W ciągu drugiego półrocza 2020 r. upadło 210 firm. Aż 63 proc. z nich w dniu ogłoszenia bankructwa było notowanych w Krajowym Rejestrze Długów (KRD). Łączna wartość ich zobowiązań wynosiła 23,2 mln zł. W przypadku 49 proc. tych przedsiębiorców sygnały zbliżającej się niewypłacalności było widać już pół roku przed ogłoszeniem upadłości, a 41 proc. znajdowało się w rejestrze rok wcześniej.
– Od lat obserwujemy, że pierwsze informacje o przyszłych bankrutach pojawiają się w rejestrze długów na rok wcześniej przed ogłoszeniem upadłości. Niestety, w ubiegłym roku, mimo mniejszej liczby bankructw w drugiej jego połowie, odsetek bankrutów, którzy byli notowani w KRD już dwanaście miesięcy przed ogłoszeniem upadłości, wzrósł z 37,8 proc. do 41,4 proc. Informacja o tym, że firma ma zaległe zobowiązania finansowe, powinna być dla każdego przedsiębiorcy sygnałem ostrzegawczym – mówi Adam Łącki, prezes KRD.
W całym 2020 r. liczba bankructw była na podobnym poziomie jak w 2019 r. Trzeba jednak pamiętać, że nie wszystkie firmy mogły upaść. Zgodnie z danymi Centralnego Ośrodka Informacji Gospodarczej, więcej wniosków o upadłość sądy oddaliły niż zatwierdziły. Jednocześnie bardzo wzrosła liczba postępowań restrukturyzacyjnych.
– To, jaki ostatecznie będzie wpływ pandemii na liczbę bankructw, dowiemy się dopiero w tym roku – mówi Adam Łącki.