Operatorzy pilnie poszukiwani

Marcin Kuśmierz
opublikowano: 2003-09-08 00:00

Telekomunikacja Polska bije swoją konkurencję prawie pod każdym względem — wielkością, potencjałem ekonomicznym i przede wszystkim liczbą klientów.

Operatorzy alternatywni nie mają w Polsce łatwego życia. Chociaż część z nich radzi sobie całkiem nieźle, nie wiadomo jak długo wytrzymają nierówną walkę. Telekomunikacji Polskiej nie szkodzi nawet to, że konkurencji przybywa. Zysk netto zanotowany przez TP w pierwszym półroczu wyniósł blisko pół miliarda złotych (447 mln). O takich liczbach konkurenci nie mogą nawet marzyć — część z nich może się jedynie pochwalić zyskiem EBIDTA, co i tak w polskich warunkach okazuje się nie lada sukcesem.

Jest jak było

Po kilkunastu latach rozwoju polskiego rynku telekomunikacyjnego część operatorów nadal nazywa się niezależnymi. Choć to stwierdzenie iluzoryczne, w pełni pokazuje, w jakim stadium rozwoju znajdują się operatorzy alternatywni.

Trudno nawet dziwić się kontrowersyjnej strategii działania Telekomunikacji Polskiej wobec konkurentów, tak prawdopodobnie postępowałby każdy z operatorów, gdyby oczywiście miał taką pozycję. TP nie walczy zresztą agresywnie, a jedynie skutecznie wykorzystuje pozorną demonopolizację rynku, która w sensie prawnym już w Polsce nastąpiła, i systematycznie umacnia swoją pozycję w świadczeniu większości usług telekomunikacyjnych. Na korzyść Telekomunikacji działa ułomne prawo, które zmieni się dopiero po wejściu Polski w struktury Unii Europejskiej.

Na błędach

Patrząc na stan posiadania operatorów alternatywnych w Polsce, można by się spierać, kto robi na rynku więcej złego — TP, która jest faktycznym monopolistą, czy Urząd Regulacji Telekomunikacji i Poczty, który nie jest w stanie (a może nie chce) doprowadzić do stanu normalności sytuacji na polskim rynku. Wątpliwości budzi też rola Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji, która zrzesza większość największych polskich operatorów telekomunikacyjnych, a wpływ na to, co dzieje się na rynku, ma znikomy.

— Demonopolizację rozpoczęto od połączeń lokalnych, a liberalizacja rynku połączeń międzystrefowych i międzynarodowych została przeprowadzona w sposób ograniczony i w efekcie chroniący TP. W rezultacie, mimo wydania kilkudziesięciu koncesji telekomunikacyjnych, efekty liberalizacji są skromne (około 5-proc. udział operatorów niezależnych w rynku), a większość wydanych koncesji i pozwoleń jest nie wykorzystanych — ocenia Jolanta Ciesielska, rzecznik Netii.

— Inne przyczyny braku sukcesu liberalizacji sektora stacjonarnego to: niekorzystna struktura taryf uniemożliwiająca operatorom niezależnym osiągnięcie zwrotu z inwestycji, aukcyjna procedura przetargowa i wysokie opłaty koncesyjne, bezkarne praktyki monopolistyczne stosowane przez TP, niespójne przepisy prawne lub ich brak — dodaje Ciesielska.

Fragmenty rynku

Mimo niesprzyjającej sytuacji na rynku operatorzy alternatywni zdobywają jednak nowych klientów. W kilku obszarach usług telekomunikacyjnych monopol został już przełamany, a pozycja operatorów jest znaczna. Przykładem jest choćby rynek usług dzierżawy łącz i transmisji danych, gdzie dobrą pozycję mają m.in. grupa Tel-Energo, Energis Polska i Telekomunikacja Kolejowa. Firmy te zaczynają zresztą rozdawać karty w tym segmencie rynku, dostarczając swoje usługi także innym operatorom telekomunikacyjnym i klientom korporacyjnym. Strategia rozwoju każdego z tych podmiotów zakłada dalszą penetrację rynku i próbę umacniania swojej pozycji. Widać to na przykładzie budowy ofert Energis Polska i Tel-Energo, które na bazie własnych sieci oferują zaawansowane usługi oparte na MPLS, skierowane do dużych i wymagających klientów biznesowych.

Kolejnym obszarem, gdzie konkurenci z sukcesem walczą o prym, jest biznesowy dostęp do internetu w aglomeracjach miejskich. Tu rządzą wykorzystujący technologię bezprzewodową — GTS Internet Partners, Crowley Data Poland i Pro Futuro.

Firmy te oferując swoje usługi w największych polskich miastach, szczególnie dobrze funkcjonują w segmencie średnich przedsiębiorstw, a dynamika ich przychodów rokrocznie jest bardzo wysoka.

Kłopot z prefiksem

W najgorszej sytuacji pozostają ciągle najpowszechniej wykorzystywane usługi głosowe. Otwarcie rynku dla nowych graczy nie przyniosło istotnych zmian także w zakresie telefonii międzystrefowej i międzynarodowej, mimo iż oferty operatorów alternatywnych na pierwszy rzut oka wydają się zdecydowanie bardziej konkurencyjne. Niezależny Operator Międzystrefowy, Energis Polska, Netia, Tele2 czy Telefonia Dialog nie odgrywają istotnej roli, a ich łączny udział w rynku tych usług można uznać za marginalny. Mali i średni przedsiębiorcy nadal nie wybierają masowo usług operatorów alternatywnych. Bariery to konieczność podpisywania dodatkowych umów na świadczenie usług telekomunikacyjnych, mała wiedza dotycząca dostępności konkurencyjnych ofert oraz konieczność używania prefiksów. Efekt jest taki, że większość klientów, nawet największych, woli nadal korzystać z usług Telekomunikacji Polskiej, mając świadomość pozycji tego operatora i jego stabilności. Udział wszystkich operatorów alternatywnych w usługach połączeń telefonii międzystrefowej i międzynarodowej szacowany jest obecnie na 5-7 proc.

Połączenia lokalne

Jeszcze cięższą sytuację mają operatorzy działający w segmencie usług telefonii lokalnej, których łączny udział w rynku szacuje się na niespełna 10 proc. Najwięksi z nich, Netia i Telefonia Dialog, w pewnych obszarach kraju skutecznie przełamali monopol, problem w tym, że rynek telefonii stacjonarnej powoli zaczyna się kurczyć na rzecz usług telefonii komórkowej, marne są więc widoki na choćby odzyskanie ogromnych środków zainwestowanych w budowę infrastruktury.

— Po wielu latach starań, niektórzy operatorzy uzyskali decyzje ministerstwa infrastruktury w sprawie umorzenia zobowiązań z tytułu koncesji na świadczenie lokalnych usług telekomunikacyjnych. Naszym zdaniem, jest to naprawienie błędów w polityce liberalizacji sektora telefonii stacjonarnej. W przypadku samej Netii, owa decyzja dotyczy 91 milionów euro, przypominam jednak, że zapłaciliśmy dotychczas ponad 90 milionów euro za koncesje lokalne — informuje Jolanta Ciesielska.

Przewidywania

Firmami, które chcą odegrać istotną rolę na rynku i stać się operatorem alternatywnym pierwszego wyboru, są GTS Polska, wchodząca w skład grupy GTS Central Europe, oraz Tele2, będąca częścią szwedzkiego telekomu funkcjonującego w 22 krajach Europy. O ile GTS Polska swoje usługi dostępu do internetu, transmisji danych oraz telefonii głosowej kieruje wyłączenie do biznesu, i jest największym alternatywnym dostawcą biznesowego dostępu do internetu, o tyle spektrum zainteresowań Tele2 jest znacznie szerszy i obejmuje również klienta indywidualnego. Tele2 ma też spore doświadczenie w walce z polskim monopolem, ponieważ na długo przed liberalizacją rynku połączeń międzynarodowych oferowała je na bazie technologii Voice Over IP (telefonia internetowa), nie pozostając tym samym w konflikcie z prawem. Usługa nazwana Gadatek cieszyła się ogromnym zainteresowaniem rynku zarówno wśród klientów instytucjonalnych, jak i indywidualnych. Teraz wykorzystując wiedzę zdobytą w innych krajach europejskich i duży potencjał ekonomiczny firmy, Tele2 chce nawiązać walkę z Telekomunikacją Polską o rynek połączeń międzystrefowych i międzynarodowych. Obserwując historię działań firmy na innych rynkach, można zaryzykować stwierdzenie, że po wstąpieniu do Unii Europejskiej może z tego pojedynku wyjść zwycięsko.

Ostatnia mila

W krajowych realiach istotnym czynnikiem warunkującym rynkowy sukces jest pokonanie ostatniej mili, czyli fizyczne podłączenie usługi do klienta oraz uproszczenie do minimum formalności. Na razie silną pozycję mają ci usługodawcy, którzy posiadają własną infrastrukturę, pozwalającą na dostarczenie usługi samodzielnie, i którzy tak porozumieli się z Telekomunikacją Polską, by to ona fakturowała klienta końcowego. Tę drogę udało się pokonać firmie Energis Polska w zakresie usługi komutowanego dostępu do internetu. Do końca bieżącego roku chce wraz ze swoimi partnerami objąć 15 proc. tego segmentu rynku.