Szefowie konkurujących ze sobą operatorów pocztowych siadają do wspólnego stołu, a szeregowym pracownikom się to nie podoba. We wtorek w regulującym rynek Urzędzie Komunikacji Elektronicznej (UKE) doszło do drugiego spotkania operatorów, dotyczącego dostępu do sieci pocztowej. Magdalena Gaj, szefowa UKE, zachęca operatorów — zwłaszcza Pocztę Polską — by na rynkowych zasadach korzystali wspólnie z infrastruktury. Poczta ma obowiązek udostępniać prywatnym konkurentom skrytki pocztowe czy skrzynki oddawcze, ale mogłaby też — jak jest to w innych krajach — dać im dostęp do swoich sortowni, logistyki czy wreszcie listonoszy na „ostatniej mili”. Wszystko, oczywiście, za odpowiednią opłatą.

Pomysły na poszerzenie współpracy rynkowej bardzo nie spodobały się pocztowym związkowcom. Bogumił Nowicki, przewodniczący komisji międzyzakładowej NSZZ Solidarność Pracowników Poczty Polskiej, napisał w tej sprawie ostry list do Andrzeja Halickiego, który jeszcze przynajmniej przez kilkanaście dni będzie ministrem administracji i cyfryzacji. „Pomysł udostępnienia zasobu Poczty Polskiej podmiotom niewiadomej proweniencji i nieznanej faktycznie własności kapitałowej niesie poważne zagrożenie nie tylko dla naszej firmy, ale również dla Polski.
Wprowadzanie tylnymi drzwiami na Pocztę jej niewydarzonych konkurentów nosi cechy świadomego niszczenia Poczty Polskiej, dowartościowywania nieudaczników oraz wprowadzania zamętu poznawczego dla klientów.
To kolejny sposób na budowanie konkurencji dla Poczty za jej, czyli publiczne, pieniądze. Nie możemy być inkubatorem przedsiębiorczości dla spryciarzy niszczących Pocztę!” — głosi pismo. Publiczny operator pocztowy ma 7,5 tys. placówek.
Jego przychody z tradycyjnego rynku listów stale się kurczą wraz ze spadkiem liczby przesyłek. Zgodnie z danymi UKE, w ubiegłym roku wysłano 1,98 mld przesyłek pocztowych (bez ulotek), czyli najmniej w tej dekadzie. Największym konkurentem Poczty jest prywatny InPost, który niedawno zadebiutował samodzielnie na giełdzie. Kontroluje on również Polską Grupę Pocztową (PGP), która dwa lata temu wygrała jeden z największych na rynku przetargów na obsługę korespondencji sądów, tym samym mocno uszczuplając przychody państwowego operatora. Przedstawiciele prywatnych operatorów na list pocztowych związkowców reagują zdziwieniem.
— Współpraca jest przede wszystkim korzystna dla Poczty Polskiej i jej pracowników. Dzięki niej Poczta może mieć dodatkowe przychody oraz dodatkowe zadania dla swoich pracowników, którzy — regularnie straszeni widmem zwolnień — mogliby zachować miejsca pracy. To dziwne, że związki zawodowe nie występują w interesie pracowników, ale wbrew jemu. Tym bardziejzastanawiają nas intencje związku — mówi Wojciech Kądziołka, rzecznik PGP. Podkreśla, że w Polsce na sieć placówek pocztowych powinno się patrzeć z punktu widzenia konsumentów.
— Sieć powinna być jednorodna, bo jej dublowanie nie ma najmniejszego sensu z punktu widzenia tak ekonomicznego, jak i interesów konsumentów. Chcemy zaproponować Poczcie współpracę, proponujemy: „dogadajmy się tak, aby beneficjentem otwarcia rynku na konkurencję był klient”. Tego nie mogą albo nie chcą zrozumieć związkowcy — mówi Wojciech Kądziołka.