Przedsiębiorcy będą komunikować się z organami celnymi wyłącznie elektronicznie, np. składając deklaracje czy zgłoszenia celne. Unijny Kodeks Celny (UKC), który zapowiada takie zmiany, ma wejść w życie 1 maja tego roku. Nie od razu jednak wymiana informacji i danych niezbędnych do rozliczeń celnych będzie miała wyłącznie taką formę.
Okres przejściowy
UKC oznacza istotne zmiany dla przedsiębiorców zaangażowanych w handel zagraniczny oraz producentów korzystających z procedur celnych, np. w procesie uszlachetniania, czyli przerobu towarów, produkcji z importowanych komponentów wysyłanej poza Unię Europejską (UE). Szczegóły dotyczące funkcjonowania i wdrażania nowego systemu nie są jeszcze znane, nie ma wszystkich aktów prawnych, które ułatwiłyby przygotowania do nowych zasad. Wiadomo jednak, że art. 279 nowego kodeksu daje podstawę do wprowadzenia okresów przejściowych.
Według informacji Ministerstwa Finansów, część nowych przepisów będzie zawieszona, co oznacza stosowanie odpowiednich obecnych przepisów Wspólnotowego Kodeksu Celnego i przepisów wykonawczych do niego. Terminy uruchamiania poszczególnych systemów informatycznych i rozpoczęcie stosowania określonych nowych regulacji zostaną określone w Programie Prac UKC.
Docelowo cały pakiet prawny UKC ma być wdrożony do końca 2020 r. Do zmian najlepiej są przygotowani przedsiębiorcy, którzy mają status upoważnionego przedsiębiorcy AEO (Authorised Economic Operator). Firmy te przeszły trudny okres przygotowawczy, uzyskały odpowiednie świadectwo, które pozwala
im już korzystać z uproszczeń w trakcie kontroli celnej. — Po wprowadzeniu zmian przedsiębiorcy ze statusem AEO będą mogli korzystać z wielu ułatwień niedostępnych dla innych firm, np. z samoobsługi celnej albo odprawy scentralizowanej — wyjaśnia Marta Kolbusz-Nowak, starszy konsultant w Dziale Doradztwa Podatkowego EY.
Kosztowne zabezpieczenia
Nowe przepisy będą dotyczyć m.in. systemu zabezpieczeń i procedur celnych, których klasyfikacja i zasady funkcjonowania się zmienią, a także ustalania wartości celnej.
— Przykładowo firmy, które dziś korzystają z procedur gospodarczych,np. uszlachetniania czynnego czy przetwarzania pod kontrolą celną, bez konieczności składania zabezpieczenia (np. w formie gwarancji bankowej), w przyszłości będą zobowiązane do jego złożenia — mówi Marta Kolbusz-Nowak. Takie wymagania oznaczają wydatki, bo koszty korzystania z procedur wzrosną, a kwota zabezpieczenia będzie liczona na podstawie całego potencjalnego długu celnego.
— Uszlachetnianie jest np. często stosowane przez firmy produkcyjne importujące komponenty do produkcji spoza UE, które sprzedają finalne towary poza Unię. Nie płacą one cła od importowanych komponentów i może nadal tak będzie, ale zakładając wartość importu do procedury na 50 mln zł i stawkę celną 6 proc., trzeba będzie ustalić zabezpieczenie na kwotę 3 mln zł. Stosowanie procedury uszlachetniania do tej pory pozwalało na wysokie oszczędności dla takich firm. Obowiązek złożenia zabezpieczenia może znacznie zmniejszyć ich skalę — komentuje Dorota Pokrop, dyrektor w Dziale Doradztwa Podatkowego EY.
Jej zdaniem, firma, która podejmie działania z wyprzedzeniem, może te koszty ograniczyć lub ich uniknąć na pewien czas, a może nawet na stałe.