Budapeszt szuka dodatkowych środków dla budżetu, który dotknięty został zarówno recesją, jak i najszybszą spośród krajów Unii Europejskiej inflacją. By wesprzeć finanse kraju, minister finansów może - jak twierdzą źródła agencji Bloomberg – zaproponować przykręcenie śruby bankom. Prognozując ich rekordowe zyski w tym roku, rozważane jest podniesienie podatku dla kredytodawców.
Nie jest jasne, czy takie rozwiązanie spotka się z przychylnością całego rządu. Lider klubu parlamentarnego rządzącej partii Fidesz Mate Kocsis powiedział już, że rząd nie podniesie podatku bankowego ani nie wycofa dotacji do oprocentowania kredytów hipotecznych, ponieważ jest to sprzeczne z jego celem, jakim jest zwiększenie akcji kredytowej.
Już w zeszłym roku Węgry nałożyły nadzwyczajny podatek na kredytodawców, aby załatać dziurę w budżecie po rekordowych wydatkach przedwyborczych. W węgierskim sektorze bankowym dominuje OTP, wiceliderem jest MBH Ban, który powstał w wyniku fuzji trzech banków, a także oddziały większych europejskich kredytodawców, w tym Erste Group Bank, Raiffeisen Bank International, UniCredit i KBC Group.
Po tej informacji doszło do poważnych spadków cen akcji części giełdowych banków. Kurs udziałów dominującego OTP zapikował o 8,2 proc., notując największą przeceną od sześciu miesięcy. Dopiero uspokajające wystąpienie wspomnianego Kocsisa uspokoiło nieco sytuację pozwalać na zniwelowanie około połowy strat.
Oprócz pomysłu związanego z podatkiem bankowym – jak powiedział minister finansów - rząd może także opóźnić zamówienia w dziedzinie obronności i zmniejszyć dotacje do oprocentowania, a także potencjalnie podnieść tegoroczną docelową lukę budżetową z 3,9 proc. PKB.