„Żeby (deflacja) stała się niebezpieczna dla polskiej gospodarki musiałoby się pojawić zjawisko spirali deflacyjnej, gdy konsumenci powstrzymują się od zakupów licząc, że ceny będą jeszcze niższe. Zwracam uwagę, że w Polsce konsumenci w reakcji na niższe ceny zwiększają konsumpcję i są z tego powodu zadowoleni” – podkreślił w piątek Hausner na konferencji prasowej podczas sympozjum naukowego w Szczyrku (Śląskie).
Jak dodał, żadne sygnały nie wskazują, aby deflacja zaczynała być groźna, ale to nie oznacza, że nie występuje problem. Nie należy jednak upatrywać w nim natychmiastowego zagrożenia. "Gospodarka raczej na tym korzysta, niż znajduje się w zagrożeniu” - zaznaczył profesor.
Według Hausnera zasadnicze przyczyny deflacji w Polsce mają charakter zewnętrzny. To m.in. spadek cen ropy naftowej. „One nie wrócą zbyt szybko do poziomu, które już osiągały” – ocenił.
Zdaniem ekonomisty obecnie dostępne prognozy zakładają, że ostatnim miesiącem, w którym pojawi się deflacja będzie kwiecień. „Osobiście przypuszczam, że może to być miesiąc lub dwa później” – zaznaczył.
Dodał zarazem, że Polska ma już za sobą „najniższy poziom ujemnej inflacji”, choć wskazał, że ceny nie zaczną szybko rosnąć. „To raczej dynamika spadku będzie niższa” – podkreślił Hausner.
W czwartek GUS podał, że w grudniu 2014 r. ceny spadły o 1,0 proc. w porównaniu do grudnia 2013 r. i o 0,3 proc. wobec listopada 2014 r. Biorąc pod uwagę cały zeszły rok wobec 2013 r. ceny nie zmieniły się. Ostatnio tak niską inflacja była w 1972 r.
