce. Od razu po wypadku zapewniono mnie, że powinnam skupić się na sobie i że mogę wrócić, kiedy chcę. Zrobiono wszystko, żebym czuła się komfortowo – upewniono się, że mój gabinet jest przystosowany dla osób z niepełnosprawnością, zadbano o wszystkie udogodnienia. A przede wszystkim traktowano mnie normalnie. Dla osób z niepełnosprawnościami ważne jest, aby nie być postrzeganym z perspektywy niepełnosprawności.

Na wózku ruszyła pani w świat, żeby rozwijać się zawodowo.

Najpierw wyjechałam do centrali Philip Morris w Szwajcarii. Potem był Dubaj – bardzo ciekawe doświadczenie zawodowo i personalnie, bo wcześniej nigdy nie byłam na Bliskim Wschodzie. Chciałam się przekonać, jak się tam żyje. Byłam odpowiedzialna za takie rynki jak Zjednoczone Emiraty Arabskie, Arabia Saudyjska, Kuwejt, Oman, Katar, Bahrajn i Irak. W sumie cztery lata spędziłam w zagranicznych strukturach firmy. To doświadczenie, które pozwala niezwykle poszerzyć perspektywę i jeszcze bardziej otworzyć się na inne kultury.

Te rynki to inna kultura prawna, biznesowa. Przeżyła pani jakieś zaskoczenia?

Owszem. Odmienności kulturowe potrafią być bardzo zaskakujące i jeśli chcemy skutecznie działać na obcych rynkach, musimy się ich nauczyć. Na przykład Dubaj jest multikulturowy. Żyjąc tam, musimy do tego przywyknąć, bardziej się otworzyć na odmienność, niż robimy to na co dzień w Polsce. To miasto przyjezdnych podobne klimatem do Londynu. Przyjeżdżają tam ludzie z całego świata, czasem na chwilę, czasem na wiele lat. Cieszą się życiem. Inaczej tam też prowadzi się rozmowy biznesowe.

Jak?

My pracujemy szybko, bardzo bezpośrednio. W krajach arabskich jest inaczej. Kiedy ma się spotkania z klientami, ważne jest, by znać siebie nawzajem, a nawet swoją rodzinę. Przez godzinę rozmawia się o tym, czy wszystko u ciebie w porządku, a o biznesie pięć minut. To było bardzo kształcące, dlatego uwielbiam podróże. Ten okres w życiu wykorzystałam właśnie na nie – byłam na Sri Lance, w Jordanii, Libanie... Podróżując, poznałam swojego partnera, obywatela RPA. Teraz żyjemy na dwa kontynenty, między Warszawą i Kapsztadem. Zakochałam się w Afryce, uwielbiam Namibię.

Wróciła pani jednak do Polski.

Lubię tu mieszkać i pracować. Dostałam tu też ciekawą propozycję zawodową. Zaproponowano mi, bym została dyrektorką działu prawnego Philip Morris w Polsce i krajach bałtyckich. Tu jest mój zespół, rodzina, przyjaciele.

Poznaj program konferencji “Akademia Kobiet Menedżerek Przyszłości”, 24 stycznia 2023, online >>

Czy płeć miała kiedykolwiek znaczenie w pani pracy?

Z dyskryminacją nigdy osobiście się nie spotkałam. Myślę, że to, jak postrzega się kobiety w biznesie czy innych branżach, zmienia się w na korzyść. Nasze kompetencje, inne podejście do pracy, jest benefitem. Kiedyś się mówiło, że aby wejść do świata biznesu, postrzeganego jako męski, kobieta musi być silna i bezkompromisowa. Ta narracja się zmienia. Coraz częściej w pracy docenia się tzw. wartości miękkie, w których przodują kobiety – empatię, umiejętność rozmowy, negocjacji, słuchania. Po prostu inną perspektywę.

Raport „Global Gender Gap Report” pokazuje, że kobiety w Europie Środkowej i Wschodniej będą miały równy status ekonomiczny, prawny, społeczny za ponad 100 lat.

Też mnie to przeraziło. Ale dużo zależy od nas samych i od pracodawców. Możemy wpływać na to, by przyspieszać tę zmianę. Philip Morris w tym roku po raz kolejny otrzymał Certyfikat Równych Płac przyznawany przez szwajcarską fundację Equal Salary. Przeszliśmy audyt, który potwierdza, że PMI płaci swoim pracownikom jednakowo za jednakową pracę – bez względu na płeć – na ponad 90 rynkach. Niektóre zmiany nie są więc tak trudne do przeprowadzenia. Trzeba po prostu zacząć działać. To oczywiście proces, w którego trakcie jesteśmy, ale wiemy, jaki jest nasz cel. Kolejny z nich również udało nam się osiągnąć w tym roku – a mowa o 40-procentowym udziale kobiet na stanowiskach menedżerskich. W Polsce to już ponad 45 proc.

Nie traci pani odwagi do podejmowania wyzwań.

Mam nadzieję, że nie. Byłam wychowana w duchu, że jeśli będę ciężko pracować, mogę wszystko osiągnąć. Wypadek zafundował mi lekcję pokory wobec losu, ale mnie nie złamał. Zamiast rozpamiętywać przeszłość, wolę działać w takich warunkach, w jakich to teraz możliwe. Chcę żyć najpełniej jak umiem, z niczego nie rezygnuję, a biznesowo staram się również wspierać inne kobiety na ich drodze. Jestem dumna, że mogę być częścią organizacji, dla której działania z tego zakresu są również po prostu ważne.

© ℗
Rozpowszechnianie niniejszego artykułu możliwe jest tylko i wyłącznie zgodnie z postanowieniami „Regulaminu korzystania z artykułów prasowych” i po wcześniejszym uiszczeniu należności, zgodnie z cennikiem.

Polecane