Morskie wiatraki na horyzoncie. Przyszły rok będzie przełomowy dla branży

Kamila WajszczukKamila Wajszczuk
opublikowano: 2025-11-16 20:00

W przyszłym roku energię do krajowej sieci dostarczy pierwsza w Polsce morska farma wiatrowa. Dla dalszego rozwoju sektora kluczowe będą wyniki grudniowej aukcji wsparcia dla firm inwestujących w bałtyckie wiatraki. Ostatnie aukcje na Zachodzie Europy się nie udały.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • jakich postępów w budowie farm wiatrowych na Bałtyku można się spodziewać w 2026 r.
  • jakie znaczenie dla branży ma grudniowa aukcja
  • na jakie decyzje rządu liczy branża
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Morskie farmy wiatrowe to dla Polski nowa gałąź energetyki, która właśnie wyrasta. Z pomocą państwa, bo wszystkie projekty realizowane w pierwszym etapie uzyskały wsparcie w postaci tzw. kontraktów różnicowych, pokrywających różnicę między rynkową ceną energii a kosztami jej wytworzenia. Na Bałtyku stoją już pierwsze turbiny będące częścią Baltic Power. Farma paliwowego Orlenu i kanadyjskiego koncernu energetycznego Northland Power o mocy 1,2 GW w 2026 r. zacznie produkować prąd. To jedno z kluczowych wydarzeń, które wskazali eksperci pytani o przewidywania na przyszły rok w branży energetycznej.

Inwestorzy stoją w blokach startowych

Pozostałe projekty, dla których inwestorzy uzyskali wsparcie, będą w przyszłym roku jeszcze w przygotowaniu. Polska Grupa Energetyczna (PGE), największy producent prądu w kraju, i duński branżowy koncern Orsted budujące farmę Baltica 2 na 2026 r. zaplanowały stawianie fundamentów i ułożenie kabli.

„Po zakończeniu tych etapów nastąpi instalacja kabli połączeniowych między fundamentami turbin a morskimi stacjami transformatorowymi. Na 2027 r. zaplanowano montaż turbin wiatrowych” – informuje biuro prasowe PGE.

Baltica 2 ma ruszyć w 2027 r.

Polenergia, giełdowa grupa, której główną akcjonariuszką jest Dominika Kulczyk, i norweski koncern energetyczny Equinor (dawniej Statoil) zamknęły w tym roku finansowanie i rozpoczęły etap budowy farm Bałtyk 2 i Bałtyk 3.

– Zgodnie z harmonogramem w maju 2026 r. wejdziemy w kluczowy etap instalacyjny na morzu – rozpoczniemy budowę fundamentów. W latach 2026–27 powstaną morskie stacje elektroenergetyczne. Montaż turbin przewidujemy w II kwartale 2027 r., pierwszą energię wprowadzimy do sieci w 2027 r., a pełne uruchomienie komercyjne planujemy na 2028 r. – informuje Grzegorz Kotte, dyrektor departamentu morskich farm wiatrowych w Polenergii.

Budowę infrastruktury lądowej planuje na przyszły rok Ocean Winds, spółka należąca do portugalskiej firmy EDP Renewables wyspecjalizowanej w OZE i międzynarodowej energetycznej grupy ENGIE. Buduje farmę BC-Wind.

– Równolegle rozpoczniemy budowę bazy operacyjno-serwisowej we Władysławowie, która w przyszłości stanie się centrum obsługi farmy oraz miejscem pracy dla lokalnych specjalistów. Naszym celem jest, by pierwsza energia elektryczna z farmy BC-Wind trafiła do krajowego systemu w 2028 r. – mówi Kacper Kostrzewa, dyrektor zarządzający Ocean Winds w Polsce.

W budowie jest także terminal instalacyjny T5 w Gdańsku.

– Terminal T5 stanie się naturalną bramą eksportową dla produkowanych w Polsce wielkogabarytowych elementów morskich farm wiatrowych – mówi Jakub Budzyński, prezes Polskiej Izby Morskiej Energetyki Wiatrowej (PIMEW).

Liczy też, że infrastruktura zachęci zagranicznych producentów do lokowania zakładów w pobliżu.

Następne farmy szykują się do aukcji

Inwestorzy zainteresowani morską energetyką wiatrową przygotowują się też do zaplanowanej na grudzień tego roku aukcji, w wyniku której mogą uzyskać kontrakty różnicowe. Aukcja organizowana przez Urząd Regulacji Energetyki będzie pierwszą z wielu - w tej formule ma być wspierany rozwój wiatraków na Bałtyku w następnych latach. Grudniowa jest przeznaczona dla planowanych farm, które mają już przyznane lokalizacje i wydane pozwolenia środowiskowe (do zdobycia jest wsparcie dla 4 GW). Żeby doszła do skutku, muszą przystąpić do niej inwestorzy z co najmniej trzema projektami. Z dotychczasowych informacji wynika, że taki zamiar mają PGE Baltica, Polenergia z Equinorem, a także Orlen Neptun.

Zdaniem Moniki Morawieckiej, ekspertki energetycznego think tanku Regulatory Assistance Project i członkini rady nadzorczej szwedzkiej grupy energetycznej OX2, sukces grudniowej aukcji będzie dobrą wiadomością dla polskiej branży offshore. Inwestycje poczynione np. w fabryki elementów wież wiatrowych czy stacji transformatorowych oraz budowę portów instalacyjnych i baz serwisowych będą miały szansę dalej zarabiać.

- Spodziewam się, że już w przyszłym roku PGE i Orlen będą poszukiwały partnerów do realizacji kolejnych projektów wiatrowych na Bałtyku – mówi Monika Morawiecka.

Z opinią, że aukcja może dać pozytywny sygnał rynkowi, zgadza się Jakub Budzyński.

– Będzie to sprzyjało dalszym inwestycjom w branży offshore – uważa prezes PIMEW.

Ma nadzieję, że w przyszłości zwiększy się tzw. local content, czyli udział polskich przedsiębiorstw w budowie morskiej energetyki wiatrowej. Izba szacuje, że obecnie wynosi on najwyżej 20 proc.

– Nie jest to katastrofalnie mało, ale powinno być znacznie więcej – podkreśla Jakub Budzyński.

Polska daje przykład Europie

Ekspertka RAP uważa, że jeśli polska aukcja zakończy się sukcesem, będzie też pozytywnym sygnałem dla europejskiego sektora.

– Polski system wsparcia – czyli dwustronny kontrakt różnicowy – to coś, czym możemy się chwalić – mówi Monika Morawiecka.

Ostatnie aukcje w kilku krajach na zachodzie Europy, np. w Niemczech, Holandii i Wielkiej Brytanii, zakończyły się niepowodzeniem, co oznacza zawieszenie niektórych inwestycji w morską energetykę. Zdaniem ekspertki to skutek niedostosowania tamtejszych systemów wsparcia do realiów rynkowych.

– Inwestorzy wciąż są zainteresowani budową farm, ale technologia w ostatnich latach zdrożała i nikt nie chce brać na siebie tak dużego ryzyka finansowego. Europa cały czas podtrzymuje cele dekarbonizacyjne, a morska energetyka wiatrowa jest niezbędna do ich realizacji – podkreśla ekspertka.

Janusz Gajowiecki, prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej (PSEW), nie dostrzega odwrotu od morskich wiatraków na Starym Kontynencie.

– To, że kilka projektów uległo weryfikacji, oznacza korektę na intensywnej ścieżce rozwoju tego sektora i świadczy tylko o dbałości o niskie ceny energii z tych źródeł – mówi prezes PSEW.

Rząd pracuje nad dokumentami

Zaangażowana w budowę morskich wiatraków branża liczy też na rychłą aktualizację strategicznych dokumentów państwowych – Krajowego planu w dziedzinie energii i klimatu (KPEiK) i Polityki energetycznej Polski do 2040 r. Zdaniem Janusza Gajowieckiego ich uchwalenie będzie kluczowe m.in. z punktu widzenia planowania rozbudowy sieci energetycznych.

Prezes PSEW jest za utrzymaniem planowanej skali rozbudowy morskiej energetyki wiatrowej. Według ambitnego scenariusza planu klimatycznego moc farm na Bałtyku ma sięgnąć 5,9 GW w 2030 r. i 18 GW w 2040 r. W scenariuszu zachowawczym przewidziano 11 GW w 2040 r.

– Cele dotyczące rozbudowy mocy nie powinny być obniżane, bo każdy dodatkowy gigawat mocy na Bałtyku będzie dokładać się do wzrostu gospodarczego i zwiększać wpływy z podatków – mówi Janusz Gajowiecki.

Monika Morawiecka zwraca uwagę, że tereny przewidziane pod farmy wiatrowe w planie zagospodarowania przestrzennego obszarów morskich wystarczą mniej więcej na 18 GW.

– Na tę sumaryczną moc mamy też zaplanowane aukcje - mówi Monika Morawiecka.

Prezes PSEW przypomina, że rząd zapowiedział na przyszły rok prace nad aktualizacją planu zagospodarowania Bałtyku.

– Planowanie przestrzenne na morzu to proces długotrwały, który już należy rozpocząć, aby zapewnić realizację ambitnych celów energetycznych po 2040 r. – mówi Janusz Gajowiecki.

Od rządu oczekuje też działań na rzecz przyspieszenia inwestycji w morskie farmy wiatrowe, w tym uproszczenia procesu uzyskiwania pozwoleń.

Wiatraki pomogą bronić kraju

W obecnych realiach geopolitycznych istotnym aspektem inwestycji w morską energetykę wiatrową jest obronność. Janusz Gajowiecki zaznacza, że chodzi zarówno o zapewnienie ochrony farmom, jak i wykorzystanie ich do wsparcia systemu obronnego kraju. Drugi cel można zrealizować dzięki umieszczeniu na wieżach wiatrowych urządzeń do monitoringu.

– Tę kwestię powinno się dopracować nie tylko na poziomie krajowym, ale też w ramach współpracy państw basenu Morza Bałtyckiego – mówi prezes PSEW.

W ubiegłym roku szerokim echem odbiła się wiadomość o zablokowaniu przez szwedzki rząd budowy 13 farm wiatrowych na Bałtyku w związku z toczącą się wojną w Ukrainie.

– Skoro mamy wydawać 5 proc. PKB na obronność, z pewnością znajdą się pieniądze na odpowiednie zabezpieczenie morskich farm wiatrowych – uważa Monika Morawiecka.