Informuje o nim „The Independent”. Zdaniem ekologów, przez hodowlę bydła przekroczyliśmy już bezpieczne limity emisji.
— Jeśli politycy nie sprostają temu wyzwaniu, hodowcy żywego inwentarza zapłacą cenę za swoją bierność. Bronienie status quo to dzisiaj działanie na niekorzyść całego sektora — mówi Janez Potocnik, były unijny komisarz ds. środowiska.
To kolejny głos w tej sprawie. Z danych Institute for Agriculture and Trade Policy and GRAIN, opublikowanych wcześniej, wynika, że producenci mleka i mięsa są większymi trucicielami środowiska niż cały przemysł. Naukowców niepokoi skala gazów cieplarnianych emitowanych m.in. przez krowy. Największy udział w tej emisji mają USA, kraje UE, Brazylia, Argentyna, Australia i Nowa Zelandia. Odpowiadają za 60 proc. globalnej emisji gazów w wyniku produkcji mięsa i produktów mlecznych.
