Postbank po polsku

Eugeniusz Twaróg
opublikowano: 2009-10-19 06:35

Bank Pocztowy rozwija się tak szybko, że potrzebuje kapitału i jeszcze raz kapitału. W dwa lata chce urosnąć dwukrotnie. Potem pójdzie na giełdę.

”Puls  Biznesu”: Bank Pocztowy wybiera się na giełdę?

Szymon Midera, wiceprezes Banku Pocztowego, odpowiedzialny za detal: To jest jeden z możliwych scenariuszy pozyskania kapitału dla banku. Projekt musi zostać przede wszystkim  zatwierdzony prze radę nadzorczą oraz naszych właścicieli: Pocztę Polską i PKO BP. Nowy zarząd Banku Pocztowego wyznaczył sobie termin, by na przełomie bieżącego i przyszłego roku przedstawić radzie zaktualizowaną strategię, zawierającą również scenariusze pozyskania kapitału, w tym plan wejścia na giełdę.

Kiedy mogłoby dojść do upublicznienia?

Jeżeli  plan ten zostałby przyjęty, to jeszcze wiele zależy od sytuacji makroekonomicznej. Po wstępnych analizach wydaje się, że IPO możliwe jest w ciągu półtora roku, czyli w 2011 r.. Nie sądzę byśmy byli gotowi w 2010 r.


Kiedy wam się skończy zapas kapitału, jaki macie. Współczynnik wypłacalności macie  wysoki (15 proc.)?

Wszystko zależy od tempa wzrostu akcji kredytowej, które dziś jest bardzo wysokie. Dynamika rok do roku wynosi blisko 80 proc. Miesięcznie udzielamy około 100 mln zł kredytów. Dla naszego banku są to poziomy wcześniej absolutnie nieosiągalne. Np. w kredytach hipotecznych w ciągu I półrocza br. podwoiliśmy wartość portfela.

Ile wynosi?

Około 400 mln zł. Historycznie sprzedaliśmy kredyty hipoteczne za 200 mln zł. Tylko w lipcu udzieliliśmy 70 mln zł kredytów – to tyle co w całym ubiegłym roku. Moglibyśmy sprzedawać dużo więcej, gdyby nie perspektywa kurczącego się kapitału.

A jesteście w stanie ogarnąć technologicznie tak szybko rozwijająca się akcję? Do niedawna robiliście wszystko ręcznie?

 Obecnie jesteśmy już przygotowani technologicznie. Problem z wydłużonym czasem podejmowania decyzji kredytowych  mieliśmy w I i II kwartale.  Włożyliśmy jednak dużo pracy, żeby zoptymalizować i zautomatyzować proces oraz wzmocnić zespół analityków Dzisiaj nasi klienci na decyzję kredytową czekają do 2 dni.

A w hipotece?

Mówię właśnie o hipotece. Na razie nie mamy jeszcze pełnej automatyzacji procesu, ale   wprowadzimy ją na przełomie I i II kwartału przyszłego roku.

Macie już system  typu workflow?

Dla kredytów gotówkowych tak. Na początku miesiąca uruchomiliśmy pilotaż w czterech oddziałach dla wszystkich kredytów bez limitów kwoty, czyli do 150 tys. zł. System działa. Jeszcze w październiku chcemy go przetestować w całej sieci własnej. Od 1 listopada planujemy wejść z szybkim kredytem na Pocztę. To znakomicie usprawni system sprzedaży. Idea produktu jest taka, że podczas pierwszej wizyty wnioskodawca wychodzi z decyzją kredytową- pozytywną (ostateczną/warunkową) lub negatywną . Przy decyzji warunkowej klient dowie się od razu, jakie kryteria musi dodatkowo spełnić, aby sfinalizować zaciągnięcie kredytu. Dotyczy to kredytów na większe kwoty. Na Poczcie średnia wartość kredytu wynosi jednak 4 tys. zł więc tak naprawdę 80 proc, kredytów będzie udzielanych on line podczas pierwszej wizyty.

Komu dajecie kredyty: swoim klientom czy zewnętrznym?

Sprzedajemy też na zewnątrz.

Nie boicie się tego? Banki teraz wycofują się chyłkiem z kredytów gotówkowych, unikając przede wszystkim klienta zewnętrznego.

Rzeczywiście to jest klient podwyższonego ryzyka. My jednak dywersyfikujemy ryzyko, sprzedając ponad połowę kredytów do tzw. Zakładów o Obniżonym Ryzyku.

Co to jest?

Są to przede wszystkim instytucje ze sfery publicznej: szkoły, samorządy, służby mundurowe, etc. Mamy blisko 2 tys. umów podpisanych w całej Polsce z jednostkami samorządowymi, budżetowymi oraz dużymi zakładami pracy – jest to nasza istotna przewaga konkurencyjna. Udzielamy kredytów pracownikom tych firm, a raty ściągane są z wynagrodzenia. To znacznie obniża ryzyko ponoszone przez bank.
 
Macie tam swoich ludzi?

Dedykowani pracownicy z naszej sieci własnej, oraz już za chwilę pocztowej, zajmują się podpisywaniem umów. W dużych zakładach pracy mamy osoby, które oficjalnie z nami współpracują. Szkodowość na tym portfelu nie przekracza 1 proc. Chcemy ten wskaźnik utrzymać. Pożyczamy  kwoty, rzędu 20-30 tys. zł. Udzielamy ich na atrakcyjnych warunkach cenowych, często poniżej 10 proc., ale przy tak niskiej szkodowości marża jest zadowalająca. Kredyty dla klienta zewnętrznego dostępne na Poczcie sprzedajemy dużo drożej niż dla ZOR-ów.


A jaką macie szkodowość na całym portfelu?

Na bardzo przyzwoitym poziomie. Jakość poprawiła się w ciągu roku. Spadła z 8 proc. do 5,6 proc. po III kwartale.

Wracając do IPO – ile pieniędzy chcecie pozyskać z rynku?

Za wcześnie, żeby o tym mówić. To będzie wymagało przygotowania prospektu i wyceny wartości banku.

Ostatnia wartość jaka była podawana to 700 mln zł.

To jest wycena sprzed trzech lat. Wynosiła 600-700 mln zł. Kwotę trzeba będzie zweryfikować

Zamierzacie utrzymać tak dynamiczną akcję kredytową do ewentualnego IPO?

Tak.

Wystarczy wam paliwa?

Obecnej dynamiki akcji kredytowej nie utrzymamy bez zastrzyku kapitału. Będziemy chcieli namówić naszego głównego akcjonariusza, żeby nas zasilił kapitałem.

Mniejszościowy ma więcej pieniędzy.

O ostatecznym kształcie dokapitalizowania zadecyduje rada nadzorcza. Materiał przedstawimy w ramach przygotowywanej strategii. Szkoda byłoby wytracić taką dynamikę.

U większościowego akcjonariusza raczej krucho z kasą.

To nie musi być gotówka.

A chcecie zatrzymać PKO BP w akcjonariacie?

Muszę się uchylić od odpowiedzi. Ta kwestia była już dyskutowana między Ministerstwami Infrastruktury i Skarbu, teraz wymaga ponownego rozważenia – również w kontekście opinii nowego szefa PKO BP.

IPO byłoby dobrą okazją do wyjścia banku z Pocztowego.

To zależy od decyzji Ministerstwa Skarbu oraz samego PKO BP.

Jakim bankiem będzie Pocztowy po IPO?

Jeżeli dojdzie do IPO, bank nadal będzie budował silny detal i wykorzystywał swoje kompetencji rozliczeniowe, także na rynku korporacyjnym. Dzisiaj detal przynosi 30-40 proc. przychodów. Cały czas bardzo mocno ważą również rozliczenia. Obsługujemy około 16,2 proc. rozliczeń Krajowej Izby Rozliczeniowej. Jesteśmy liderem tego rynku.

Kogo rozliczacie?

Przede wszystkim Pocztę Polską i ZUS.

Od niedawna macie kolegę w ZUS (prezesem zakładu został  Zbigniew Derdziuk do niedawna wiceprezes Banku Pocztowego). Czy to wpłynie na wzajemną współpracę?

Liczymy na to, że w dłuższej perspektywie ją zacieśnimy.

A konkretniej?

M.in. w zakresie dystrybucji świadczeń ZUS. Widzimy szanse wzrostu w tym obszarze np. poprzez oferowanie rencistom i emerytom Konta Nestor. Posiadacze tego rachunku mogą zamówić dostarczenie gotówki do domu przez listonosza. Nie chodzi nam oczywiście o przymusowe zakładanie kont, ale myślę, że stopniowo, wspólnie z Pocztą Polską  możemy pozyskiwać ten rynek.

I wy chcielibyście zająć się transferowaniem świadczeń już nie na pocztę i przez listonosza, ale na rachunek. Nie za mali jesteście, żeby obsługiwać kilka milionów emerytów?

Ten projekt może się powieść jedynie przy wspólnej strategii realizowanej z Pocztą. Wspomniałem, że to powinien być proces. Można to zrobić etapami. Nie jesteśmy za mali - biorąc pod uwagę dostępność Poczty i naszych stanowisk finansowychjesteśmy najlepszym partnerem.

A nie PKO BP które ma najbardziej gęstą sieć oddziałów i agencji w kraju?

Nikt nie ma bardziej gęstej sieci niż my. W wielu regionach udział Banku Pocztowego – licząc oddziały i stanowiska finansowe na Poczcie, wynosi 20-30 proc. sieci bankowej.

Ile macie własnych placówek?

57. Ale kluczem do sukcesu jest ok. 2,1 tys. stanowisk finansowych, z systemem centralnym, z certyfikowanymi  pracownikami Poczty, którzy mogą przeprowadzać wszystkie podstawowe czynności bankowe. Oprócz stanowisk, wszystkie podstawowe transakcje bankowe mogą być realizowane w każdym Urzędzie Pocztowym.

Będziecie rozbudowywać własną sieć?

Będziemy ją profesjonalizować. Prowadzimy  projekt standaryzacji sieci własnej. Ona przeszła już etap restrukturyzacji organizacyjnej. Do tej pory było tak, że pracownicy zajmowali się praktycznie wszystkim: gdy popularne były hipoteki, wszyscy sprzedawali kredyty mieszkaniowe, gdy priorytetem były pożyczki gotówkowe, cała obsada placówki zabierała się do ich sprzedaży. Od dwóch miesięcy struktura organizacyjna sieci sprzyja specjalizacji. Zostali powołani liderzy biznesowi i ludzie odpowiedzialni za konkretny biznes. Drugi etap związany jest z wdrożeniem spójnego modelu funkcjonalno-wizualizacyjnego. Nasza sieć w wielu miejscach różni się od siebie: pod względem sposobu zarządzania gotówką, wizualizacji, obsługi back office’owej. Są takie obszary, które trzeba scentralizować, wyjąć z oddziałów, żeby zajmowały się one tylko sprzedażą. Jednym z elementów dalszych zmian w całej sieci jest koncepcja powołania mikrooddziałów.

Ile ich będzie i gdzie zamierzacie je zlokalizować?

W wybranych Urzędach Pocztowych. Obecnie wspólnie z Pocztą uruchamiamy pilotaż w około 20 lokalizacjach. Jednocześnie chcemy uporządkować  nasze punkty obsługi klientów. Tam gdzie funkcjonują na zapleczu, pełniąc bardziej funkcję back office, będziemy je wydobywać na zewnątrz. Nie planujemy dalszego rozwoju sieci. Poza pojedynczymi przypadkami, np. w Kielcach nie mamy placówki więc zapewne powstanie tam oddział bądź mikrooddział.

Jaka będzie funkcjonalność mikrooddziałów, to będzie coś w stylu bankowych wysp, jakie widzimy w centrach handlowych?

Nasze mikrooddziały będą mniejsze od takich wysp. Na etacie chcemy zatrudnić po dwie osoby plus, przynajmniej na początku, jednego mobilnego sprzedawcę, który pracuje na cząstkę etatu i zajmuje się pozyskiwaniem kredytów gotówkowych, działając w terenie.

Czyli mikrooddział będzie tylko przyjmował wnioski?

Będzie miał pełną ofertę banku i funkcjonalność oddziału.

Kasową też?

Mamy umowę z Pocztą o zastępczą obsługę kasową. Przynajmniej na razie w mikroodziale nie będziemy budowali tej kompetencji. W razie potrzeby  nasi Klienci będą mogli skorzystać z okienka kasowego na Poczcie.

Ile będzie mikrooddziałów?

Odpowiedź na to pytanie da uruchamiany właśnie wspólnie z Pocztą pilotaż. Na przełomie tego i przyszłego roku w różnych lokalizacjach udostępnimy 20 mikrooddziałów  - po to, by sprawdzić wszystkie możliwe modele. Pilotaż potrwa pół roku i wtedy zadecydujemy  ile mikrooddziałów może powstać. Na dzisiaj widzimy miejsce dla około 200, co stanowi jedną dziesiątą całej sieci stanowisk finansowych na Poczcie

Pracować będą w nich wasi pracownicy?

Tak i to jest zasadnicza zmiana w stosunku do dotychczasowo modelu działania w Urzędach Pocztowych.

To będą jakieś wydzielone stanowiska na Poczcie?

Idea jest taka, żeby zbudować niskokosztowe, ale profesjonalnie zaaranżowane, obrandowane placówki. Zmiana polega na tym, że to już nie będzie okienko, ale wydzielona przestrzeń, zapewniająca Klientom komfort obsługi.

200 placówek plus 400 pracowników i 200 agentów to jednak są niemałe koszty.

Szybko się zwrócą. Zresztą koszt budowy mikrooddziału nie będzie wysoki.

A co z resztą stanowisk finansowych. Nadal będą obsługiwać je pracownicy Poczty?

Tak – na stanowiskach finansowych będą nadal pracownicy Poczty.  W Szczecinie przeprowadziliśmy wprawdzie pilotaż, w ramach którego zatrudniliśmy pracowników Poczty na część etatu w Banku Pocztowym. Dzięki temu nie dochodziło do sytuacji, żeby okienka były puste, co niestety zdarza się jeszcze w innych lokalizacjach…

…bo naczelnik poczty może wydać takiej osobie inne dyspozycje

Tak, bo jest ruch na poczcie, bo trzeba kogoś zastąpić,. Zauważyliśmy więc zasadniczą poprawę obsługi klienta na stanowisku, gdzie prowadziliśmy pilotaż. Spektakularnego sukcesu sprzedażowego jednak to nie przyniosło.

Będziecie zatem rozwijać ten model, że pracownik na część etatu jest bankowcem, a na część pocztowcem?

Nie. Jedynie w ramach mikroodziałów chcemy przejmować pracowników na pełny etat.

A co z resztą stanowisk finansowych?

Chcemy skoncentrować się na profesjonalnym wsparciu i zarządzaniu około 600 stanowisk. Całą resztę, czyli ponad tysiąc stanowisk oraz placówki pocztowe pozostawiamy pod zarządzaniem Poczty. Oczywiście przygotowujemy plany sprzedażowe, prowadzimy wraz z Pocztą szkolenia, ale świadomie wycofujemy się z twardego zarządzania.

Marchewką rozumiem jest prowizja dla pracownika Poczty?

Przy sprzedaży szybkich kredytów gotówkowych „Raz, dwa”, które świetnie się sprzedają, (po raz pierwszy realizowane są plany na Poczcie), Pocztowcy otrzymują 2 proc. od kwoty kredytu. Mamy około 200 bardzo aktywnych sprzedawców, którzy dostają dodatkowe wynagrodzenie na poziomie kilku, kilkunastu tysięcy złotych kwartalnie. Kredyt sprzedaje blisko 12 tys. osób.

Wcześniejsza koncepcja zakładała maksymalizowanie liczby okienek finansowych. Jaki będzie Pocztowy według nowego modelu?

Nie chcemy dalej powiększać sieci – chcemy teraz skupić się na zwiększaniu efektywności tej, którą już mamy. Nasze podstawowe zadanie to budowanie kompetencji w zakresie sprzedaży produktów bankowych, ale również z czasem ubezpieczeniowych i nie tylko. Usługi finansowe to jeden z niewielu obszarów, w całej sferze działalności Poczty , który wykazuje na świecie trend wzrostowy. Tradycyjne usługi pocztowe, ze względu na zmianę sposobu życia i komunikowania się, kurczą się.. Poczta pracuje obecnie nad strategią rozwijania usług finansowych, w którym ma się znaleźć miejsce dla Banku Pocztowego. Mam nadzieje, że wiodąca rola zostanie nam powierzona.
Drugi obszar naszej aktywności wiąże się z programem restrukturyzacji Poczty, m.in. poprzez projekt budowy mikrooddziałów. Oczywiście skala nie jest duża, 500 do 1000 osób, przejętych przez bank w ciągu dwóch lat wobec 100 tys. pracowników Poczty to stosunkowo niewielka liczba.  Jednak ten projekt pokazuje, że można zaproponować  pracownikom Poczty  szansę rozwoju zawodowego. Szczególnie ważne może to okazać się dla osób, które miałyby być zwolnione z Poczty w związku z jej restrukturyzacją. Nie stawiamy im przesadnych wymogów. Zakładamy sprzedaż na poziomie, który zapewni rentowność, ale nie jest szczególnie wyśrubowany dla sprzedawców.  Plany te są realne - to  średnia dzisiejszej sprzedaży naszej sieci. Dodatkowo dajemy przejmowanym pracownikom Poczty rok na osiągnięcie tych poziomów standardów i organizujemy dla nich szkolenia. . Udało nam się pozyskać dofinansowanie z funduszy europejskich na realizację projektu, który zakłada, iż w ciągu dwóch lat pracownik sprzedaży odbędzie średnio 14 dni szkoleń.


Jaką część w przychodach Poczty stanowią usług finansowe?

To pytanie do Poczty.

Rozumiem, że chcielibyście zostać integratorem usług finansowych, które w Poczcie są rozproszone.

Tak, w grupie pocztowej działa Towarzystwo Ubezpieczeń Wzajemnych, oparte o bardzo ciekawą koncepcję organizacyjną oraz firma pośrednictwa finansowego sprzedająca m. in.ubezpieczenia zewnętrznych partnerów.

Który model postbanków działających w Europie najbardziej wam odpowiada?

Ciekawy byłby mix najlepszych doświadczeń włoskiego i niemieckiego systemu. We Włoszech bank rozwija się jako integralna część Poczty i dopiero teraz zabiega o pełną licencję bankową. Przynosi on Poczcie niebywałą wartość w postaci około 60 proc. wszystkich przychodów. Niemiecki model jest nam trochę bliższy, ponieważ Postbank jest wydzielony i działa w sposób zintegrowany z pocztą. Urząd pocztowy w Niemczech podzielony jest na część pocztową i bankową. W obu krajach model bankowości pocztowej odnosi  sukcesy.

Co chcielibyście wziąć od Włochów?

Siłę przychodów ze sprzedaży usług finansowych.

Jaki to jest poziom przychodów w Niemczech?

Około 20-30 proc.
 
A co z Postbanku chcielibyście przejąć?

Sposób współpracy z Pocztą. Jesteśmy bankiem z licencją, mamy sieć, kompetencje i coraz lepsze produkty. W ciągu dwóch lat zbudowaliśmy ok. 2,1 tys. stanowisk finansowych i przeszkoliliśmy 7,5 tys. pracowników. Teraz trzeba sprofesjonalizować sieć sprzedaży. Trzeba zrobić wszystko, żeby sieć osiągała wolumeny rynkowe, żeby inwestycja zaczęła się zwracać zarówno nam, jak  i Poczcie.

Jak chcecie się sprzedać inwestorom giełdowym. Jesteście małym bankiem, a Poczta nie ma najlepszej marki.

Chcemy pokazać bardzo tradycyjny model bankowania, dla ludzi, którzy nie szukają innowacyjności, gdyż interesują ich proste produkty. To pokazuje diagnoza strategiczna detalu i segmentacja, którą przygotowaliśmy. Idziemy w prostą bankowość, z  podstawowymi produktami: rachunkiem osobistym, depozytami, kontem oszczędnościowym i sprawnym procesowo kredytem z nieskomplikowanymi parametrami. Chcemy zagospodarować tę część rynku, po którą dzisiaj mało kto się schyla.

No właśnie, kto będzie waszym klientem?

Najważniejsza grupa klientów to ludzie z małych miejscowości, do 50 tys. mieszkańców, z zasadniczym bądź średnim wykształceniem. W tej grupie znajdują się także uczniowie i studenci. Naszą ofertę kierujemy również do ludzi zamieszkujących duże miasta, powyżej 200 tys. osób, ale posiadających zarobki do poziomu 3 tys. zł. Istotne są dla nas osoby dojrzałe, powyżej 50 roku życia.

Ta ostatnia to trochę mało perspektywiczna grupa wiekowa.

Nasz klient musi być spójny z klientem Poczty. 70 proc.  Polaków wykonuje podstawowe transakcje finansowe, płacąc za rachunki na poczcie. To pokazuje, że ten segment wcale nie wymiera, jest masowy i będzie jeszcze przez długi czas bardzo atrakcyjny. Poza tym 40 proc. Polaków nie bankuje, nie ma rachunku. To nasz potencjalny klient, mieszkaniec małych miejscowości.

A po co im rachunek, skoro pieniądze przynosi im listonosz?

Nasze analizy pokazują, że średnie saldo na Koncie Nestor, rachunku dla starszych osób, wynosi 500 zł . W tej grupie osób są zatem niewielkie nadwyżki finansowe, które można przechowywać w banku, na wysokooprocentowanych rachunkach. W bankach działających przede wszystkim w dużych miastach można znaleźć ofertę dającą powyżej 5 proc. My dzisiaj oferujemy,  bez żadnych progów, odsetki na koncie oszczędnościowym w wysokości 5 proc. i jest to w wielu miejscach Polski absolutnie bezkonkurencyjna oferta.

Ile pieniędzy macie na depozytach?

Ogółem mamy obecnie 1,2 mld zł uśrednionego salda depozytów detalicznych. W listopadzie ubiegłego roku zaoferowaliśmy konto oszczędnościowe. Do tej pory pozyskaliśmy dzięki niemu już blisko 100 tys. klientów, którzy trzymają na tych rachunkach obecnie 330 mln zł. Z „agresywną piątką”, naszą aktualną ofertą, chcemy pozyskać dodatkowe 100 mln zł do końca roku.
Ktoś powie, że 100 tys. kont to mało, ale my mamy niecałe 300 tys. rachunków osobistych W ciągu niespełna roku urośliśmy ponad jedną trzecią. Posiadacz konta oszczędnościowego w Banku Pocztowym jest z reguły jednym z najbardziej uproduktowionych klientów, który ma zwykle rachunek osobisty i często bierze także np. kredyt gotówkowy. I odkłada u nas swoje oszczędności - średni osad to 5 tys. zł. W odniesieniu do rynku jest to niewiele, ale więcej nie będzie, bo taka jest specyfika naszego klienta. Dla nas te oszczędności są bardzo atrakcyjne. Zakładamy, że do końca roku, dzięki rachunkowi oszczędnościowemu pozyskamy jeszcze 20 tys. klientów, więc spokojnie powinniśmy przekroczyć plan 120 tys.   posiadaczy naszego rachunku oszczędnościowego.

Duży jest stopień konwersji z ROR-ów na konto oszczędnościowe?

Na początku migracja była dość wyraźna, teraz odsetek konwersji jest niewielki. W większości osoby zakładające konto oszczędnościowe to klienci zewnętrzni.

Czyli ile chcecie mieć klientów za trzy lata? 4-5 mln? Tyle co PKO BP?

Z odpowiedzią na to pytanie poczekajmy do czasu, aż przedstawimy zaktualizowaną strategię.  Tak, jak już wspomniałem, będziemy na to gotowi na przełomie tego i przyszłego roku. Myślę jednak, że spokojnie milion klientów przekroczymy. Dzisiaj klientów w detalu mamy 474 tys. Stanowi to 99,5 proc, wykonania planu. Na koniec roku będzie więc pewnie ponad pół miliona.
Ilu ich będzie za trzy lata – trudno teraz powiedzieć. Biorąc pod uwagę fakt, że do tej pory przez bank przewinęło się 1,2 mln klientów oraz rynek, do którego kierujemy naszą ofertę, można liczyć, iż liczba osób korzystających z naszych usług detalicznych pójdzie w miliony. Warto tu podkreślić, że dla nas nie akwizycja jest wyzwaniem. Po kredyt gotówkowy przychodzi do nas około 2 tys. klientów dziennie. Podczas wakacyjnej promocji,  w czerwcu, lipcu i sierpniu, przychodziło do banku po 5-7 tys. emerytów i rencistów. Gdyby nas porównać nawet z największymi graczami w detalu, to naprawdę nie mamy się czego wstydzić. Sztuką będzie natomiast utrzymanie klientów w banku. Wystarczy przeanalizowaćrankingi jakościowe – niestety jesteśmy na razie na końcu. To jest nasze największe wyzwanie.

Nie będzie profesjonalnej obsługi, gdy sprzedawcą produktów bankowych będzie pocztowiec.

Wierzę, że wspólnie z Pocztą uda nam się wypracować standardy, w których zachowana będzie ciągłość pracy. Sporo zainwestowaliśmy w szkolenia Pocztowców - 7,5 tys. osób uczestniczyło  w kilkudniowych szkoleniach zakończonych egzaminem i certyfikacją. Jednak to dopiero początek prac nad podniesieniem efektywności.  Kończymy z rozbudową sieci. Pierwotnie miało być 3,3 tys. ale zostajemy przy 2,1 tys. Wystarczy - nie idziemy w ilość, lecz w jakość.

Rozmawiał: Eugeniusz Twaróg