W pierwszym miesiącu działania programu wakacji składkowych wnioski złożyła większość z uprawnionych przedsiębiorców. Rząd zakładał, że o zwolnienie ze składek będzie mogło ubiegać się nawet 1,7 mln osób prowadzących działalność gospodarczą. Ale w tym roku można ubiegać się o zaniechanie poboru tylko składek grudniowych, bo program ruszył 1 listopada. Ponad 1,325 mln wniosków, które ostatecznie trafiły do ZUS, to i tak dużo, jak na krótki okres, jaki upłynął od uruchomienia wakacji składkowych.
Według szczegółowych danych pozyskanych z ZUS najwięcej chętnych było na Mazowszu. Z wakacji składkowych jeszcze w tym roku chciało skorzystać prawie 230 tys. przedsiębiorców. Drugie miejsce zajęło województwo wielkopolskie, gdzie prawie 142 tys. osób prowadzących działalność gospodarczą złożyło wniosek, a trzecie małopolskie z ponad 140 tys. chętnych.
Czym są wakacje składkowe
Wprowadzenie miesięcznych wakacji składkowych było jedną z obietnic składanych w czasie kampanii wyborczej przez polityków obecnej koalicji rządzącej. Z założenia miały dać wytchnienie przedsiębiorcom, których działalność cechuje duża sezonowość, czyli w niektórych miesiącach mają wysokie dochody, ale w innych są pod kreską. W normalnej sytuacji nawet w tych chudych miesiącach i tak muszą płacić składki na ZUS. Wakacje składkowe zdejmują z nich ten obowiązek, jednocześnie utrzymując ich ubezpieczenie, bo całość zobowiązań za nich bierze na siebie budżet.
Zgodnie z prawem osoba prowadząca działalność gospodarczą może raz w roku w wybranym przez siebie miesiącu nie płacić składki na ubezpieczenia społeczne (ale tylko za siebie) oraz własnego dobrowolnego ubezpieczenia chorobowego. Może też uzyskać zwolnienie miesięczne ze składki na Fundusz Pracy i Fundusz Solidarnościowy. Ze zwolnienia mogą korzystać tylko mikrofirmy, czyli przedsiębiorcy, którzy zatrudniają maksymalnie dziewięciu pracowników.
W tym roku było bardzo mało czasu, by skorzystać ze zwolnienia — zasada jest taka, że wniosek musi trafić do ZUS miesiąc wcześniej. Zatem o zwolnienie w grudniu trzeba było wnioskować w listopadzie, zaraz po starcie programu.
Przedsiębiorcy wnioskują już o wakacje na przyszły rok. Do 11 grudnia do ZUS trafiło ponad 54 tys. wniosków o zawieszenie składek w styczniu.
Wakacje nie rozwiążą problemu
Łukasz Kozłowski, ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich i ekspert systemu ubezpieczeń społecznych, nie jest zdziwiony dużym zainteresowaniem. Korzyści dla przedsiębiorców są oczywiste: można nie zapłacić składek, nie tracąc przy tym ubezpieczenia i stażu składkowego, i raczej tylko przez gapiostwo 400 tys. osób prowadzących jednoosobową działalność gospodarczą nie zdążyło złożyć wniosku w listopadzie.
Ekspert podkreśla jednak, że możliwość niepłacenia składek przez miesiąc nie rozwiązuje głównego problemu wynikającego ze sposobu oskładkowania działalności gospodarczej. Jeśli ktoś prowadzi biznes na granicy rentowności i obciążenia składkami na ZUS są dla niego zbyt duże, to jeden miesiąc wytchnienia niewiele zmieni. Z drugiej strony w przypadku wielu działalności, które są bardziej dochodowe, takie wsparcie jest niepotrzebne.
— Jest to działanie doraźne, które przynosi pewną ulgę finansową dla jednoosobowych działalności gospodarczych, ale nie jest wycelowane w tych, którzy faktycznie potrzebują ulg w składkach. Co gorsza — oddala nas od rozwiązania problemu na poziomie systemowym, czyli takiego rozłożenia ciężarów, aby tym, którzy mają niską rentowność, ulżyć, a tym, którzy bez problemu regulują te obciążenia, proporcjonalnie i w wyważony sposób je zmodyfikować — mówi Łukasz Kozłowski.
Czy stać nas na to
Projektując wakacje składkowe, rząd zakładał, że będą one kosztowały budżet około 1,6-1,7 mld zł rocznie. Biorąc pod uwagę, że nie wszyscy uprawnieni skorzystali ze zwolnienia w tym roku, można założyć, że ubytek, jaki powstanie w kasie ZUS, będzie mniejszy. I nie na tyle dotkliwy, żeby zmienić plan finansowania go dotacją budżetową. Według informacji PB ZUS nie wykorzysta pełnej zaplanowanej na ten rok dotacji i zamiast 72,7 mld zł weźmie z budżetu nie więcej niż 66 mld.
W przyszłym roku, gdy program już się uleży i o zwolnienie będzie się ubiegać większa liczba uprawnionych, koszt oczywiście wzrośnie, ale raczej nie na tyle, żeby zaburzać płynność budżetu. Po pierwsze, efekt rozłoży się w ciągu roku i nie będzie tak skumulowany jak teraz. Po drugie, w skali łącznych wydatków państwowej kasy zaplanowanych na 921,6 mld zł nawet koszt rzędu 2 mld zł nie robi już na nikim wrażenia.
— Oczywiście finanse publiczne nie załamią się na skutek tego, że wprowadzono wakacje składkowe, natomiast to nie oznacza, że takie rozwiązanie warto było wprowadzać. Te pieniądze mogły się przydać przy finansowaniu innych potrzeb, których przecież nie brakuje — mówi Łukasz Kozłowski.