Po mocnym rozpoczęciu tygodnia, wtorek na warszawskim parkiecie upłynął pod znakiem spadków. Znów dał się odczuć cień kryzysu amerykańskiego rynku kredytów. Jeszcze w poniedziałek międzynarodowa grupa Goldman Sachs poinformowała, że jej fundusz Global Equity Opportunities Fund ma kłopoty z powodu papierów opartych na rynku kredytów i dostał zastrzyk gotówki wysokości 3 mld USD.
Podobną strategię obrały banki centralne, które wpompowują na rynki finansowe ogromne ilości gotówki. Wszystko po to, żeby zapobiec kryzysowi braku płynności w sektorze bankowym. Nadal jednak trudno oszacować, ile instytucje finansowe zapłacą za pochopnie udzielane kredyty. Nie wiadomo także, ile funduszy hedgingowych ma w swoich portfelach gorące obligacje nieruchomościowe, a ile jeszcze o tym głośno nie powiedziało. Dodatkowa podaż pieniądza powinna pomóc i złagodzić kryzys, jednak inwestorów to w pełni nie uspokaja.
W Warszawie przez całą sesję dominowała sprzedaż. Przy niewielkich obrotach gracze redukowali swoje pozycje. Liderem spadków był Bioton, który zakończył dzień 10,9 proc. na minusie. Wyprzedaż wywołał komunikat o mniejszych, niż oczekiwano wynikach z działalności operacyjnej w drugim kwartale i obniżeniu prognoz przychodów na ten rok do 350 mln zł z 400 mln zł. W II kwartale Bioton zwiększył (głównie księgowo) zysk o 26 proc., do 56,50 mln zł. Od początku 2007 r. grupa miała 67,72 mln zł zysku wobec 53,83 mln zł zysku rok wcześniej, przy obrotach odpowiednio 112,67 mln zł wobec 96,03 mln zł.
W dół poszły też notowania spółek surowcowych. Miedziowy KGHM był 2,2 proc. na minusie, PKN Orlen 1,2 proc. Spadki pogłębiały banki, które jeszcze na poniedziałkowej sesji ciągnęły parkiet do góry. PKO BP stracił 1,9 proc. zaś Getin 1,4 proc.
Nie pomogła także informacja o inflacji za lipiec. Wyniosła ona rok do roku 2,3 proc., wobec 2,6 proc. w czerwcu. Według Haliny Wasilewskiej-Trenkner, członka Rady Polityki Pieniężnej, ewentualna podwyżka stóp procentowych w sierpniu zależy od tego, jakie będą dane dotyczące wynagrodzeń i wydajności pracy w lipcu.
Środowy dzień przerwy na warszawskim parkiecie pogarszał sytuację naszych indeksów. W czwartek bowiem w Stanach Zjednoczonych zostaną opublikowane dane o inflacji. Bazowy wskaźnik CPI zazwyczaj jest bardzo ważny dla Fedu. Przy obecnej sytuacji rynkowej nawet niewielka zwyżka tego wskaźnika może wywołać panikę na Wall Street. Wysoka inflacja bowiem podważyłaby sensowność zwiększania podaży pieniądza przez Fed i zmniejszyła szanse obniżki stóp. Na to właśnie liczą niektórzy inwestorzy.