Porada może być internetowa albo droga

MAS
opublikowano: 2008-09-29 00:00

Firmy doradcze pojawiają się jak grzyby po deszczu. Wszystko to za sprawą naszego wejścia do Unii.

Firmy doradcze pojawiają się jak grzyby po deszczu. Wszystko to za sprawą naszego wejścia do Unii.

Kiedy 1 maja 2004 r. Polska przystąpiła do Unii Europejskiej, obiecujące perspektywy finansowe otworzyły się nie tylko przed firmami, które zaczęły korzystać z unijnych pieniędzy, ale także przed doradcami finansowymi. Aby nie pogubić się w gąszczu przepisów i kruczków prawnych, przedsiębiorcy udają się po porady do specjalistów. A ci za swoje usługi nieźle sobie liczą.

Doradcy finansowi, którzy pomagają klientowi w procesie tworzenia wniosku i projektu, nie mogą zagwarantować, że wniosek zostanie pozytywnie rozpatrzony, a jeśli to robią, to tylko w myśl zasady "obiecanki cacanki…". Przyznawanie dotacji unijnych ma charakter konkursowy i jest najzwyklejszą w świecie rywalizacją między przedsiębiorcami. Nikt nie jest w stanie przewidzieć, czy już dziesięć innych osób nie wpadło na lepszy pomysł.

Zapłacisz za sukces

— Doradcy już w momencie pierwszego spotkania dokonują kompleksowej analizy możliwości uzyskania finansowania zewnętrznego dla projektu, z którym przychodzi do nas klient. Nie podejmujemy się przygotowywania dokumentacji dla projektów, które z uwagi na swój charakter nie mają szans na pozytywne rozpatrzenie i od razu informujemy o tym klienta. Nie jesteśmy przysłowiową "fabryką wniosków" — wyjaśnia Małgorzata Okularczyk, dyrektor działu projektów rozwojowych w Collect Consulting.

Współpraca z firmą doradczą może przebiegać wielotorowo. Najczęściej doradcy pomagają już na poziomie analizy źródeł i możliwości pozyskania wsparcia na dany projekt, a kończą, gdy dotacja zostaje przyznana lub nie. Jednak coraz częściej firmy doradcze zajmują się zarządzaniem projektem także w czasie jego trwania. Ma to wpływ na ich wynagrodzenie.

— W naszym przypadku wynagrodzenie za usługę jest dwustopniowe. Pierwsza część płacona jest za przygotowaną dokumentację (w momencie jej przekazania bądź złożenia do właściwej instytucji). Druga część wynagrodzenia jest płacona w momencie uzyskania dotacji dla klienta. Firma ponosi ryzyko, uzależniając część swojego wynagrodzenia od ostatecznego wyniku — dodaje Małgorzata Okularczyk.

Doradca w sieci

Okazuje się jednak, że uzyskanie opinii eksperta wcale nie musi wymagać dużych nakładów czasu i pieniędzy. W internecie działają setki serwisów prowadzonych przez "specjalistów od Unii". W wielu przypadkach wystarczy wypełnić bardzo prosty formularz zgłoszeniowy i w kilku słowach przedstawić swój pomysł, a wtedy w niedługim czasie otrzymamy wstępną prognozę dla naszego przedsięwzięcia. Czy taka porada jest wiarygodna i budzi zainteresowanie potencjalnych beneficjentów? Chyba budzi, skoro serwisy mają się nieźle i wciąż nie brakuje chętnych do tworzenia nowych. A może jest to po prostu wybranie zła mniejszego, niż jawi się nim samotne kluczenie w gąszczu zawikłanych sformułowań prawno-ekonomicznych?

Niezależnie od tego, czy zdecydujemy się na wybór doradcy wirtualnego, czy rzeczywistego, warto go sprawdzić — najlepiej pytając o referencje, czy liczbę pilotowanych przez niego (bądź przez nią) projektów, które zostały zatwierdzone i sfinansowane z unijnych pieniędzy.