Przez 23 lata Paweł Dobosz budował telekomunikacyjną spółkę Internet Union, która w 2012 r. zadebiutowała na New Connect. Na początku roku sprzedał większościowy pakiet akcji za ponad 82 mln zł (kupującym był FixMap, operator założony przez Piotra Muszyńskiego, byłego wiceprezesa Orange'a, a finansowany przez brytyjski fundusz Arcus). Część pieniędzy uzyskanych z transakcji biznesmen zamierza zainwestować w start-upy. Będzie to robił poprzez fundację rodzinną.
Fundacje rodzinne tworzy się przede wszystkim po to, by chronić majątek prywatny, zarządzać nim, pomnażać go i uporządkować proces sukcesji. Dzięki fundacji możliwe jest oddzielenie majątku od ryzyka operacyjnego, a także przekazywanie go kolejnym pokoleniom w sposób zaplanowany.
Fundacje rodzinne coraz częściej jednak stają się aktywnymi inwestorami – np. poprzez wejście do funduszu prywatnego. Zgodnie z ustawą mogą inwestować m.in. poprzez przystępowanie do spółek handlowych, funduszy inwestycyjnych oraz innych podmiotów o podobnym charakterze (zarówno w Polsce, jak i za granicą). Takie inwestycje – co do zasady – korzystają ze zwolnienia z CIT, o ile nie wykraczają poza ustawowy zakres działalności.
Jeśli wehikuł inwestycyjny nie pozyskuje kapitału od osób trzecich, tylko inwestuje majątek właściciela lub fundacji w ramach jednej grupy podmiotów – może on nie mieć statusu formalnego ASI, choć wymaga to bardzo ostrożnego podejścia prawnopodatkowego.
Poławiacze pereł
Dołączają do niego zaprzyjaźnieni przedsiębiorcy. Będą inwestować indywidualnie, ale pod wspólnym szyldem - Formative - niemającym osobowości prawnej. Chcą działać trochę jak fundusz venture capital, a trochę jak fabryka start-upów. W ciągu 3,5 roku są gotowi wyłożyć do 100 mln EUR na mniejszościowe pakiety 100 młodych spółek. Mniejszościowe, by założyciele i menedżerowie czuli się odpowiedzialni za biznes.
– Skupimy się na małych firmach, które dopiero rozpoczynają działalność. Zależy nam, żeby wartość ticketu [pojedynczej inwestycji – red.] mieściła się w granicach 1-9 mln zł. Dzięki temu będziemy mogli zainwestować w więcej projektów, zwiększając szansę, że wśród nich znajdzie się prawdziwa perełka – mówi Paweł Dobosz.
Inwestowanie ze zrozumieniem
Spektrum preferowanych branż jest szerokie - od chemii przez gry komputerowe i sztuczną inteligencję po deweloperkę. Ważnym kryterium jest potencjał rynkowy, liczy się jednak również coś innego...
– Nie będę inwestował w biznes, którego nie rozumiem - podkreśla Paweł Dobosz, zaznaczając, że jeśli pojawią się projekty związane z robotyką, oprogramowaniem i innymi technologiami, które będzie w stanie zrozumieć, jest gotów się w nie zaangażować.
Pierwsze inwestycje przedsiębiorcy ogłoszą w ciągu miesiąca. Jedną będzie platforma edukacyjna, która wykorzystuje mechanizmy gry, drugą - firma technologiczna zamierzająca świadczyć usługi z wykorzystaniem sztucznej inteligencji. Kilka kolejnych projektów jest w trakcie rozpatrywania.
Coś za coś
Kolejne ważne kryterium doboru spółek portfelowych to stojący za nimi ludzie.
– Nie inwestuję w pomysł, tylko w człowieka. Liczy się nie tylko techniczne przygotowanie projektu, ale też zaangażowanie, energia i zapał do pracy – mówi Paweł Dobosz.
Od przedsiębiorców oczekuje pełnego zaangażowania w jeden projekt, bez rozpraszania się na inne inicjatywy, a także gotowości do reinwestowania zysków. W zamian mogą liczyć na wsparcie nie tylko kapitałowe, ale też merytoryczne. Właśnie z tego powodu Formative uważa się za fabrykę start-upów. W zespole ma specjalistów zajmujących się doradztwem finansowym, prawnym i inwestycyjnym, zarządzaniem ludźmi, marketingiem i dotacjami. To m.in. Andrzej Jasieniecki, Filip Wolfart, Wiktor Pastucha, Maciej Jojczyk, Andrzej Babiarz, Piotr Wiśniewski i Paweł Skałecki. Będą pomagać w ramach swoich specjalizacji, także w kwestiach kadrowych, ale zarządzanie spółkami pozostawią założycielom.