Polski patent na tablety

Mariusz GawrychowskiMariusz Gawrychowski
opublikowano: 2013-09-18 00:00

Krajowi producenci zdobyli 40 proc. rynku. Ten fenomenalny wynik trudno jednak będzie utrzymać, bo globalni gracze atakują ceną

Choć rynek tabletów nad Wisłą jest młody, okrzepł już na tyle, że można pokusić się o wskazanie króla. Z danych firmy badawczej Context wynika, że rynkowym liderem, z 33-procentowym udziałem, jest Samsung, jednak prawdziwymi zwycięzcami są polscy producenci. W ciągu kilkunastu miesięcy w Polsce powstała nowa branża, która — jak wynika z szacunków — zagarnęła nawet 40 proc. krajowego rynku tabletów.

None
None

Nowość goni nowość

O sile polskich producentów świadczy ich aktywność. Pierwszy tablet na rynku z ekranem 3D — ABC Daty, pierwszy polski tablet z procesorem Intela firmy NTT System czy całkowicie nowa rodzina urządzeń Aries — Glocover — to tylko niektóre nowości w ofercie polskich firm z ostatnich tygodni. Na zakończonych kilka dni temu targach IFA w Berlinie po raz pierwszy wystawiło się dwóch producentów tabletów z Polski: NTT System i Manta. Branżę napędza boom na tablety.

Ich sprzedaż w naszym kraju rośnie w ekspresowym tempie. Według analiz rynkowych, w pierwszej połowie tego roku nabywców znalazło ponad 700 tys. urządzeń. W całym 2012 r. sprzedanych zostało 880 tys. sztuk. Prym wiodą tańsze tablety (poniżej 1 tys. zł). To nisza polskich producentów.

— W pierwszym półroczu sprzedaliśmy 140 tys. urządzeń, a do końca roku planujemy sprzedać kolejne 60 tys. — deklaruje Mateusz Gac, prezes Lark Europe. Firma wprowadziła w tym roku 14 nowych modeli tabletów, a planuje jeszcze cztery. Przez ofertę NTT System, który na tym rynku zadebiutował w grudniu ubiegłego roku, przewinęło się już 11 urządzeń, kolejne cztery są w drodze.

— Na rynku tabletów każdy miesiąc przynosi zmiany i wymusza szybką reakcję. To nie są PC-ty, które w tej samej konfiguracji można oferować przez rok — mówi Tadeusz Kurek, prezes NTT System. Mimo sukcesu przyszłość polskich producentów nie rysuje się w różowych barwach. Globalni gracze coraz mocniej atakują tanią niszę.

Przetrwają najsilniejsi

Według Damiana Godosa, analityka firmy IDC Polska, rynek tabletów w Polsce już jest mocno konkurencyjny i nie wszystkie firmy na nim przetrwają. Część lokalnych producentów wycofa się ze sprzedaży tabletów i będzie szukała nowych niszy na rynku elektroniki.

— Sprzyjać temu będzie spadek cen tabletów globalnych marek, który dodatkowo zwiększy konkurencję na rynku. Mając do wyboru tablet znanego producenta i polski odpowiednik w nieznacznie wyższej cenie, klienci będą wybierali ten pierwszy — podkreśla analityk.

Spadek cen już teraz jest widoczny. Coraz więcej firm kusi klientów nie tylko urządzeniami z najwyższej półki, ale także tańszymi. Do sklepów trafia coraz więcej modeli tabletów Samsunga, Asusa czy Lenovo w cenie poniżej 1 tys. zł. Rewolucja zaczęła się w sieci dyskontów Biedronka, która w kwietniu ubiegłego roku postawiła na tani tablet polskiej firmy Goclever (za 369 zł).

W ciągu jednego dnia sprzedały się wszystkie zamówione urządzenia, czyli 12 tys. szt. W tym roku do sprzedaży trafił tablet Acera za 450 zł. Eksperci zwracają uwagę, że nie ma wiele wspólnego z topowymi modelami, jest to jednak urządzenie znanej globalnej marki.

— Krajowe tablety dominują w segmencie sprzętu w cenie poniżej 600 zł brutto. W tym przedziale pojawiają się też modele producentów A-brandowych, ale przy zestawieniu porównywalnych konfiguracji produkty krajowe zawsze będą tańsze — podkreśla Tadeusz Kurek.

Podobnego zdania jest Norbert Biedrzycki, prezes ABC Daty, dystrybutora sprzętu IT, który zaczął sprzedawać tablety pod marką Colorovo dopiero w tym roku. Szansy na zdobycie trwałego udziału w rynku upatruje w odpowiedniej lokalizacji produktu — np. instalowaniu polskich map, programów umożliwiających dostęp do lokalnych serwisów bankowych, baz wiedzy czy też programów edukacyjnych dla dzieci w polskiej wersji językowej.

— Polskie firmy mają szansę. Mogą konkurować ceną bez wielkich kompromisów jakościowych i funkcjonalnych — twierdzi Norbert Biedrzycki.