1,27 mld zł — to łączne przychody klubów piłkarskiej PKO BP Ekstraklasy w ostatnim sezonie policzone i zaprezentowane miesiąc temu przez firmę doradczą Grant Thornton. Teraz doradcy przyjrzeli się finansom klubów na zapleczu Ekstraklasy, czyli w Betclic 1. Lidze. Różnice — głównie za sprawą znacznie mniejszych wpływów z transmisji telewizyjnych — są znaczące, ale w przypadku części klubów przepaść nie jest wielka.
W sezonie 2024/25 16 klubów pierwszej ligi wygenerowało łącznie 288 mln zł przychodów, czyli o 14 proc. więcej niż rok wcześniej. Ta liczba nie uwzględnia budżetów Bruk-Betu Termaliki Nieciecza oraz Kotwicy Kołobrzeg, które nie udostępniły jeszcze danych. Według szacunków firmy doradczej z ich uwzględnieniem przekroczyłyby 300 mln zł.
Wisła na czele w księgowości
W księgowości wyraźnym zwycięzcą była Wisła Kraków, której przychody przekroczyły 50 mln zł. Klub był finansowo najmocniejszy w pierwszej lidze trzeci raz z rzędu i kolejny raz nie wywalczył awansu. Na boisku wywalczyli go piłkarze biedniejszych klubów — Arki Gdynia i Bruk-Betu, a także — w barażach — Wisły Płock.
Z przychodami przekraczającymi 50 mln zł Wisła Kraków była dwa razy zamożniejsza niż druga w zestawieniu Miedź Legnica (z wyłączeniem wpływów z transferów). W księgowości okazała się też lepsza od prawie połowy klubów Ekstraklasy. W wyższej klasie rozgrywkowej pieniądze też zresztą nie zagrały — Legia Warszawa miała w ostatnim sezonie 231 mln zł przychodów, czyli tyle ile wszystkie kluby pierwszej ligi z wyłączeniem Wisły razem wzięte, ale w tabeli sportowej skończyła na piątym miejscu.
Budżety coraz bardziej zdywersyfikowane
Blisko 60 proc. budżetów klubów to przychody komercyjne, czyli podpisywane indywidualnie przez kluby kontrakty ze sponsorami, sprzedaż generowana przez klubowe sklepy itp. Jednak w porównaniu z poprzednim sezonem ich wysokość tylko nieznacznie wzrosła, a udział w całości wyników drużyn pierwszej ligi konsekwentnie spada. Jeszcze w 2017 r. przychody komercyjne odpowiadały za 78 proc. budżetów. Co rośnie? Wpływy ze sprzedaży praw mediowych i marketingowych, przychody z dnia meczowego (czyli przede wszystkim ze sprzedaży biletów), a także z transferów.
— Biznes piłkarski nie jest łatwy głównie ze względu na wysokie koszty utrzymania drużyn, obiektów treningowych i organizacji meczów. Dlatego ważne jest, że władzom ligi i klubom w coraz lepszy sposób udaje się rozwijać stronę przychodową. Krok po kroku sięgają po bardziej atrakcyjne kontrakty i mają coraz lepsze pomysły na przyciągnięcie kibiców na stadion — mówi Tomasz Mleczak, partner w zespole corporate finance w firmie Grant Thornton.
Telewizja sponsoruje kluby
Drugim co do ważności źródłem przychodów jest scentralizowana (za pośrednictwem PZPN) sprzedaż praw mediowych i marketingowych, czyli przede wszystkim praw do transmisji telewizyjnych. Od początku poprzedniego sezonu właścicielem tych praw jest Telewizja Polska, której kontrakt obowiązuje do połowy 2027 r. Sporo gotówki jako sponsor tytularny rozgrywek dosypuje też firma bukmacherska Betclic, która zastąpiła w tej roli konkurencyjną Fortunę.
„Scentralizowane prawa mediowe i marketingowe po sezonie przestoju ponownie wzrosły i to aż o 43 proc. — do 49,8 mln zł, prześcigając w ten sposób przychody z dnia meczowego, które zwiększyły się o 23 proc. — do 43,2 mln zł. Największą dynamikę w kategoriach przychodów uzyskały jednak przychody transferowe, wzrastając o 101 proc. — do 23,0 mln zł, ustanawiając tym samym kolejny z rzędu rekord tej kategorii” — wyliczył Grant Thornton.