Polska się wyludnia? Nic jeszcze nie jest stracone

Mirosław KonkelMirosław Konkel
opublikowano: 2024-08-30 13:30

Wszystko jest w naszych rękach. Mamy realną szansę zmienić bieg wydarzeń i odwrócić niekorzystne tendencje demograficzne — mówi Mateusz Łakomy, ekspert, autor książki „Demografia jest przyszłością”.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

PB: Trochę mnie pan przeraża tą liczbą – 14,5 mln Polaków w roku 2100. Z demografią naprawdę będzie tak źle?

Mateusz Łakomy: Ta liczba pochodzi z najnowszych prognoz demograficznych ONZ, które zakładają, że obecne tendencje się nie zmienią. Chodzi o dzietność, umieralność i migrację – jeśli ich poziom pozostanie zbliżony do dzisiejszego, liczba mieszkańców Polski do końca wieku może spaść do 14,5 miliona. Co więcej, te wyliczenia mogą być nawet zawyżone, ponieważ ONZ uwzględniła średnią 1,3 dziecka na kobietę, podczas gdy w 2023 r. w Polsce ten wskaźnik wynosił tylko 1,16. Należy jednak pamiętać, że prognozy demograficzne to tylko modele oparte na pewnych założeniach. Ukazują możliwe scenariusze. Historia pokazuje, że rzeczywistość często odbiega od przewidywań.

W książce „Demografia jest przyszłością” wymienia pan przyczyny depopulacji. Czy mógłby pan wskazać trzy najważniejsze?

Pierwszą jest edukacja, a konkretnie luka edukacyjna między płciami. Ludzie zazwyczaj tworzą pary z osobami o podobnym statusie społeczno-ekonomicznym, a podstawowym czynnikiem tego statusu jest wykształcenie. W Polsce kobiety są znacznie częściej lepiej wykształcone i często nie chcą wiązać się z mężczyznami o niższym wykształceniu. Druga kwestia dotyczy rynku pracy. Młodzi często pracują na umowach na czas określony, w rezultacie brakuje im poczucia stabilności. Bez pewności co do przyszłych dochodów trudniej podjąć decyzję o posiadaniu dzieci. Dodatkowo w Polsce bardzo rzadko dostępna jest praca na część etatu, co utrudnia godzenie obowiązków zawodowych z rodzinnymi, zwłaszcza przy drugim i ewentualnie kolejnym dziecku. Wreszcie trzecia sprawa to zdolność do budowania relacji. Wielu z nas pochodzi z rodzin z trudnościami – przeżyło rozwód rodziców albo było wychowywanych przez jednego z nich. Takie doświadczenia mogą obniżać motywację do tworzenia związków.

Polska nie jest jeszcze narodem singli, ale liczba osób żyjących w pojedynkę systematycznie rośnie.

Tymczasem, aby osiągnąć zadowalający poziom dzietności, większość kobiet i mężczyzn w wieku rozrodczym powinna być w związkach. Obecnie jednak około 40 proc. Polaków w wieku 20-39 lat żyje samotnie. Oznacza to, że tylko 60 proc. młodych dorosłych ma realną możliwość starania się o dziecko.

Co bardziej zniechęca do zostania rodzicem – czynniki ekonomiczne czy kulturowe?

Na brak motywacji do posiadania dzieci należy patrzeć całościowo. Skupianie się tylko na jednej grupie czynników może prowadzić do błędnych wniosków. Dzietność zależy od wielu aspektów, takich jak edukacja, rynek pracy, dostępność mieszkań, zdrowie, dobrostan psychiczny czy wpływ aktywności cyfrowej, która często odciąga od budowania relacji w świecie rzeczywistym. Wszystkie te elementy trzeba rozpatrywać razem. Warto również zwrócić uwagę na klimat społeczny, w którym rodzicielstwo coraz częściej postrzegane jest bardziej jako ciężar niż życiowa przygoda. Zwłaszcza przy decyzji o pierwszym dziecku ważne jest poczucie bezpieczeństwa, a młodym ludziom towarzyszą dziś różnorodne lęki i negatywne wyobrażenia, często wzmacniane przez media.

Niektóre media lansują model rodziny „on, ona i pies” lub sugerują, że rezygnacja z posiadania dzieci to najlepszy sposób na ograniczenie emisji CO2 i ratowanie planety.

Choć te idee są szeroko promowane, ich znaczenie pozostaje marginalne. Jeśli chodzi o modę na tzw. psiecko, warto zauważyć, że nasze postrzeganie zwierząt domowych uległo zmianie. Stały się one integralną częścią naszego życia emocjonalnego, dopełniając obraz idealnej rodziny – obok dzieci i szczęśliwego związku często pojawia się pies lub kot. Co więcej, pary, a zwłaszcza małżeństwa, rzadko pozostają bezdzietne. Nawet jeśli na początku relacji nie planują potomstwa, zwykle z czasem zmieniają zdanie. Biologia okazuje się silniejsza niż chwilowe mody.

Jakie będą skutki zmian demograficznych, jeśli nic się nie zmieni? Co stanie się z gospodarką, rynkiem pracy i systemem emerytalnym?

W dłuższej perspektywie czeka nas znaczący spadek liczby osób w wieku produkcyjnym. Obecnie jest ich około 22,5 miliona, ale do roku 2100 liczba ta może się zmniejszyć do 7,5 miliona. To nie tylko grozi niskim wzrostem gospodarczym, ale wręcz trwałą recesją. Starzejące się społeczeństwo zwiększy również obciążenia systemu emerytalnego i służby zdrowia, co będzie wymagało większych nakładów finansowych, obciążających inne części budżetu. Kolejna sprawa: seniorzy mają inne potrzeby konsumpcyjne, co może zmienić cały profil gospodarki. Warto też pamiętać, że starzenie się społeczeństwa nie dotyczy tylko Polski, ale również innych krajów, z którymi współpracujemy. Może to wpłynąć na nasz eksport i ogólną kondycję gospodarczą.

Niektórzy widzą ratunek w automatyzacji i selektywnej polityce migracyjnej.

Automatyzacja i selektywna polityka migracyjna mogą być pomocne, ale ich potencjał jest ograniczony. Wzrost produktywności raczej nie zrekompensuje spadku liczby ludności, zwłaszcza że wymaga dużych inwestycji, a zmiany demograficzne mogą zmniejszyć dostępność kapitału. Nie pozostaje więc nam nic innego jak usilnie dążyć do zwiększenia dzietności w Polsce. To oczywiście nie przyniesie natychmiastowych efektów, ale patrząc z perspektywy długoterminowej, jest to kierunek, który powinien być podstawowy. Należy pracować nad znoszeniem barier do posiadania dzieci.

Podtytuł pana książki to pytanie: czy Polska ma szansę odwrócić negatywne trendy? Większość badaczy nie ma dla nas dobrych wieści.

Mimo wszystko jestem optymistą. Omówiliśmy już kilka czynników wpływających na niską dzietność – takich jak edukacja czy rynek pracy. To dziedziny, na które mogą oddziaływać władze publiczne, społeczeństwo i biznes. Jako przykład podam zwiększanie dostępności pracy na część etatu czy pracy zdalnej lub hybrydowej. Elastyczne formy zatrudnienia sprzyjają posiadaniu dzieci. Ciekawostką jest, że młodsi menedżerowie, którzy sami pracują na odległość, chętniej oferują tę możliwość swoim pracownikom, co wskazuje na wpływ nawyków i postaw kulturowych. Systematyczne i konsekwentne wysiłki na rzecz zmniejszania barier ekonomicznych czy psychologicznych mogą znacząco przyczynić się do wzrostu dzietności.

Książka „Demografia jest przyszłością” wywołała szeroką dyskusję w mediach i ośrodkach opiniotwórczych, które zorganizowały wiele spotkań na jej temat. Czy zainteresowanie polityków było równie duże?

Depopulacja jest stosunkowo nowym zjawiskiem w takich krajach jak Polska. Dlatego społeczeństwo nie ma jeszcze pełnej wiedzy na temat tego, co rzeczywiście wpływa na dzietność. To z kolei może prowadzić zarówno do większego zainteresowania demografią, jak i lekceważenia zagadnienia. Co do polityków, trudno jednoznacznie ocenić, co każdy z nich wie i myśli na ten temat. Zazwyczaj dostajemy komunikaty o planowanych lub realizowanych działaniach rządu w tej dziedzinie. Szkoda, że tradycyjnie polityka rodzinna koncentruje się na transferach finansowych, ulgach podatkowych, urlopach macierzyńskich czy budowie żłobków. To kwestie powszechnie uznawane za najważniejsze, ale problem jest znacznie bardziej złożony.

Jak możemy zmotywować polityków, by więcej robili na rzecz dzietności?

Konieczne jest zainicjowanie szerokiej debaty oraz zwiększenie obecności zagadnień demograficznych w przestrzeni publicznej. Powinniśmy edukować, wyjaśniać i obalać mity, które krążą wokół tego tematu. Społeczeństwo musi uwierzyć, że nie jesteśmy skazani na pesymistyczne prognozy i że mamy realny wpływ na naszą przyszłość.

Naprawdę nie jesteśmy skazani na te 14,5 miliona mieszkańców z szacunków ONZ?

Wszystko jest w naszych rękach. Mamy realną szansę zmienić bieg wydarzeń i odwrócić niekorzystne tendencje demograficzne.

Mateusz Łakomy

Specjalista ds. demografii, geopolityki i strategii. Menedżer i konsultant z dziedziny strategii. Wcześniej członek zarządu Polskiego Towarzystwa Geopolitycznego. Absolwent wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Odbył również studia na Uniwersytecie w Poczdamie (Niemcy). Autor książki „Demografia jest przyszłością. Czy Polska ma szanse odwrócić negatywne trendy”.