Spółka Kea odzyskuje swoją markę raz już utraconą w sporze z potężną siecią IKEA. Wygrała w NSA, lecz to jeszcze nie koniec sprawy.
Naczelny Sąd Administracyjny (NSA) podtrzymał zeszłoroczny wyrok pierwszej instancji, uchylający decyzję Urzędu Patentowego (UP) o unieważnieniu marki Kea. UP będzie musiał jeszcze raz zająć się sprawą.
Kea to mała, wrocławska spółka jawna, zajmująca się głównie usługami introligatorskimi i tapicerskimi. W 1994 r. zarejestrowała w UP znak towarowy słowno-graficzny — litery KEA żółtą czcionką w towarzystwie trzech kolorowych pasów: żółtego, czerwonego i pomarańczowego. Wtedy zareagowała sieć supermarketów z wyposażeniem wnętrz IKEA. Sieć reprezentowała jedna ze spółek grupy, rejestrująca w Polsce jej marki — Inter-IKEA System. IKEA uważa, że marka Kei jest zbyt podobna do jej marki, wykorzystuje jej renomę i powinna być unieważniona.
Na początku stycznia 2003 r. UP przychylił się do wniosku IKEA, lecz Kea zaskarżyła tę decyzję do sądu administracyjnego i wygrała. Sąd zwrócił sprawę do ponownego rozpoznania do UP. Od tego wyroku odwołała się IKEA, lecz NSA uznał, że sąd pierwszej instancji ocenił sprawę prawidłowo.
— Sąd pierwszej instancji kazał UP ponownie rozpatrzyć sprawę, bo urząd nie zebrał odpowiednich dowodów na renomę marki Ikea. Nie zanalizował też kwestii podobieństwa znaków. IKEA nie może więc twierdzić, że poprzedni wyrok był dla niej niekorzystny, bo nie przesądzono, na czyją korzyść UP ma rozstrzygnąć spór. UP ma przede wszystkim uzupełnić materiał dowodowy — uzasadnił werdykt sędzia Andrzej Kuba.
UP zatem będzie musiał jeszcze raz ocenić podobieństwo marek i powszechną znajomość znaku IKEA. Do tego czasu Kea może korzystać z pełni praw do swojej marki.