Zapaść popytu kredytowego na mieszkania, realny spadek dochodów ludności, duże ryzyko nadpodaży w sytuacji dużej liczby projektów rozpoczętych w okresie boomu, a finalizowanych obecnie i w I półroczu 2023, spadek inflacji i wyhamowanie wzrostu kosztów budowy oraz wzrost oczekiwanych stóp zwrotu przez kupujących w celach inwestycyjnych - to filary prognozy ekspertów PKO BP, mówiącej o spadku o 5-10 proc. średnich cen transakcyjnych w perspektywie 12 miesięcy.
“Otoczenie makroekonomiczne rynku mieszkaniowego charakteryzuje się ostatnio dużą zmiennością i trudną przewidywalnością – dotyczy to m.in. czynników geopolitycznych mogących istotnie zmienić oczekiwania inflacyjne czy politykę monetarną. Rynek mieszkaniowy cechuje w dalszym ciągu niższa transakcyjność, w związku z czym inwestorzy oczekują dodatkowej premii za ryzyko niskiej płynności, co generuje negatywną presję na poziom cen. Niska transakcyjność utrudnia też analizę zmian cen w poszczególnych segmentach rynku. Przy analizie trendów cenowych należy uwzględniać zawyżanie średniego poziomu cen przez transakcje dotyczące mieszkań o małym metrażu, których udział w ogóle transakcji wzrasta w sytuacji gorszej koniunktury” - napisano w raporcie z 16 grudnia.
O tyle w pierwszych trzech kwartałach 2022 r. spadła dynamika liczby transakcji na rynku pierwotnym w Warszawie.
Zdaniem analityków z PKO BP spadek cen mieszkań będzie hamowany przez doświadczenie deweloperów i ich umiejętność zarządzania projektami i ofertą. Ponadto utrzymują się wysokie stawki wynajmu przy krótkookresowej ograniczonej podaży mieszkań na wynajem, a oczekiwania inflacyjne części społeczeństwa sprzyjają popytowi na nieruchomości, tradycyjnie postrzegane jako dobra ochrona kapitału.
Na większy spadek cen mieszkań nie pozwoli też wprowadzanie do oferty lokali budowanych w okresie relatywnie wysokich kosztów budowy, cen energii i paliw. Możliwe też, że dla koniunktury na rynku coraz większe znaczenie będzie mieć stopniowe ujawnianie się popytu uchodźców z Ukrainy.