Po ponad 500 latach od odkrycia Portoryko przez Krzysztofa Kolumba nazwa wyspy, oznaczająca po hiszpańsku bogaty port, coraz bardziej brzmi jak ponury żart. Stowarzyszone z USA terytorium autonomiczne może już w sobotę zaprzestać spłaty zobowiązań. Właśnie wtedy mija termin wykupu obligacji na kwotę 36,3 mln USD, a kasa rządu w San Juan jest pusta.Kraj ma jednak czas na spłatę do poniedziałku, ponieważ termin spłaty raty wypał w weekend. Nic nie wskazuje jednak na to, by te dwa dodatkowe dni miały coś zmienić

Zdaniem agencji ratingowych Standard & Poor’s oraz Moody’s ryzyko bankructwa jest bliskie 100 proc. Zamieszkałe przez 3,9 mln osób Portoryko jest zadłużone na 72 mld USD, a w przeliczeniu na głowę mieszkańca dług jest trzy razy większy niż w przypadku najbardziej zadłużonego amerykańskiego stanu, Connecticut.
- Ten dług jest nie do spłacenia. Chciałbym mieć lepszą opcję niż bankructwo, ale jej nie mam – przyznał miesiąc temu gubernator Alejandro Garcia Padilla, który przez dwa i pół roku prowadził politykę oszczędności, zapewniając, że umożliwi ona uniknięcie niewypłacalności.
Już w tym roku dług publiczny przekroczy wartość rocznego produktu wyspy, wynika z prognoz. Po korekcie o inflację gospodarka wyspy kurczy się nieprzerwanie od 2006 r., a obecnie jest już o 14 proc. mniejsza niż przed dekadą, wynika z raportu autorstwa Anne Krueger, byłej dyrektor w Międzynarodowym Funduszu Walutowym. Według ekonomistki wyspiarska gospodarka zmaga się z całą listą problemów, spośród których wiele do złudzenia przypomina te, z którymi radzić sobie musi inny pogrążony w kryzysie kraj, Grecja.
Portoryko utraciło konkurencyjność, a na jej odzyskanie nie pozwala mało elastyczny rynek pracy oraz siła dolara amerykańskiego, którego używa się na wyspie. Płaca minimalna jest tam identyczna jak w stanach kontynentalnych, a tymczasem wydajność pracowników jest o wiele niższa. Federalne zasiłki są wyższe niż wynagrodzenie na niżej płatnych stanowiskach. Siła robocza skurczyła się do 40 proc. całkowitej populacji, a niekorzystną tendencję jeszcze bardziej pogłębia emigracja zarobkowa młodych ludzi. Kraj ugina się pod balastem biurokracji, a wprowadzane oszczędności tylko pogłębiły panującą recesję.
W rezultacie w czerwcu gubernator Alejandro Garcia Padilla był zmuszony poprosić wierzycieli o udzielenie moratorium na spłaty zadłużenia. Ostrzegł, że jeśli do tego nie dojdzie, w każdej chwili grozić będzie zaprzestanie spłat zadłużenia przez wyspę. Zbyt skłonni do ustępstw nie są jednak wierzyciele. Wyspa jest w stanie spłacić całość długów, wynika z raportu sporządzonego przez grupę funduszy hedgingowych, które posiadają obligacje Portoryko na kwotę 5,2 mld USD.
- W średnim terminie zadłużenie jest możliwe do spłacenia. Twierdzenie, że wymaga ono restrukturyzacji, jest nieuzasadnione – powiedział dziennikarzom Claudio Loser, jeden z autorów raportu.
Rządowi w San Juan w negocjacjach z wierzycielami w nie pomaga sytuacja prawna wyspy. Portoryko nie może ogłosić bankructwa ani zdewaluować waluty, ponieważ nie jest niezależne. Nie jest także jednym ze stanów, więc nie podlega pod federalne prawo upadłości władz lokalnych. Ze względu na konstrukcję prawną emitowanych przez Portoryko obligacji w przypadku niespłacenia całej kwoty każdy obligatariusz ma prawo skierować przeciwko emitentowi pozew sądowy.
Według tygodnika „The Economist” interwencja Waszyngtonu będzie konieczna zarówno aby rozwiązać kwestię zadłużenia, jak i umożliwić reformy rynku pracy (na wyłączenie Portoryko spod obowiązywania płacy minimalnej konieczna jest zgoda amerykańskiego kongresu). Administracja Baracka Obamy i Demokraci poparli objęcie Portoryko rozwiązaniami z prawa upadłościowego. Jednak uzyskanie pomocy federalnej będzie graniczyło z niemożliwością, a to dlatego że Waszyngton niechętnie pomaga władzom lokalnym, które popadły w tarapaty finansowe. To tylko zwiększa frustrację mieszkańców wyspy.
- Jako obywatele amerykańscy czujemy się opuszczeni przez Waszyngton. Rząd jest bardziej zainteresowany sytuacją Grecji czy Kuby, a żaden z tych krajów nie jest przecież amerykańskim terytorium – powiedział w wywiadzie dla hiszpańskiego dziennika El Mundo Alberto Baco Bague, sekretarz rozwoju gospodarczego Portoryko.