"Jesteśmy rozczarowani, bo nawet jeśli nasi rolnicy dostaną większe dofinansowanie, propozycja KE jest wciąż propozycją dyskryminującą. Łotwa pozostanie na samym końcu, a różnica między największymi i najmniejszymi beneficjentami zostanie utrzymana" - powiedział PAP w Brukseli szef komisji ds. europejskich i były minister obrony Łotwy Imants Liegis.
"Chcielibyśmy, żeby system był bardziej sprawiedliwy, i by nie było
rozbieżności między państwami członkowskimi UE, ponieważ łotewscy rolnicy
dostają najniższe dopłaty bezpośrednie w całej UE tzn. 95 euro za hektar" -
dodał.
Podobne uwagi zgłasza Litwa. "Mimo tego, że Litwa i pozostałe kraje
bałtyckie na długą metę wydają się być zwycięzcami (...) różnice miedzy
szacowanymi poziomami dopłat pozostawiają otwartą kwestię zasady uczciwej
konkurencji” - napisał w oświadczeniu dla PAP przewodniczący komisji rolnej
parlamentu Litwy Edmundas Pupinis.
Zaznaczył, że wyrównanie dopłat bezpośrednich powinno być jednym z
głównych celów reformy Wspólnej Polityki Rolnej (WPR). "W przypadku wejścia w
życie proponowanego modelu, dopłaty bezpośrednie na Litwie, Łotwie i Estonii w
2020 r. będą wciąż najniższe w Europie" - podkreślił.
Różnice poziomów w dopłatach bezpośrednich między krajami UE wynikają z
tego, że ich wielkość została ustalona z uwzględnieniem tzw. historycznych
kryteriów dla starych krajów UE (czyli dopłat w zależności od wielkości
produkcji każdego rolnika między 2000 i 2002 r., a nie jak w przypadku nowych
państw UE w zależności od wielkości gruntów odpowiadających kryteriom
dofinansowania). Najwięcej, bo ponad 500 euro na hektar otrzymują rolnicy w
Grecji, Holandii i Belgii, najmniej na Łotwie: 83 euro.
W przyjętej pod koniec czerwca propozycji nowej wieloletniej (2014-2020)
perspektywy finansowej KE odchodzi od tych kryteriów - budżety krajowe w ramach
pierwszego filara WPR zostały przyznane według ilości gruntów w danym kraju.
Propozycje KE przewidują także, by poziom rolnych dopłat bezpośrednich był
stopniowo zmieniony (co zresztą zostało skrytykowane przez Litwę): do 2020 r. ma
on rosnąć, tak by pod koniec tego roku wszystkie państwa członkowskie, w których
poziom dopłat bezpośrednich do hektara jest mniejszy niż 90 proc. średniej UE
zmniejszyły różnicę o jedna trzecią (wzrost będzie finansowany poprzez
proporcjonalne zmniejszenie dopłat wśród największych beneficjentów).
Średnio na Łotwie na gospodarstwo przypadłoby - według nowej perspektyw -
około 1,9 tys. euro, w Estonii i Litwie odpowiednio 5,7 tys. euro i 1,95 tys.
euro (dla porównania w Polsce średnie dopłaty do gospodarstwa wyniosłyby ok. 2,1
tys. euro).
Według Wilna i Rygi takie różnice mają bezpośredni wpływ na
konkurencyjność rolników. "Nasi rolnicy nie mogą być konkurencyjni. Kiedy idę do
sklepu w Rydze kupić pomidory, te z Holandii czy Polski są tańsze od łotewskich,
dlatego że ich rolnicy korzystają z większych dopłat" - zaznaczył Liegis,
dodając, że obecna propozycja będzie miała „duże konsekwencje nie tylko dla
łotewskich rolników, ale także dla konsumentów".
Łotwa proponowała w zeszłym roku ustanowienie progów minimalnych i
maksymalnych dopłat bezpośrednich UE. Minimalna dopłata mogłaby wynosić np. 200
euro za hektar, maksymalna około 300. Podniesienie bezpośrednich dopłat dla
rolników z trzech państw bałtyckich do 200 euro za hektar oznaczałoby
zwiększenie wydatków unijnych o 186 mln euro, czyli niewiele w skali budżetu
UE.
„Tak więc minima zostałyby podniesione a maxima zmniejszone – powiedział
Liegis. - Rozumiemy jednak, że płatnicy netto europejskiego budżetu mają większy
wpływ na kształtowanie dyskusji. Będziemy musieli więc odwołać się do
solidarności UE, sprawiedliwości i konkurencyjności między państwami UE. To są
oficjalne zasady UE, ale w praktyce nie są one zastosowane w obecnej propozycji
finansowej" - podkreślił. Jak zaznaczył, debata nad nowymi ramami finansowymi UE
dopiero się zaczyna. Wyraził nadzieję na poparcie Polski w tych
negocjacjach.