Polski eksport: koniec dobrej passy albo początek nowej drogi

Gabriel ChrostowskiGabriel Chrostowski
opublikowano: 2025-06-09 20:00

Polski eksport przeżywa regres, ale to nie oznacza, że jego rola w stymulowaniu rozwoju się kończy. Może tak naprawdę otwierają się nowe ścieżki.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

W silnikach napędowych polskiego wzrostu gospodarczego zachodzą fundamentalne przemiany. Najważniejszą z nich jest wyraźny koniec boomu eksportowego, a niektórzy powiedzieliby nawet - kres całego modelu rozwoju opartego na eksporcie. O tej transformacji świadczą dwa symboliczne zjawiska.

Po pierwsze, eksport towarów i usług w relacji do PKB spadł w Polsce poniżej unijnej średniej. W pierwszym kwartale 2025 r. stanowił 49,7 proc. PKB, podczas gdy średnia unijna wyniosła 50,7 proc. To najniższy polski wynik od 2015 r., pomijając turbulencje pandemiczne. Choć spadki dotknęły większość krajów UE, w Polsce okazały się szczególnie dotkliwe.

Po drugie, Hiszpania ponownie wyprzedziła Polskę w eksporcie usług względem PKB – co stanowi symboliczny koniec pewnej epoki. Do pewnego stopnia jest to efekt boomu branży turystycznej w krajach śródziemnomorskich po kryzysie pandemicznym. Może to jednak również świadczyć o tym, że nasze centra usługowe stały się mniej konkurencyjne.

Kraje Europy Południowej nieprzypadkowo znalazły się na wykresach. Sukces polskiego eksportu – zarówno towarów przemysłowych, jak i usług biznesowych czy IT – odbył się w znacznej mierze kosztem Włoch, Hiszpanii i Portugalii. Pierwszym ciosem dla tych gospodarek było rozszerzenie UE w 2004 r. o kraje Europy Środkowej i Wschodniej. Drugim – kryzys zadłużeniowy lat 2011-13, który definitywnie podkopał ich konkurencyjność kosztową w relacji do naszego regionu.

Dobrym przykładem jest branża transportowa, w której polskie firmy stopniowo wypychały hiszpańskich czy włoskich przewoźników, stając się jednym z liderów na rynku europejskim.

Jednak od kilku lat branże nastawione na eksport przeżywają regres. Dotyczy to zarówno usług - od transportu po IT - jak i przemysłu, szczególnie sektora RTV i AGD. Za tym zjawiskiem kryją się dwa czynniki. Pierwszy to dostosowania strukturalne realnego kursu walutowego: przez lata mieliśmy skrajnie niedowartościowaną walutę, co oznaczało rekordowo niskie ceny polskich towarów i usług na rynkach światowych. Teraz następuje bolesne, ale nieuniknione dostosowanie kursu do naszej rzeczywistej wydajności. Drugi czynnik to stagnacja niemieckiej gospodarki – naszego kluczowego partnera handlowego.

W tych warunkach tak dynamiczny wzrost eksportu jak w poprzedniej dekadzie już się nie powtórzy. To jednak nie oznacza, że ten silnik rozwoju definitywnie się zatarł.

Polska ma potencjał, by wzrost gospodarczy opierać nie tyle na eksporcie prostych towarów, ile na usługach w globalnej gospodarce, gdzie coraz bardziej liczą się przepływy wiedzy (transfer kompetencji, danych i rozwiązań), a nie fizyczne przemieszczanie dóbr. Zwłaszcza w świecie, gdzie to fizyczne przemieszczanie dóbr jest poddawane narastającym barierom handlowym. Nową oś konkurencyjności w coraz większym stopniu będą wyznaczać IT, finanse, inżynieria biomedyczna, usługi badawczo-rozwojowe itp., czyli złożone dobra.

Można podsumować, że jak niski realny kurs polskiej waluty wepchnął nas w model rozwoju oparty na prostej produkcji, tak teraz wyższy kurs może nas wepchać w model rozwoju bazujący na tworzeniu złożonych dóbr. Lecz, jak argumentowaliśmy w raporcie "Nowy model rozwoju Polski", wymagać to będzie większej niż w poprzednich dekadach otwartości na ryzyko, większej aktywności krajowych przedsiębiorstw prywatnych, a także zmiany w podejściu do edukacji.