Wskaźnik cen towarów i usług konsumpcyjnych (CPI) wzrósł w maju o 1,7 proc. r/r — wynika z ostatecznych danych GUS-u. W tym przypadku finalny odczyt nie różni się od wartości podanej w ramach tzw. szybkiego szacunku z końca maja. 0,1-punktowa dodatnia korekta dosięgła natomiast zmiany miesięcznej i ostatecznie mamy tu wzrost o 0,2 proc. Nie zmienia to najważniejszego — presja inflacyjna pozostaje ograniczona. Co ciekawe, tym razem u nas szczególnie.



„Skala wzrostu inflacji konsumenckiej w maju była w Polsce umiarkowana na tle innych krajów regionu [w kwietniu CPI wzrósł o 1,6 proc. r/r — red.]. W Czechach inflacja wzrosła do 2,2 proc. r/r, z 1,9 proc. r/r w kwietniu, na Węgrzech do, odpowiednio, 2,8 proc. z 2,3 proc., a w Rumunii do 5,4 proc. z 5,2 proc. Tempo wzrostu cen w sąsiednich Niemczech (…) przyspieszyło w maju do 2,2 proc. z 1,4 proc. w kwietniu” — komentuje Adam Antoniak, starszy ekonomista Banku Pekao.
„Przy obserwowanym w Europie przyspieszeniu inflacji za sprawą cen energii, polska inflacja CPI wzrosła tylko nieznacznie” — potwierdza zespół PKO BP, dodając, że „w Polsce wzrost cen paliw był niwelowany przez niższą roczną dynamikę cen żywności oraz usług”.
Roczna dynamika cen żywności obniżyła się z 4,3 proc. w kwietniu do 3,2 proc. w maju. W przypadku usług zeszliśmy w tym czasie z 1,7 proc. do 1,3 proc. Ceny paliw poszły pod prąd — w maju wzrosły o 9,2 proc. r/r, wobec 1,4 proc. w kwietniu.
— Wyraźny wzrost cen ropy naftowej w maju był w znacznym stopniu związany z decyzją Donalda Trumpa o wycofaniu USA z porozumienia nuklearnego z Iranem, które jest równoznaczne z przywróceniem amerykańskich sankcji na irański eksport ropy — wyjaśnia Jakub Olipra, ekonomista Credit Agricole Bank Polska.
A co z dynamiką CPI, ogołoconego z cen żywności i energii, czyli inflacją bazową, której bacznie przyglądają się członkowie RPP? Mówiąc kolokwialnie — krucho. W kręgach ekonomicznych mówi się najczęściej o wzroście o 0,5-0,6 proc. r/r w maju. 0,6-procentowa dynamika oznaczałaby powtórzenie tej z kwietnia (NBP opublikuje dane w piątek).
Wygląda więc na to, że zamiast przyspieszenia, mamy — jak to określają ekonomiści z PKO BP — „zaskakującą odporność na ożywienie obserwowane w krajowej gospodarce”. W takich warunkach duża odporność na zaskakujące, gwałtowne ruchy wyróżniać będzie zapewne członków RPP.
„Utrzymujący się od lutego spadek inflacji bazowej świadczy, naszym zdaniem, o braku presji inflacyjnej w gospodarce. (…) prognozujemy, że w 2018 r. inflacja [CPI — red.] wyniesie średniorocznie 1,6 proc., wobec 2 proc. w 2017 r., a w 2019 r. spadnie do 1,3 proc. Inflacja kształtująca się wyraźnie poniżej celu inflacyjnego RPP stanowi wsparcie dla naszego scenariusza, zgodnie z którym pierwsza podwyżka stóp procentowych NBP nastąpi dopiero w marcu 2020 r.” — podsumowuje Jakub Olipra. © Ⓟ