Polscy przedsiębiorcy nie wierzą w kryzys

Marta Bellon
opublikowano: 2011-12-08 00:00

Firmy spodziewają się w 2012 r. lepszych obrotów i wzrostu sprzedaży krajowej. Mogą się jednak przeliczyć.

Przedsiębiorcy oczekują, że w przyszłym roku zwiększą obroty, sprzedaż krajową i eksport. Co prawda ich prognozy są gorsze niż w 2011 r., ale i tak są największymi optymistami w Europie. Takie są wyniki badania European Economic Survey 2012, w którym wzięło udział niemal 70 tys. przedsiębiorców z 25 krajów, w tym ponad 2,3 tys. firm z Polski.

Będzie rosło

Znacząca większość polskich przedsiębiorców (57,5 proc.) w przyszłym roku oczekuje wzrostu obrotów, niemal 31 proc. spodziewa się, że utrzyma je na aktualnym poziomie, a niecałe 12 proc. przewiduje ich spadek. Bardziej ostrożnie, choć nadal optymistycznie, planują także przyszłoroczne przychody w sprzedaży krajowej. Ponad połowa firm (53,6 proc.) oczekuje ich zwiększenia, spadek przewiduje tylko 12 proc.

— Przeciętny przedsiębiorca widzi, że eksport rośnie, dynamika sprzedaży detalicznej jest bardzo dobra. Sygnały z realnej gospodarki nie uzasadniają więc pesymizmu. Ale przedsiębiorcy nie rozumieją tego, co będzie jutro. Nie są w stanie przewidzieć, jak kryzys w strefie euro wpłynie na ich przedsiębiorstwo.To, co na razie obserwujemy to cięcie wydatków na reklamę. To są typowe sygnały przedrecesyjne — mówi Ryszard Petru, partner w PwC odpowiedzialny za sektor MSP.

Większość przedsiębiorców (45,4 proc.) spodziewa się w 2012 r. zwiększenia eksportu lub utrzymania go na niezmienionym poziomie (43,7 proc.). Mniejszą sprzedaż eksportową prognozuje niecałe 11 proc. badanych.

— Eksport może być lepszym motorem wzrostu niż w 2010 r. Jeżeli z powodu recesji w strefie euro wyhamuje popyt, to mocnym buforem może się okazać słaby złoty. Osłabienie naszej waluty, które nastąpiło w ostatnich miesiącach może dość mocno poprawić konkurencję eksporterów. Patrząc na te wyniki badań można oczekiwać, że polska gospodarka zwolni, ale nie tak jak w większości krajów europejskich i nie tak mocno jak w 2009 r.

— mówi Grzegorz Maliszewski, główny ekonomista Banku Millenium. Zawirowania gospodarcze na europejskich rynkach najwyraźniej nie skłaniają polskich przedsiębiorców do drastycznych decyzji związanych z zatrudnieniem. Ponad połowa respondentów planuje utrzymanie zatrudnienia w swoich firmach na tym samym poziomie, prawie 34 proc. chce je zwiększyć, redukcję planuje zaś niecałe 15 proc.

Nadmierny optymizm

Nieco ponad 42 proc. respondentów planuje w przyszłym roku zwiększyć inwestycje. Tylko 15 proc. oczekuje ich spadku. Tak dużego optymizmu firm nie podzielają ekonomiści.

— Wydaje mi się, że plany dotyczące inwestycji są nadmiernie optymistyczne. Rzeczywistość będzie trudniejsza, zostaną one skorygowane — komentuje Ryszard Petru.

Zdecydowanie najgorzej w badaniu wypadły prognozy przedsiębiorców dotyczące warunków prowadzenia biznesu w Polsce. Tylko nieco ponad 26 proc. przewiduje, że polepszą się one w przyszłym roku, pogorszenia spodziewa się natomiast 30,5 proc. badanych. Według Krzysztofa Rybińskiego, rektora Uczelni Vistula i byłego wiceprezesa NBP, scenariusze negatywne dotyczące kierunku rozwoju sytuacji gospodarczej w Polsce i Europie są zdecydowanie bardziej prawdopodobne niż pozytywne.

— Ważne jest to, jaka jest różnica między oczekiwaniami a tym, co się wydarzy. Niebezpieczeństwa upatruję w tym, że oczekiwania przedsiębiorców są niezłe, a tymczasem nadchodzi czarna rozpacz gospodarcza. W strefie euro na pewno wydarzy się coś złego. W 2013 r. Polskę czeka pierwsza, solidna recesja. Przed związanymi z nią ryzykami przedsiębiorcy powinni się bronić — mówi Krzysztof Rybiński.

— Jest kilka scenariuszy — 2,5-procentowy wzrost gospodarczy w Polsce i rozpad strefy euro, czyli katastrofa również w naszym kraju. Polskie firmy muszą być bardziej elastyczne. Nie mogą sobie powiedzieć: wstrzymujemy działalność, bo mamy duże koszty stałe i czekamy, co się wydarzy. Trzeba ostrożnie podchodzić do następnego roku i być przygotowanym na oba warianty — radzi Ryszard Petru.