Prezes może podzielić los prezydenta

Małgorzata GrzegorczykMałgorzata Grzegorczyk
opublikowano: 2020-07-20 22:00

Zapis telefonicznej rozmowy prezydenta Andrzeja Dudy z Władymirem Kuzniecowem, rosyjskim youtuberem udającym António Guterresa, sekretarza generalnego ONZ, obiegł całą Polskę.

Prezydent RP nie jest jedyną osobistością, która dała się złapać na phishing, czyli podszywanie się pod osobę lub instytucję w celu wyłudzenia poufnych informacji (w przypadku prezydenta RP chodziło raczej o drażliwe tematy, jak LGBT, kontrkandydat w wyborach prezydenckich czy konflikt na Ukrainie).

W ostatnich czterech latach podobne rzeczy spotkały m.in. Emmanuela Macrona, prezydenta Francji, Recepa Tayyipa Erdoğana, prezydenta Turcji, oraz Petra Poroszenkę, byłego prezydenta Ukrainy. Ofiarą tego typu ataku padł także książę Harry, który — przekonany, że rozmawia z Gretą Thunberg i jej ojcem — skrytykował postępowanie Donalda Trumpa, prezydenta USA, w kontekście zmian klimatycznych, a swoją decyzję o opuszczeniu rodziny królewskiej określił jako „niełatwą”.

Phishing zbiera też żniwa w showbiznesie: fałszywym rozmówcom zwierzali się już m.in. piosenkarz Elton John, piosenkarka Billie Eilish i aktor Joaquin Phoenix. Poza politykami i celebrytami na celowniku są wszystkie osoby posiadające wrażliwe informacje. W firmach są to przede wszystkim prezesi i dyrektorzy przedsiębiorstw. Atak ukierunkowany na osobę piastującą wysokie stanowisko w firmie to rodzaj phishingu nazywany whalingiem.

— Od wielu lat doradzamy, by zawsze zachowywać czujność. Szczególnie ważne jest to w przypadku osób na najwyższych stanowiskach. Ich bezpieczeństwo powinno być priorytetem każdego biznesu — podkreśla Tomasz Szpikowski z wrocławskiej firmy TestArmy CyberForces, która zajmuje się cyberbezpieczeństwem.

Eksperci ostrzegają, że rutyna lub zbytnia pewność siebie mogą narazić na niebezpieczeństwo. Phishing to nie tylko podejrzane telefony, bo wiele ataków wykonuje się za pomocą mejla. Dlatego warto wykształcić w sobie nawyk sprawdzania adresu URL, do którego prowadzi link, przed kliknięciem. Należy też sprawdzać, czy adres e-mail, z którego otrzymaliśmy wiadomość, jest taki sam jak ten, którym zwykle posługiwał się dany odbiorca, bo cyberprzestępcy często korzystają z adresów łudząco podobnych do oryginalnych. Pomocne mogą być też szkolenia z socjotechnik, którymi posługują się hakerzy. Może takie szkolenie powinni przejść pracownicy Kancelarii Prezydenta?