PKO BP traci wiarę w głębokość spadku stóp procentowych

Kamil KosińskiKamil Kosiński
opublikowano: 2025-06-26 20:00

Zmiana prognoz makroekonomicznych sprawia, że maleje potencjał wzrostu cen obligacji skarbowych. Dzięki Donaldowi Trumpowi polskie akcje mają jednak przed sobą dobre perspektywy na kilkanaście miesięcy.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

- jak amerykańska polityka pomaga europejskim i polskim akcjom

- jaki czynnik lokalny sprzyja polskim akcjom

- ilu i jakich obniżek stóp procentowych NBP spodziewa się największy bank komercyjny w roku 2025 i kolejnych

- na jakim poziomie PKO BP prognozuje zakończenie cyklu obniżek

- jaki potencjał widzi w polskich obligacjach skarbowych

- jaką prognozę kursu EUR/PLN ma PKO BP

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Eksperci z biura strategii rynkowych PKO Banku Polskiego spodziewają się, że stopy zwrotu z akcji europejskich będą wyższe od amerykańskich jeszcze przynajmniej przez kilka miesięcy.

- Porównanie perspektyw obu gospodarek nie wypada już tak korzystnie dla amerykańskiej – mówi Mariusz Adamiak, dyrektor biura strategii rynkowych PKO BP.

Zastrzega, że ogólne założenie o lepszych perspektywach europejskich rynków może się nie sprawdzić w okresie najbliższego miesiąca-dwóch.

- W lipcu być może będą, a może nie będą, ale są zapowiedziane decyzje co do ceł – przypomina Mariusz Adamiak.

Jego zdaniem w ostatnich trzech miesiącach rynki finansowe wykazały bardzo wiele optymizmu. Drugi kwartał 2025 r. rozpoczał się od tzw. dnia wyzwolenia, czyli ogłoszenia przez Donalda Trumpa pakietu ceł na produkty z krajów całego świata. Później ta kwestia była łagodzona, ale za to niedawno pojawił się „otwarty płomień w składnicy prochu”, czyli wojna na Bliskim Wschodzie. Mimo to zmienność na rynkach finansowych była dość ograniczona.

Mariusz Adamiak zaznacza, że chyba nikt nie przewidział wzrostu kursu EUR/USD z 1,05 do 1,17 w ciągu pół roku. Bazując na przedwyborczych zapowiedziach po przejęciu władzy przez Donalda Trumpa można było się spodziewać raczej odwrotnej sytuacji. Szereg posunięć czy zapowiedzi nowej ekipy w Białym Domu - celowych czy nieostrożnych to trudno ocenić – spowodowało jednak, że wielu inwestorów zaczęło kwestionować wyjątkowość amerykańskiej gospodarki i jej perspektywy na następne lata, ale również Stanów Zjednoczonych jako miejsca lokowania kapitału.

- W głowach wielu inwestorów pojawiała się chęć relokacji kapitału. Ma to przede wszystkim znaczenie dla inwestorów azjatyckich, ale dotyczy również Europy, która bardzo dużo zainwestowała na amerykańskich rynkach finansowych. Obecnie mamy raczej do czynienia z repatriacją tych pieniędzy. Jest to szansa zarówno dla Europy, jak również Polski – dodaje Mariusz Adamiak.

Co prawda w krótkim okresie dalszy wzrost na polskiej giełdzie może powstrzymać nie tylko podniesienie ceł, ale również wzrost wycen, jaki nastąpił w ostatnich miesiącach. Wrost gospodarczy w Polsce sprzyja rynkowi akcji, niemniej gdyby nastąpiła eskalacja złych scenariuszy geopolitycznych lub Stany Zjednoczone znalazły się w recesji, inwestorzy bardziej stawialiby na bezpieczeństwo. Wtedy kraj o tak wysokim długu publicznym i deficycie budżetowym jak Polska nie byłby dla inwestorów pierwszym wyborem.

Co z tego, że inflacja spadnie?

Stratedzy największego polskiego banku nadal spodziewają się spadku rentowności (wzrostu cen) polskich obligacji skarbowych oferowanych inwestorom instytucjonalnym, ale uważają, że miejsca na to nie ma już dużo.

- Rada Polityki Pieniężnej (RPP) jest nastawiona dość konserwatywnie i boimy się, że w stosunku do oczekiwań rynkowych nie będziemy mieli pozytywnych zaskoczeń. W cenach jest już to, co ewentualnie rada dostarczy rynkowi. Oczywiście za obniżkami stóp przemawia spadająca inflacja i są podstawy, by stopy procentowe zostały obniżone w drugim półroczu, ale nie spodziewamy się, by były one obniżone bardzo mocno nie tylko w tym, ale równięż w przyszłym roku – mówi Mariusz Adamiak.

Prognoza ekonomistów PKO BP z końca marca 2025 r. zakładała, że RPP zacznie obniżać stopy procentowe w lipcu i łącznie z cięciami we wrześniu oraz listopadzie do końca 2025 r. zredukuje główną stopę procentową o 0,75 pkt proc. Obecnie PKO BP nie wierzy już w obniżkę stóp w lipcu. Dwie pozostałe przełożą się więc na łączny spadek stopy referencyjnej jedynie o 0,5 pkt proc. W 2026 r. PKO BP podziewa się kolejnych trzech obniżek po 0,25 pkt proc. każda. Jeszcze jedna taka korekta w 2027 r. powinna doprowadzić stopę referencyjną do 3,75 proc., co zakończy cykl obniżek.

Spadkowi wiary w obniżki stóp procentowych towarzyszy aktualizacja prognozy inflacyjnej zakładająca, że dynamika wzrostu cen będzie spadać szybciej niż dotychczas estymował największy polski bank. Jeszcze pod koniec marca zakładał on, że średnioroczna inflacja w 2025 r. wyniesie równe 4 proc. Po aktualizacji prognozy pod koniec czerwca PKO BP prognozuje, że inflacja wyniesie 3,6 proc. W 2026 r. wskaźnik wzrostu cen ma wynieść 2,8 proc., podczas gdy prognoza z końca marca zakładała 3,5 proc.

- Patrząc wyłącznie na dane fundamentalne jest przestrzeń do obniżek stóp procentowych. Natomiast wypowiedzi członków RPP i ich poglądy są elementem ograniczającym zasięg oraz tempo obniżek stóp procentowych w naszej prognozie – podkreśla Marta Petka-Zagajewska, dyrektor biura analiz makroekonomicznych PKO BP.

Według Mariusza Adamiaka to, co może w tej sytuacji pomóc naszym obligacjom, to spadek rentowności obligacji amerykańskich, które tworzą pewnego rodzaju światowy benchmark.

- Jest wielką zagadką co będzie z gospodarką amerykańską. Od wielu lat wróżono recesję, ale udawało się jej unikać. Natomiast kolejne wskaźniki - zwłaszcza te tzw. miękkie i wyprzedzające - pokazują, że gospodarka słabnie. Twarde dane nie są jeszcze takie złe, ale być może są zakłócone tym, że biznes spodziewał się nałożenia ceł i próbowała uprzedzić te ruchy, robiąc zakupy na zapas. Ludzie też kupowali różne rzeczy spodziewając się, że ceny wzrosną – ostrzega Mariusz Adamiak.

W tym kontekście w drugiej połowie roku pojawią się możliwości obniżek stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych. Wraz z presją polityczną na amerykański bank centralny pojawi się możliwość spadku rentowności amerykańskich papierów o krótszym terminie do wykupu, co wsparłoby również obligacje europejskie, w tym polskie.

Mariusz Adamiak jeszcze raz podkreśla, że potencjał do wzrostu cen polskiego długu skarbowego, a tym samym spadku rentowności nie jest duży. Dla benchmarkowych papierów 10-letnich oznacza to obniżkę co najwyżej do 5 proc. (obecnie jest to 5,45 proc.).

Za i przeciw złotemu

PKO BP zakłada, że jeśli wojny handlowe niespodziewanie nie wywindują ceł powyżej obecnych oczekiwań, to nie ma powodów by euro kosztowało ponad 4,30 zł. Trzy miesiące temu stratedzy banku zakładali, że na koniec czerwca euro będzie kosztowało 4,22 zł. Obecne jest to 4,25 zł.

- Zważywszy na bardzo gorącą sytuację międzynarodową, jest to bardzo blisko tego co prognozowaliśmy – mówi Mariusz Adamiak.

Złotego wspierają wyższe stopy procentowe, ale na jego niekorzyść działa rosnący deficyt rachunków bieżących i ogólnie niesprzyjająca rynkom wschodzącym sytuacja geopolityczna.