Popyt na bezpieczny kredyt nie słabnie

Eugeniusz TwarógEugeniusz Twaróg
opublikowano: 2023-08-28 20:00

Do banków wpłynęło już 39 tys. wniosków o kredyt z dopłatą. Liczba wnioskodawców może być trzy razy mniejsza.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • o ile wzrosła liczba wniosków o bezpieczny kredyt od 8 sierpnia
  • ile banki podpisały umów z kredytobiorcami
  • dlaczego banki komercyjne nie przystąpiły jeszcze do programu
  • jakie udziały w nowej sprzedaży kredytów hipotecznych mają poszczególne banki
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

W czwartek w rozmowie z PB Dariusz Szwed, p.o. prezesa PKO BP, powiedział, że zainteresowanie kredytem 2 proc. jest bardzo duże, choć napływ wniosków nieznacznie się zmniejszył z 450 do 350-370 dziennie. Z danych BGK, który jest operatorem rządowego programu dopłat do hipotek, wynika, że popyt jest na tym samym lub nawet nieco wyższym poziomie. Według informacji z poniedziałku do banków udzielających bezpiecznego kredytu wpłynęło 36 tys. wniosków. 16 sierpnia było ich 29 tys., a 8 sierpnia BGK raportował 24,3 tys. Dynamika między 8 i 16 sierpnia wyniosła 20 proc. W okresie 16-27 sierpnia - 22 proc. W pierwszym przypadku mamy jednak osiem dni między datami pomiaru liczby wniosków, a w drugim dziesięć.

Prawie 4 tys. bezpiecznych kredytów

Wyraźnie rośnie natomiast liczba rozpatrzonych aplikacji zakończonych podpisaniem umowy kredytowej. 8 sierpnia pieniądze dostało 1,2 tys. kredytobiorców, osiem dni później 2 tys., a do końca ubiegłego tygodnia 3,9 tys. Tu dynamika wynosi, odpowiednio, 66 i 95 proc.

Choć tempo podpisywania umów jest większe niż napływu wniosków, to dysproporcja liczb jest tak ogromna, że banki biorące udział w programie nie są w stanie zmieścić się w ustawowym terminie 21 dni na rozpatrzenie aplikacji i wydanie decyzji. Zatory są skutkiem ubocznym mechanizmu, jakim rządzi się rynek pośrednictwa kredytowego. Przyjmując wniosek od klienta, broker standardowo wysyła aplikacje o kredyt do różnych banków, żeby wybrać najlepszą ofertę. Żeby ocenić faktyczną skalę zainteresowania programem 2 proc., liczbę wniosków należałoby podzielić przez co najmniej trzy. Liczbę wnioskujących można obecnie szacować zatem na ok. 16 tys.

W piątek PKO BP rozpoczął rozmowy z pośrednikami, z którymi współpracuje, nad wypracowaniem innej metody obsługi wniosków, żeby nie powodować zatorów i skrócić czas na rozpatrzenie aplikacji i wypłatę kredytu.

ING mocny bez sterydów

W rozładowaniu zatorów z pewnością pomoże wejście do rządowego programu komercyjnych banków. Jako pierwszy już we wrześniu zrobi to mBank. W IV kw. dołączy Santander. Inni kredytodawcy na razie nie zgłaszają zainteresowania programem. Ani ING Bank Śląski, ani BNP Paribas nie kwapią się, żeby wprowadzić do oferty subsydiowany przez państwo kredyt.

Dlaczego komercyjna konkurencja tak późno zgłasza chęć wejścia do programu albo zupełnie się nim nie interesuje? ING w przeszłości też nie garnął się do rządowych ułatwień kredytowych. Nie brał udziału np. w programie Rodzina na Swoim. Na rynku hipotecznym radzi sobie poza tym bardzo dobrze i bez państwowych sterydów. W maju i czerwcu ING był drugi (po PKO BP) pod względem nowej sprzedaży kredytów hipotecznych z udziałami odpowiednio 20 i 17 proc. Kredyt 2 proc. może natomiast poprawić miejsce Pekao w rankingu. W maju i czerwcu był to gracz numer cztery z 12-procentowym udziałem w sprzedaży.

BNP Paribas mocno ograniczył obecność na rynku hipotecznym. W przypadku Santandera i mBanku opóźnienie w stosunku do banków państwowych nie jest wynikiem opieszałości.

– Termin na wdrożenie programu był nierealny, mówiąc bardzo oględnie. Wszystko jest kwestią zasobów i gotowości do akceptacji pewnych rodzajów ryzyka. To jest produkt dla nas ważny, chcemy go oferować, klienci go oczekują, pytają o niego, ale nie możemy przerwać prac nad innymi projektami biznesowymi czy związanych z dostosowaniem do regulacji, żeby rzucić wszystkie siły na bezpieczny kredyt – mówi przedstawiciel jednego z banków komercyjnych.

Kredyt po godzinach

W państwowych bankach dotrzymanie ustawowego terminu wymagało maksimum wysiłku i pracy w nadgodzinach. Zresztą i teraz, żeby rozładować zatory z wnioskami, pracownicy zostają w pracy dłużej.

Santander i mBank traktują program 2 proc. jako ważne uzupełnienie oferty kredytowej i zapowiadają, że będzie mocno promowany. Obydwa banki są aktywnymi uczestnikami rynku hipotecznego. Santander to gracz numer trzy. W maju odpowiadał za 17 proc. nowych kredytów, a w czerwcu za 14 proc. Udział mBanku w maju wyniósł 11 proc., a w czerwcu 8. Szóstym kredytodawcą był Millennium z udziałami odpowiednio 9 i 10 proc. Stawkę zamykał Alior, który odpowiadał w obydwu miesiącach za 5 proc. udzielonych na rynku kredytów. Liderem był PKO BP. W maju co trzeci kredyt pochodził z tego banku, a w czerwcu co czwarty.