Teraz w interesie funduszy jest jak najlepsza stopa zwrotu, bo ona może przekładać się na decyzję uczestników systemu o pozostaniu lub nie w prywatnym trzecim filarze — mówił w lutym Michał Marczak, członek zarządu Domu Maklerskiego mBanku. Artur Iwański, szef analityków DM PKO BP, również prognozował, że OFE będą mieć silną motywację do wypracowywania dobrych wyników. Nic z tego. Strojenia okien nie ma, tak jak nadal nie ma zaciętej konkurencji o pieniądze przyszłych emerytów.

Od lutego, kiedy portfele OFE, po transferze obligacji do ZUS, stały się podobne do portfeli funduszy akcyjnych, strategie zarządzających przynoszą bardzo zbliżone efekty do dotychczasowych.
W maju różnica między wynikiem najlepszego a najgorszego OFE znów była niewielka i sięgnęła 0,5 pkt proc., a średnia stopa zwrotu (0,23 proc.) nieznacznie różniła się od zmiany WIG. W tradycyjnych funduszach inwestycyjnych jest zgoła inaczej. Tu rozstrzał wyników jest dużo większy i sięga 8 pkt proc., choć średnia stopa zwrotu (0,1 proc.) nie odbiega znacząco od wyniku szerokiego indeksu (0,3 proc.). Przedstawiciele OFE mają jednak swoje argumenty.
— Nie upłynęło nawet pół roku od przekazania aktywów do ZUS. Mówimy o zarządzaniu wielomiliardowymi portfelami, więc trudno oczekiwać, że zmiany zostaną dokonane w mgnieniu oka. Po pięciu miesiącach tego roku różnica pomiędzy najlepszym i najgorszym funduszem wynosi 1,75 pkt proc., a trzeba zauważyć, że limity inwestycyjne, z wyjątkiem inwestycji zagranicznych, zostały zmienione w znacznie mniejszym stopniu, niż pierwotnie deklarowano — tłumaczy Marcin Żółtek, członek zarządu i dyrektor inwestycyjny Aviva PTE.
Reforma systemu emerytalnego wprowadziła spore zmiany w sposobie zabezpieczania klientów OFE. Dotychczas składki płynące do funduszy były objęte mechanizmem tzw. dopłaty do minimalnej stopy zwrotu. Oznaczało to, że gdy OFE nie wypracował wymaganego wyniku, PTE musiało dopłacić różnicę klientowi. Nowa ustawa zniosła ten mechanizm.
Zarządzający OFE mogą więc brać na siebie większe ryzyko i próbować w ten sposób maksymalizować stopy zwrotu bez finansowych konsekwencji w przypadku niepowodzenia. Ale funduszom przyświeca dziś zupełnie inny cel. Zdaniem Jarosława Niedzielewskiego, dyrektora departamentu inwestycji Investors TFI, do końca lipca OFE będą szukać płynności.
— OFE nie mogą się obecnie reklamować, a nawet chwalić się wynikami, więc walka o klienta taką drogą traci sens. Do momentu aż zamknie się pierwsze okno transferowe i wiadomo będzie, ilu członków pozostało, fundusze emerytalne będą robiły wszystko, żeby utrzymywać płynność — tłumaczy Jarosław Niedzielewski. Podobnego zdania jest Sebastian Buczek, prezes Quercus TFI, który zwraca uwagę, że portfele OFE wciąż są do siebie zbliżone.
— Minęło niewiele czasu od zmian w systemie emerytalnym, więc fundusze nie zdążyły gruntownie ich przebudować. Wydaje mi się, że w przyszłości wyniki będą lepsze i bardziej zróżnicowane —dodaje Sebastian Buczek. Do końca maja deklarację o dalszym przekazywaniu składek do OFE złożyło w ZUS 150 tys. osób, czyli 1 proc. uprawnionych. Czas na podjęcie decyzji jest do końca lipca.