Wydawanie nowych licencji, czyli dokumentów uprawniających do prowadzenia działalności transportowej zostało wstrzymane w 1997 r. w wyniku braku dodatkowych zezwoleń zagranicznych (dokumentów otrzymywanych na podstawie umowy międzynarodowej od właściwego organu innego państwa i upoważniających do wykonywania transportu na jego terytorium, np. Niemiec). Ogółem na rynku jest 25,7 tys. licencji. Od tamtego czasu na rynku transportowym pojawiła się nowa profesja — pośrednik w obrocie licencjami.
Licencja przypisana jest pojazdowi. Im więcej takich dokumentów w firmie, tym więcej samochodów może wykonywać transport. W związku z tym, że kondycja firm zmienia się (jedne rozwijają się, inne upadają), ustawodawca dopuścił możliwość zrzekania się uprawnień wynikających z licencji na rzecz innego podmiotu. W praktyce owo zrzekanie się jest zwyczajną transakcją kupna-sprzedaży.
— W świetle ustawy o transporcie drogowym praktyka przenoszenia części lub całości działalności transportowej jest legalna. Czy idą za tym jakiekolwiek pieniądze? BOTM ani organ licencyjny nie ma obowiązku badania tego, jak również nie ma do tego instrumentów. Organ licencyjny bada tylko czy wniosek stron w zakresie przeniesienia uprawnienia jest zgodny, a następnie go realizuje — mówi Andrzej Lenkiewicz, dyrektor Biura Obsługi Transportu Międzynarodowego.
Jedynym problemem dla przedsiębiorców sprzedających licencję jest możliwość zaksięgowania pieniędzy na nią przeznaczonych.
— Ponieważ brak przepisów regulujących zasady sprzedawania licencji, nie zawsze można otrzymać fakturę. Dlatego czasem trzeba wyprowadzić pieniądze z firmy — wyjaśnia jeden z przewoźników.
Wyprzedawanie licencji dotyczy zwykle firm, które okazały się nierentowne. W takim wypadku licencja staje się najwartościowszą rzeczą będącą w ich posiadaniu. Nic więc dziwnego, że za zrzeczenie się uprawnień chcą dostać określoną sumę pieniędzy — tym bardziej że chętnych nie brakuje.
— Niepokojące jest jednak to, że w miarę zbliżania się daty naszego wstąpienia do Unii Europejskiej, cena licencji dramatycznie rośnie. Jeszcze w 1998 r. za taki dokument trzeba było zapłacić około 35 tys. zł. Dziś przeszło 70 tys. zł — zauważa szef dużej firmy przewozowej
Dość powszechnym zjawiskiem na rynku handlu koncesjami jest pośrednictwo. W Polsce funkcjonuje kilka biur, które właśnie z tego rodzaju działalności się utrzymują.
— Średnio na każdej licencji pośrednik zarabia prawie 2 tys. zł. Nic więc dziwnego, że zależy mu na jak największym obrocie — dodaje przewoźnik.
Jednak z chwilą akcesji dzisiejsze licencje stracą ważność. Zgodnie z nową ustawą transportową taki dokument dostanie każdy, kto spełni określone warunki (art. 5 ustawy transportowej).
— Natomiast ci, którzy dziś mają licencje, a po wstąpieniu Polski do UE nie spełnią odpowiednich warunków, stracą swoje uprawnienia — uzupełnia jeden z przewoźników.
Niestety, w mniemaniu wielu transportowców licencja jest dobrą inwestycją. Niektórzy traktują je jako swoiste obligacje skarbowe licząc na to, że już w UE będą mogli sprzedać je z wielokrotnym zyskiem.
— Tych wszystkich zachęcam do lektury ustawy transportowej. Art. 5 mówi o warunkach, jakie przewoźnik w UE będzie musiał spełnić, aby otrzymać licencję. Natomiast art. 10 tej samej ustawy opisuje, jak będą wyglądały procedury związane z wydawaniem licencji z chwilą akcesji. Wynika z niego, że dostanie ją każdy, kto podoła warunkom art. 5, ponieważ liczbę licencji może ograniczyć brak adekwatnej liczby zezwoleń zagranicznych — a te po wstąpieniu do UE będą już niepotrzebne — lub sytuacja kryzysowa na rynku transportowym. Biorąc pod uwagę, że zanim UE wypracuje wspólną definicję kryzysu minie trochę czasu, to nie należy martwić się taką sytuacją już teraz — twierdzi Grzegorz Bielowicki, prezes Euroad.
Zdaniem wielu transportowców, ostatnie zamieszanie na rynku handlu licencjami zostało sztucznie wywołane.
— Pośrednicy, korzystając z nieświadomości niektórych przewoźników, wyciągają nawet 70 tys. zł za licencję, podczas gdy momencie braku konieczności reglamentowania wydawania zezwoleń zagranicznych, czyli po wstąpieniu do UE, będzie ona dostępna w BOTM dla każdego, kto spełni warunki. Dzisiaj dla firmy już posiadającej licencję rozszerzenie działalności o kolejny pojazd kosztuje około 1,5 tys. zł — mówi Andrzej Lenkiewicz.
Zdaniem Andrzeja Majewskiego, prezesa Łódzkiego Stowarzyszenia Przewoźników Międzynarodowych i Spedytorów, na podbijanie ceny licencji mają również wpływ daelerzy samochodów ciężarowych.
— Sytuacja na rynku motoryzacyjnym jest trudna. Dealerzy chcąc uatrakcyjnić swoją ofertę skupują licencje, żeby potem sprzedawać je razem ze swoimi samochodami — przekonuje Andrzej Majewski.
Dziś zdobycie licencji inaczej, niż odkupując, jest prawie niemożliwe. Wszyscy, którzy zrzekają się swych uprawnień, wolą je sprzedać niż zwrócić do BOTM-u.
— Trafiają do nas licencje cofnięte przewoźnikom za różne wykroczenia. Jednak lista firm oczekujących zawiera blisko 500 pozycji — przyznaje Andrzej Lenkiewicz.