Pandemia koronawirusa oznacza poważne kłopoty dla wielu przedsiębiorców. Brakuje im wpływów od konsumentów i kontrahentów, marne są też widoki na nowe zlecenia. W tej sytuacji część kredytobiorców może przestać spełniać warunki umowy kredytu, a to prosta droga do jej wypowiedzenia.

Naruszenie umowy
Bank może wypowiedzieć kredyt nie tylko wtedy, gdy pojawi się przerwa w spłacie kolejnych rat.
— Będzie do tego uprawniony także w przypadku braku spełnienia ustalonych w umowie wskaźników finansowych czy też niezastosowania się kredytobiorcy do obowiązków określonych innymi dokumentami, m.in. dotyczącymi zabezpieczeń — mówi Mariusz Banaś, adwokat w Deloitte Legal.
Ponadto naruszeniem umowy może skutkować pojawienie się zdarzenia, które ma istotny niekorzystny wpływ na przedsiębiorstwo kredytobiorcy lub jego sytuację finansową. Za taką sytuację mogą potencjalnie zostać uznane zakłócenia prowadzenia działalności związane z trwającą pandemią koronawirusa, które z pewnością spowodują co najmniej przejściowe zaburzenia w przychodach i przepływach pieniężnych wielu firm.
— Z formalno-prawnego punktu widzenia pojawienie się koronawirusa, a w szczególności jego poważne, negatywne konsekwencje dla gospodarki ogólnoświatowej i większości sektorów to negatywna zmiana warunków, w jakich działa kredytobiorca, w porównaniu z momentem oceny zdolności kredytowej i podpisania umowy. Na tej podstawie banki mogłyby domagać się spłaty całości zadłużenia wynikającego z umów zawartych jeszcze w 2019 r. Uważamy jednak, że żaden bank się na to nie zdecyduje bez próby renegocjacji i wyjścia naprzeciw klientom, ponieważ byłby to krok bardzo niepewny wizerunkowo — mówi Mariusz Maik, partner w Grant Thornton.
— W praktyce taki przypadek nie był dotychczas wykorzystywany jako samodzielna podstawa do wypowiedzenia umowy kredytu — uspokaja Mariusz Banaś.
Pomocna dłoń
Banki wolą wspierać kredytobiorców, niż przyczyniać się do pogłębiania ich trudnej sytuacji — pomimo tego, że w najbliższych miesiącach ich ryzyko związane z udzielonymi lata temu kredytami znacząco wzrośnie, w miarę jak sytuacja związana z pandemią koronawirusa będzie oddziaływała coraz bardziej negatywnie na kolejne gałęzie gospodarki. Co jest najlepszym działaniem, jakie obecnie mogą podjąć kredytobiorcy? Monitorowanie wypełniania swoich zobowiązań, również niepieniężnych, określonych postanowieniami umów kredytu, a w razie problemów — w miarę szybkie podejmowanie rozmów z przedstawicielami banków.
— Nie warto czekać z rozwiązaniem tych kwestii na ostatnią chwilę, ponieważ wczesne zidentyfikowanie problemu daje największy wachlarz środków służących poprawie sytuacji. Warto też pamiętać, że jeśli kredytobiorca opóźnia się ze spłatą kredytu, to bank przed wypowiedzeniem umowy jest prawnie zobowiązany do umożliwienia kredytobiorcy restrukturyzacji zadłużenia — mówi Agnieszka Ziółek, radca prawny i partner w Deloitte Legal.
— Zalecamy dbałość o relacje bankowe i przystąpienie jak najszybciej do szczerej rozmowy z bankami. Brak kontaktu, przemilczenie trudnej sytuacji i nerwowe reakcje dają mniejszą szansę na ułożenie się — wtóruje mu Mariusz Maik.
Tego samego zdania jest Paweł Preuss, lider sektora finansowego, partner EY.
— Banki w pierwszej kolejności na pewno będą zainteresowane tym, żeby dojść do porozumienia z klientami i pomóc im wyjść z kryzysu. Dlatego warto usiąść z nimi do stołu i przedstawić swoją sytuację — mówi Paweł Preuss.
O tym, że banki są skore do rozmów z firmami dotkniętymi skutkami pandemii, najlepiej świadczy ich inicjatywa dotycząca pomocy kredytobiorcom. Już w minionym tygodniu Związek Banków Polskich (ZBP) podkreślał, że instytucje, które reprezentuje, deklarują chęć np. odraczania spłaty rat kredytów. Zdaniem Pawła Preussa warto skorzystać z podobnych propozycji.
— Wakacje kredytowe pozwolą odetchnąć przedsiębiorcom, którzy znaleźli się przejściowo w trudniejszej sytuacji — mówi ekspert z EY.
Pole do negocjacji
Jasne jest jednak, że podobne rozwiązania to tylko chwilowe odroczenie problemu.
— Naszym zdaniem w dłuższym terminie, w przypadku obniżonej sprzedaży i pogarszania się płynności finansowej, trwale może pomóc jedynie podjęcie negocjacji z bankiem w zakresie struktury finansowania — twierdzi Mariusz Maik.
Raczej niemożliwe będą negocjacje wysokości oprocentowania, ale banki mogą zgodzić się np. na nieznaczne obniżenie wymagalnego wskaźnika pokrycia odsetek w pewnej perspektywie czasowej.
— Większą szansę widzimy w negocjowaniu wskaźnika pokrycia obsługi długu, czyli DSCR, poprzez mechanizm amortyzacji kredytu. O ile bank nie uzna, że wskutek kryzysu przedsiębiorstwo trwale utraci swoją zdolność kredytową, rozłożenie spłat na więcej rat i wydłużenie okresu kredytowania stanowi bezpieczne rozwiązanie dla klienta i korzystne dla banku, który dzięki temu dłużej będzie pobierał odsetki od tego samego aktywa. Być może niektóre banki będą skłonne dodać lub zwiększyć tak zwaną ratę balonową, płatną na koniec okresu kredytowania — mówi Mariusz Maik.
Jak domino
Jednak pomimo tego, że banki nie powinny w pierwszej kolejności myśleć o wypowiedzeniu kredytu, to może się zdarzyć, że naruszenie warunków umowy spowoduje nerwową reakcję jednej z instytucji, a to z kolei może uruchomić lawinę negatywnych zdarzeń.
— Wypowiedzenie umowy przez chociażby jeden bank jest już ogromnym problemem dla przedsiębiorstwa, ponieważ inne mogą zrobić to samo. Pozwala na to tak zwana klauzula cross default, umożliwiająca wypowiedzenie kredytu w sytuacji nieprzestrzegania warunków innej umowy — zwraca uwagę Filip Szewczyk, ekspert w departamencie doradztwa w Grant Thornton.
Dlatego jego zdaniem warto próbować wynegocjować kontraktowe odstępstwo od wykonania prawa wypowiedzenia umowy.
Sprawdź program warsztatu "Finanse dla Zarządów", 7 lipca 2020, Warszawa >>