Za cztery tygodnie wszyscy zapłacimy więcej za listy. Urząd Komunikacji Elektronicznej (UKE) zgodził się na zmianę cennika usług powszechnych, świadczonych przez Pocztę Polską. Chodzi m.in. o listy tradycyjne i polecone. Jak pisaliśmy w „PB” przed miesiącem, poczta chce podnieść ceny średnio o 20 proc., czyli w większości przypadków o kilkadziesiąt groszy. Regulator rynku tłumaczy, że podwyżki cen są konieczneze względu na trudną sytuację rynkową — spada liczba tradycyjnych przesyłek, koszty świadczenia usługi powszechnej rosną, a klienci mają większe wymagania. „Zmiany w cenniku są skorelowane z koniecznością utrzymania prawidłowej kondycji finansowej spółki oraz podniesienia najniższych wynagrodzeń służb eksploatacyjnych do poziomu zapewniającego funkcjonowanie bez zakłóceń sieci operatora wyznaczonego. Zmiana cennika pozwoli pozyskać środki na inwestycje w infrastrukturę i zasoby niezbędne do realizacji obowiązku świadczenia usług powszechnych” — głosi komunikat UKE. — Naszą misją jest to, aby każdy Polak, niezależnie od miejsca zamieszkania, miał swobodny dostęp do usług pocztowych. Dlatego nasza sieć placówek i skrzynek nadawczych, obsługiwana przez kilkadziesiąt tysięcy pracowników, jest w każdym zakątku kraju — mówi

Zbigniew Baranowski, rzecznik Poczty Polskiej. W 2015 r. poczta miała 5,3 mld zł jednostkowych przychodów (bez uwzględnienia m.in. Banku Pocztowego), czyli o 3,8 proc. mniej niż rok wcześniej. Liczba obsłużonych listów skurczyła się w tym czasie o 9 proc. Poczta wypracowała też w 2015 r. 18 mln zł zysku netto, głównie dzięki sprzedaży nieruchomości. Jej przedstawiciele już zapowiadali, że w 2016 r. na poziomie netto pojawi się spora strata, w granicach 100 mln zł. W tym roku, m.in. dzięki podwyżkom, straty ma już nie być.
— Zmiana cen listów zapewni nam pieniądze na niezbędne inwestycje i dalszą poprawę jakości. Chcemy też służyć Polakom w nowy sposób, zapewniając dostęp do cyfrowych usług administracji państwowej — twierdzi Zbigniew Baranowski.
Państwowy operator podkreśla, że ceny usług pocztowych w Polsce należą do najniższych w Unii Europejskiej — i takie pozostaną nawet po podwyżce. „Strategie podnoszenia cen w Europie są bardzo różne, np. poczta francuska (La Poste) podnosi ceny co roku (od 7 lat) o stosunkowo niewielkie kwoty, unikając tym samym rzadszych, ale większych podwyżek. Należy również pamiętać, że Poczta Polska nie otrzymuje i nie otrzymywała wsparcia z budżetu państwa, co odróżnia jej sytuację od hojnie dokapitalizowanych przez państwo poczt zachodnich. Znaczne środki publiczne otrzymały poczty w Wielkiej Brytanii, Francji, Niemczech czy we Włoszech” — napisał w opinii doradczy Instytut Pocztowy, którego twórcą był Przemysław Sypniewski, obecnie kierujący Pocztą Polską.
JUŻ PISALIŚMY:„PB” z 5 grudnia 2016 r.