Stohid Technology to firma notowana na giełdzie, choć jeszcze nie ruszyła z produkcją. Na NewConnect trafiła dzięki przejęciu uśpionej spółki Yeti Force działającej w branży IT. Z propozycją przyszli inwestorzy.
— Skorzystaliśmy z tej możliwości, zdając sobie sprawę, że proces wejścia na giełdę od zera trwa dwa-trzy lata. My zaistnieliśmy na niej w prosty sposób dzięki zmianie nazwy i profilu działalności istniejącej spółki. To umożliwia nam szybsze pozyskanie finansowania od inwestorów, choć na razie nie korzystamy z tej możliwości, finansując się własnym kapitałem — mówi Rafał Andrzejewski, prezes i założyciel Stohidu Technology.
Obecnie spółka wdraża rozwiązania obronne we współpracy z Ukraińcami. Nie wymyśla ich zza biurka — szuka ich bezpośrednio w kraju ogarniętym wojną.
— Interesuje nas sprzęt, który sprawdził się na polu walki — mówi Rafał Andrzejewski.
Poszukiwania na polu walki
W 2022 r. przedsiębiorca zaangażował się w pomoc humanitarną w Ukrainie. To pozwoliło mu nawiązać kontakty z ludźmi mającymi bezpośrednią styczność z walką i innowacjami.
— Okazało się, że działają tam tysiące drobnych przedsiębiorców, którzy w warunkach garażowych tworzą produkty odpowiadające na potrzeby żołnierzy walczących na froncie. Ci natomiast potrzebowali m.in. mechanizmu, który pozwoliłby bezpiecznie ściągać rannych z pola bitwy. Tradycyjnie, kiedy ktoś zostaje ranny, wysyła się po niego żołnierzy. Jest jednak duże ryzyko, że wtedy kolejni zostaną ranni. Ten problem rozwiązuje lądowy dron — tłumaczy Rafał Andrzejewski.
Wilk, lądowy dron, który powstał w celu ułatwienia ewakuacji rannych z pola bitwy, to pierwszy produkt, który wdraża polska spółka Stohid Technology po przejęciu praw do niego od ukraińskiego Stohidu. Właściciele ukraińskiej spółki przekazali Stohidowi Technology prawa do własności intelektualnej na cały świat z wyjątkiem Ukrainy.
— Stworzyliśmy spółkę zależną Stohid Europe, w której Ukraińcy mają 49 proc. udziałów. Będziemy współpracować przy tworzeniu i wdrażaniu rozwiązań sprawdzonych na polu walki. Chcemy je produkować w Polsce i sprzedawać na całym świecie — mówi Rafał Andrzejewski.
Najpierw odbiorcy cywilni, potem wojsko
Jego zdaniem działając wyłącznie w Ukrainie, twórcy Wilka nie mieliby możliwości wyjścia w świat ze swoim wynalazkiem.
— Tam wiele firm tworzy różnego rodzaju rozwiązania. Większość z nich nie ma odpowiednich koneksji ani skali, żeby je sprzedawać szerzej, nawet dla wojska. Przeważnie tworzą je po kosztach i sprzedają bezpośrednio żołnierzom walczącym na froncie. Przy tym jeżeli ukraiński producent dostaje jakiekolwiek fundusze od rządu, to ma zakaz sprzedaży i eksportu za granicę — tłumaczy Rafał Andrzejewski.
Stohid Technology szuka też innych rozwiązań wśród różnych producentów.
— W Ukrainie można znaleźć bardzo dobre wynalazki, które są sprawdzone na wojnie, ale mogą mieć także zastosowanie cywilne, co było dla nas dużym zaskoczeniem. Okazało się bowiem, że choć twórcy Wilka skupiali się na jego wojennym zastosowaniu, to największe zainteresowanie mamy wśród odbiorców, którzy chcą go wykorzystywać do celów niemilitarnych — mówi Rafał Andrzejewski.
Mobilny łazik, który potrafi udźwignąć dorosłego człowieka, a nawet ciągnąć auta i mieści się na pace pikapa, ma wiele zastosowań — od logistyki przez inspekcje rur po przewóz ludzi lub sprzętu w różnych sytuacjach zagrożenia życia niekoniecznie na wojnie.
Dla startującej w niedługim czasie z produkcją spółki to łatwiejszy kierunek. Zanim jej produkt trafi do wojska, potrzebne będą różnego rodzaju koncesje wydłużające proces realizacji zamówień i produkcji. Nad sprzedażą w tym kierunku Stohid także pracuje.
Produkcja za dwa miesiące
Obecnie firma jest na etapie dopracowywania produkcji Wilka.
— Mamy własną linię produkcyjną. Wilk będzie zaopatrzony w local content łącznie z software'em, automatyką, optyką i modułami komunikacyjnymi. Zadbaliśmy też o to, żeby wyeliminować z niego chińskie komponenty, których było mnóstwo — opowiada Rafał Andrzejewski.
Wilki mogą być ponadto łączone w wielopojazdowe watahy. Każdy pojazd takiej watahy ma własną rolę, ale dopiero wspólnie tworzą system operacyjno-zwiadowczy, który może szybko reagować.
Firma bada także popyt, aby ruszyć z pierwszymi komercyjnymi dostawami za jeden-dwa miesiące dla odbiorców cywilnych. Zainteresowanie zamówieniami pojawia się nie tylko z Polski, ale także innych krajów.
Rafał Andrzejewski jest przedsiębiorcą z 30-letnim doświadczeniem w zarzadzaniu firmami z różnych branż. Specjalizuje się w rozwoju przedsiębiorstw, fuzjach i przejęciach oraz budowie struktur inwestycyjnych w Europie, Azji i USA. W radzie nadzorczej Stohid Technology zasiadają też specjaliści z branży obronnej, m.in. Wojciech Bronisław Kade, od ponad czterech dekad związany z sektorem lotniczym i zbrojeniowym w administracji publicznej i w przemyśle, czy Jarosław Roman Gromadziński, generał broni Wojska Polskiego, lider i strateg z doświadczeniem w dowodzeniu, planowaniu operacyjnym i rozwoju struktur obronnych w Polsce oraz strukturach NATO.
Biznes z misją
Stohid Technology chce stać się hubem transferu pomysłów z Ukrainy. Oprócz Wilka ma w planach produkcję dronów lądowych do rozminowywania oraz systemów antydronowych ważnych w obliczu dominacji rosyjskich dronów na niebie.
— Cały czas szukamy nowych pomysłów. Wiemy, że w Ukrainie jest ich kopalnia, a wielu ich twórców po wojnie może upaść — tłumaczy Rafał Andrzejewski.
Jego zainteresowanie ukraińskimi rozwiązaniami wojennymi zaczęło się od potrzeby pomocy.
— Wizyty w Ukrainie dobitnie pokazały mi, jak wyglądają straszne realia wojny. Z perspektywy przebywania w bezpiecznej Polsce czasem zapominamy, że za naszą wschodnią granicą codziennie giną żołnierze. Zapominamy też, z kim walczą Ukraińcy. To czyste zło, niezwykle okrutni ludzie. Powinniśmy zadbać o to, żeby byli jak najdalej od nas i wspierać tych, którzy z nimi walczą — mówi Rafał Andrzejewski.
Deklaruje, że umożliwiając ukraińskim spółkom wyjście za granicę ze swoimi produktami i zarabianie, to nie tylko biznes, ale też forma pomocy. W przyszłości chce wspierać Ukraińców w obszarach szczególnie zaniedbanych, takich jak wsparcie w leczeniu zespołu stresu pourazowego.
— To będzie jeden z największych problemów w Ukrainie po skończeniu wojny — mówi Rafał Andrzejewski.
Ukraina jest dzisiaj numerem jeden, jeśli chodzi o testowanie różnych form uzbrojenia i nowych technologii sprawdzających się na polu walki. Wojna w Ukrainie dobitnie pokazała choćby wyższość zupełnie nowych technik, które mogą się przydać w czasie wojny. Wcześniej nikt nie myślał, że tak dużą rolę mogą odgrywać np. drony. Pojawia się tam mnóstwo start-upów, które często metodami garażowymi tworzą różnego rodzaju rozwiązania. Ukraińskie jednostki wojskowe mogą je nabywać bezpośrednio, jeśli tylko sprawdzają się na polu walki. Drastyczne skrócenie drogi od powstania produktu do jego sprzedaż, to system, który dobrze się sprawdza w tak ekstremalnych warunkach, z jakimi mają do czynienia Ukraińcy. Dzięki temu w Ukrainie pojawia się mnóstwo rozwiązań. Przygląda się im nie tylko ukraińskie wojsko, ale też zachodnie firmy, które są mocno obecne w tym kraju. Na przykład Norwegia razem z Ukrainą uruchomiła program wspierający start-upy z branży obronnej.
Generalnie deklaracji o produkcji rozwiązań obronnych sprawdzonych w Ukrainie jest bardzo dużo. Pojawiają się również ze strony polskich firm. Dzisiaj wszyscy mówią o produkcji dronów. Trudno powiedzieć, ile takich projektów ma szanse powodzenia i na jakim są etapie. Wiele z nich jest owianych tajemnicą. Kierunek jest jednak dobry. Jako Polsko-Ukraińska Izba Gospodarcza organizujemy konferencje, które są platformą wymiany doświadczeń dla polskich i ukraińskich producentów z branży obronnej. Pole do współpracy jest ogromne. Stohid Technology to także efekt naszych działań.
