Gospodarka w USA i Chinach jest bliska przegrzania. Na Starym Kontynencie — przeciwnie. Koniec recesji nie jest jeszcze zauważalny.
Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) zwiększyła globalną prognozę wzrostu gospodarczego w 30 krajach członkowskich na obecny i przyszły rok. Na 2004 r. przewidywano 3 proc., teraz oczekuje się 3,4 proc. W 2005 r. wzrost powinien wynieść natomiast 3,3 proc. a nie 3,1 proc., jak szacowali analitycy.
USA muszą zwolnić...
Organizacja podkreśla znaczenie rekordowego, wynoszącego 500 mld USD, deficytu handlowego Stanów Zjednoczonych. Jego redukcja odbije się nie tylko na gospodarce amerykańskiej, ale też globalnej. Jednym z proponowanych rozwiązań mogłoby być osłabienie dolara o następne 25 proc., innym — gwałtowne obniżanie tempa wzrostu. Według analityków, to drugie musiałoby spaść o połowę (z 4 proc. do 2 proc.). Wtedy w dostatecznym stopniu zmniejszy się popyt na dobra importowane. Rozwiązaniem byłoby też podniesienie podatków o 6 proc. PKB, czyli aż o 600 mld USD (2,4 mld zł). Każde z tych rozwiązań będzie dla Amerykanów bardzo bolesne.
...a Europa przyspieszyć
— Ożywienie wciąż omija Europę, gdzie popyt i wydatki gospodarstw domowych są zaskakująco niskie — mówi Jean-Philippe Cotis, główny ekonomista OECD.
Na Starym Kontynencie największym zagrożeniem są lawinowo rosnące deficyty budżetowe. W obliczu danych z Europy OECD obniżyło prognozy dla strefy euro do 1,6 proc. (z 1,8 proc.) w 2004 r. oraz do 2,4 proc. (z 2,5 proc.) w 2005 r.
Nad Wisłą będzie lepiej. Organizacja skupiająca najbogatsze państwa świata przewiduje, że w latach 2004-05 Polska będzie się rozwijać w tempie 4,5 proc. rocznie. Pod koniec tego roku zacznie spadać bezrobocie, a inflacja będzie pod kontrolą.