Do głośnych zatrzymań jedenastu osób związanych z czterema funduszami W Investments (WI) doszło w marcu 2019 r. Do niedawna za kratkami wciąż przebywało pięciu podejrzanych, ale ustaliliśmy, że w drugiej połowie lipca 2021 r. to się zmieniło. Sąd Apelacyjny w Łodzi zdecydował co prawda o przedłużeniu aresztu tymczasowego w stosunku do całej piątki, ale jednocześnie zgodził się, by wszyscy mogli wyjść po wpłaceniu poręczeń majątkowych. Czterech z pięciu podejrzanych skorzystało z tej możliwości.
Jak sąd żonglował kaucjami
Największą kaucję w gotówce, 3 mln zł, sąd ustanowił dla Piotra Wiśniewskiego, twórcy i byłego większościowego akcjonariusza Domu Maklerskiego WI (DMWI), który zarządzał funduszami WI do 2016 r. To właśnie ten znany biznesmen oskarżony jest o kierowanie gangiem, który zdaniem prokuratury oszukał ponad 1,5 tys. inwestorów na ponad 540 mln zł i wyrządził czterem funduszom WI (Inwestycje Rolne, Lasy Polskie, Inwestycje Selektywne i Vivante) szkody, idące w dziesiątki milionów złotych.
Tadeusz P., były członek rady nadzorczej DM WI delegowany do zarządu spółki, musiał wpłacić 1 mln zł i dodatkowo ustanowić hipotekę na nieruchomości o wartości 2,5 mln zł, Adam Sz., były członek rady nadzorczej DMWI, musiał uiścić 400 tys. zł, a Piotr K., prezes spółek portfelowych funduszy WI — 300 tys. zł. Jedynym, który nie wpłacił poręczenia (1 mln zł), jest Beniamin F., jeden z pośrednich właścicieli spółki Meridian Fund Management (MFM), która w 2016 r. przejęła zarządzanie funduszami WI. I to on, jako jedyny w sprawie WI, wciąż przebywa w areszcie.
Czwórkę podejrzanych, która wyszła na wolność, sąd objął też zakazem kontaktowania się z innymi podejrzanymi i świadkami, dozorem policyjnym oraz zakazem opuszczania kraju połączonym z odebraniem paszportów.
Lipcowe postanowienie nie jest pierwsze, gdy łódzki sąd decydował o możliwości wyjścia na wolność głównych podejrzanych w sprawie WI. Robił to wcześniej, ale za każdym razem po odwołaniu prokuratury w drugiej instancji areszt kaucyjny był zamieniany na bezwzględny lub też podwyższano kaucje tak mocno, że nikt nie decydował się na ich wpłatę. Dla przykładu: jeszcze w kwietniu 2021 r. sąd chciał, by łączna kwota poręczeń dla pięciu podejrzanych wynosiła nie 8,2 mln zł, jak obecnie, lecz aż 63 mln zł. Tylko w przypadku Piotra Wiśniewskiego miało to być nie 3, lecz 18 mln zł.

Koronny dowód? Świadek koronny
Z czego wynikają tak duże różnice, nie wiadomo. Tymczasem od dłuższego czasu poza aresztem przebywają już Michał M., były wiceprezes DM WI, a potem prezes MFM (wyszedł za kaucją 2 mln zł), a także Piotr S., były wiceprezes i prezes DMWI (w jego wypadku poręczenie majątkowe wyniosło 1 mln zł). Z uroków wolności cały czas korzysta też M.K., jeden z podejrzanych zamieszanych w aferę, który od końca 2018 r. jest świadkiem koronnym w tej sprawie. To właśnie zeznania M.K., byłego prezesa, a potem szefa rady nadzorczej MFM, obciążające byłych współpracowników, a także ustalenia Komisji Nadzoru Finansowego są głównymi dowodami w sprawie czterech funduszy WI.
Obrońcy pozostałych podejrzanych podważają zeznania świadka koronnego. Z lipcowego postanowienia łódzkiego sądu, do którego dotarł „PB’’, wynika jednak, że zdaniem tegoż sądu zeznania M.K. stanowią wystarczającą podstawę do zastosowania środków zapobiegawczych. Zebrane przez prokuraturę dowody wskazują natomiast na duże prawdopodobieństwo, że podejrzani popełnili zarzucane im przestępstwa, a tym samym grożą im surowe kary więzienia.
Problemy z ekspertyzą
Dlaczego więc sąd nie zastosował wobec nich bezwzględnego aresztu, o jaki wnosili śledczy? Zdecydowało m.in. to, że nawet prokuratura nie jest w stanie stwierdzić, kiedy zakończy się śledztwo w tej sprawie, a w tej sytuacji areszt byłby bardziej karą, a nie środkiem zapobiegawczym. Zdaniem sądu podejrzani mają też ograniczone możliwości mataczenia, bo prokuratura zgromadziła już dowody i teraz głównie je analizuje. Ponadto kluczowe jest oczekiwanie na opinię, jaką ma przygotować Instytut Ekspertyz Ekonomicznych i Finansowych z Łodzi, a tu nastąpiło opóźnienie, bo... zmarł biegły, mający pełnić rolę lidera i koordynatora zespołu biegłych. Śledczy liczą, że mimo to opinia będzie gotowa w ciągu kilku najbliższych miesięcy, ale pewności nie ma.