Warszawska firma dołączyła do tych, którzy chcą walczyć z niedowartościowaniem swoich akcji. Ale rozsądnie.
Akcjonariusze grupy drzewno-meblowej zgodzili się na przeprowadzenie programu skupu akcji własnych w celu umorzenia. Zarząd może wydać na ten cel maksymalnie 10 mln zł do końca przyszłego roku. Przy obecnym kursie, oscylującym w pobliżu 13-14 zł, starczyłoby to na kupno około 750 tys. walorów, czyli ponad 8 proc. kapitału Pagedu.
Z wnioskiem o przeprowadzenie buy backu wystąpił fundusz Opera, największy akcjonariusz holdingu, kontrolujący ponad 22 proc. jego akcji. Przy czym trzeba pamiętać, że fundusz zarządza papierami zdeponowanymi przez znanego biznesmena Edmunda Mzyka. Opera argumentowała we wniosku na walne zgromadzenie, że skup niedowartościowanych walorów przyczyni się do wzrostu wartości przedsiębiorstwa.
Kiedy buy back mógłby ruszyć?
— Będziemy do tego podchodzić bardzo ostrożnie. W zamyśle akcjonariuszy skup ma poprawić notowania akcji. Nie chcemy niepotrzebnie wydawać pieniędzy, kiedy cała giełda szybko spada. Raczej poczekamy, aż się to wszystko uspokoi — mówi Waldemar Czarnocki, prezes Pagedu.
Grupa przeszła ostatnio poważną restrukturyzację, szczególnie części meblarskiej. Zwolniono około 700 osób, a produkcję realizowaną wcześniej w sześciu zakładach skupiono w trzech lokalizacjach: Jasienica, Jarocin i Sędziszów. Waldemar Czarnocki twierdzi, że wrzesień pokazał już pozytywne skutki zmian.
— Widać to po wielkości sprzedaży — dodaje prezes.
Ale prawdziwym sprawdzianem skuteczności strategii zarządu będzie dopiero czwarty kwartał. Zarząd szacuje, że restrukturyzacja ma dać 10 mln zł oszczędności rocznie.