Orlen i Equinor poszukają miejsca na dwutlenek węgla

Magdalena GraniszewskaMagdalena Graniszewska
opublikowano: 2025-03-03 20:00

Na Morzu Barentsa było za drogo, ale w Polsce może być interesująco. Dlatego koncern, który wycofał się ostatnio z projektu składowania CO2, wraca do tematu. Z nowym partnerem i w nowym miejscu.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • dlaczego Orlen wycofał się z jednego projektu CCS, a teraz wraca do tematu
  • jak ocenia to analityk
  • jakie doświadczenie ma Equinor
  • co o CCS mówi strategia Orlenu
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Technologia wychwytania i składowania dwutlenku węgla pod ziemią (CCS) znana jest od wielu lat, ale poza pilotaże wychodzi rzadko. Jej zaletą jest możliwość ograniczenia emisji do atmosfery, ale wadą są ogromne koszty inwestycyjne. To właśnie ze względu na koszty Orlen, największa polska firma, wycofał się z końcem zeszłego roku projektu magazynowania CO2 wspólnie z firmą Horisont Energi na Morzu Barentsa. Ten projekt, uruchomiony w czasach Daniela Obajtka, byłego prezesa, przez nowy zarząd Ireneusza Fąfary został uznany za ekonomicznie niesatysfakcjonujący.

W poniedziałek jednak Orlen zawarł nowe porozumienie dotyczące CCS. Partnerem jest Equinor, norweski gigant, a dokument zakłada wspólną identyfikację miejsc potencjalnego składowania CO2. W grę wchodzą lokalizacje na lądzie oraz w polskiej części Bałtyku. W kolejnym kroku partnerzy przeanalizują możliwość realizacji wspólnych przedsięwzięć.

„Łączymy siły z doświadczonym i zmotywowanym partnerem” - podkreśla w komunikacie Wiesław Prugar, członek zarządu Orlen ds. wydobycia.

Jeśli chodzi o CCS, to Equinor, jak podkreślono w komunikacie, jest jedną z najbardziej doświadczonych firm w Europie. Już w 1996 r. rozpoczął składowanie CO2 w strukturach złoża Sleipner. Obecnie zaangażowany w kilka dużych projektów w Europie Północno-Zachodniej i Stanach Zjednoczonych, ma też kilka licencji na magazynowanie CO2 na Norweskim Szelfie Kontynentalnym, w Danii, Wielkiej Brytanii i USA.

Łukasz Prokopiuk, analityk DM BOŚ, zauważa, że norweski projekt z czasów Daniela Obajtka zakładał miliardowe inwestycje i wydawał się przesadnie drogi. Obecne zamiary Orlenu mają zaś dopiero formę porozumienia, więc parametry potencjalnych inwestycji nie są znane. Analityk pozytywnie jednak ocenia to, że Orlen analizuje zastosowanie rozmaitych technologii.

W opublikowanej niedawno strategii Orlen zadeklarował chęć osiągnięcia zdolności wychwytu, transportu i magazynowania 4 mln ton CO2 rocznie do 2035 r. Część tej pojemności zostanie wykorzystana przez sam Orlen, w celu ograniczenia emisji generowanych przez aktywa petrochemiczne i rafineryjne. Reszta miałaby być oferowana innym firmom, jako usługa.