PGNiG zaprasza Gazprom do inwestycji w Polsce

Kamil KosińskiKamil Kosiński
opublikowano: 2012-11-07 00:00

Ugoda dotycząca cen gazu może być przełomem w gospodarczych relacjach polsko-rosyjskich.

Obniżenie cen gazu sprzedawanego przez Gazprom Polskiemu Górnictwu Naftowemu i Gazownictwu (PGNiG) to najbardziej namacalny efekt zawartego w poniedziałek porozumienia kontrolowanych przez państwa monopolistów. Mniej wymiernym, ale być może w dłuższej -Mościcach, perspektywie ważniejszym, jest zmiana w postrzeganiu rosyjskich inwestycji w Polsce.

None
None

— Jesteśmy zainteresowani budową elektrowni i elektrociepłowni gazowych w Polsce. Nie widzimy przeszkód, by uczestniczył w tym Gazprom — mówi Radosław Dudziński, wiceprezes PGNiG.

PGNiG wspólnie z Tauronem Polską Energią buduje blok gazowy w Stalowej Woli. Jego moc to 449 MW. Zdaniem przedstawicieli PGNiG, zapotrzebowanie sięga 2-3 tys. MW.

— Jeśli nawet jest to tylko 2 tys. MW i odejmiemy od tego Stalową Wolę, zostaje jeszcze do zagospodarowania 1,6 tys. MW. Jeżeli partner rosyjski może nam w tym pomóc angażując się kapitałowo, pytanie brzmi: dlaczego nie? — dodaje Radosław Dudziński.

— Nie widzę nic zaskakującego ani dziwnego w tym, że ktoś myśli o inwestycjach z Rosjanami. Mówimy przecież nie tyle o przejęciu polskiej spółki, ile o wspólnym projekcie — komentuje Wiesław Rozłucki, pierwszy prezes Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie.

Odrzuceni Rosjanie

Z przejmowaniem polskich firm Rosjanie mieli zawsze problemy. Gdy rosyjski Acron ogłosił wezwanie na Zakłady Azotowe w Tarnowie- Ministerstwo Skarbu Państwa postarało się o taką wymianę akcji Tarnowa z Puławami, by Rosjanie mieli niewiele do powiedzenia w połączonej firmie.

— Przyjęty plan działania skutecznie obronił Tarnów przed wrogim przejęciem — tak cztery miesiące temu porażkę rosyjskiego inwestora komentował Mikołaj Budzanowski, minister skarbu. Na przełomie lat 2011 i 2012 przedstawiciele Sbierbanku sondowali polski nadzór w kwestii przejęcia jednego z banków. Dano im do zrozumienia, że nie mają szans na uzyskanie zgody. Gdy rosyjskie Łukoil i TNK-BP zaczęto wymieniać wśród zainteresowanych Grupą Lotos, prywatyzacja pomorskiej grupy została wstrzymana. Ostatnio pojawił się pomysł, by żaden z jej akcjonariuszy nie mógł wykonywaćprawa głosów z więcej niż 10 proc. akcji.

Lepsi Chińczycy

Takie działania są odzwierciedleniem nastrojów społecznych. W sondażu przeprowadzonym latem przez PBS na zlecenie „Pulsu Biznesu” aż 62 proc. Polaków opowiedziało się za blokowaniem przez rząd przejmowania polskich spółek przez inwestorów z Rosji. Opinia, że rosyjscy inwestorzy są najlepsi dla naszych przedsiębiorstw, zyskała uznanie zaledwie 10 proc. ankietowanych. Lepiej wypadli nawet Chińczycy (14 proc.).Wyraźna niechęć do rosyjskich inwestycji była powszechna, niezależna od wieku, wykształcenia i pozycji zawodowej.

— Rosyjskie inwestycje w Polsce praktycznie nie istnieją. Dzieje się tak nie dlatego, że ich nie chcemy, ale dlatego, że Rosjanie nie chcieli inwestować w Polsce. Praktycznie jedynym sektorem, który ich interesował, były paliwa. I w tym sensie deklaracja PGNiG jest przełomowa — uważa Sławomir Majman, prezes Polskiej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych.