Zbigniew Boniek, wiceprezes PZPN, zapowiada, że wpływy z nieudanego występu piłkarzy w Korei wyniosą 3,3 mln USD (13,2 mln zł). Jego zdaniem, kwota ta mogła być dużo niższa, gdyby piłkarze zasłużyli na premie za sukcesy.
Polski Związek Piłki Nożnej (PZPN) po mistrzostwach w Korei i Japonii będzie dużo bogatszy, nie tylko w doświadczenia sportowe. Międzynarodowa Federacja Piłkarska (FIFA) płaci uczestnikom mistrzostw już za sam udział w imprezie. Pokrywa koszty przelotu (równowartość ceny biletów w klasie business) i dokłada 900 tys. USD za każdy rozegrany mecz, niezależnie od wyniku. Kolejne 600 tys. USD to refundacja kosztów przygotowań reprezentacji do udziału w turnieju.
Pieniądze z FIFA mają na razie charakter wirtualny. Znajdą się bowiem na koncie federacji dopiero za kilka miesięcy.
Sami zawodnicy trzech tygodni spędzonych w Azji nie zapiszą wyłącznie po stronie strat. Już za sam awans do finałów najlepsi z nich zainkasowali po około 100 tys. USD. Za przyjazd na turniej dostaną po 10 tys. USD.
Koszt wyjazdu na turniej to około 3 mln zł. Tyle trzeba było wydać na startowe wypłacone piłkarzom, sam pobyt w Korei, zgrupowanie w Niemczech i organizację trzech towarzyskich meczów z Japonią, Rumunią i Estonią. Zostaje więc 10 mln zł czystego zysku.