Quantum Fundu nie da się zrestrukturyzować

Dawid TokarzDawid Tokarz
opublikowano: 2022-07-24 20:00

Drugi inwestor za nieruchomości spółki oferuje ponad dwa razy więcej niż pierwszy. To wciąż jednak o 100 mln zł mniej, niż wynoszą długi dawnego Gent Holdingu.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • kim są potencjalni kupcy zainteresowani majątkiem niewypłacalnego Quantum Fundu (czyli dawnego Gent Holding)
  • ile za niego oferują, a ile spółka jest winna inwestorom
  • jakie działania zdążył już podjąć zarządca przymusowy QF, a jakie planuje
  • jakie propozycje poszkodowanym inwestorom QF składa Józef Rytel, prezes i właściciel firmy, i jak się z nimi komunikuje
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Dwa miesiące temu ujawniliśmy, że jeden z wierzycieli Quantum Fund (QF), czyli dawnej grupy Gent Holding (GH), zaangażowanej w różne inwestycje nieruchomościowe, głównie prywatne akademiki, wniósł o ogłoszenie upadłości spółki w trybie przygotowanej likwidacji (tzw. pre-pack). Wszystkie pięć nieruchomości QF miała kupić wrocławska firma Homeland Investments za 19,1 mln zł. Z ustaleń PB wynika, że kontrofertę złożyła właśnie Moderna Holding, deweloper znany m.in. z projektów mieszkaniowych w segmencie premium. Te same pięć nieruchomości spółka z grupy Moderny chce kupić za 41 mln zł.

Tylko upadłość

Ponad dwa razy wyższa oferta to dobra wiadomość poszkodowanych wierzycieli QF, czyli głównie inwestorów indywidualnych. Radość mąci jednak fakt, że łączne długi QF są dużo większe - przekraczają 140 mln zł - a innych aktywów niewypłacalna spółka nie ma. Jej konta też są puste i Krzysztof Gołąb, który od maja jest zarządcą przymusowym QF, konieczne wydatki musi pokrywać z własnej kieszeni.

W taki sposób opłacił m.in. opinię biegłego, który wartość rynkową nieruchomości firmy określił na 57,4 mln zł, a likwidacyjną – na 43 mln zł. Na podstawie tej opinii ofertę Homelandu na 19,1 mln zł zarządca uznał za „rażąco zaniżoną”.

- Nieruchomości spółki mogą być zbyte albo wszystkie w pakiecie w ramach upadłości typu pre-pack, albo każda osobno w klasycznej upadłości. Decyzja w tej sprawie należy do sądu – mówi Krzysztof Gołąb.

Jego zdaniem prowadzenie jakiejkolwiek restrukturyzacji QF jest nierealne. Dowiodły tego zresztą kolejne próby, podejmowane od półtora roku przez Józefa Rytla, prezesa i właściciela spółki. Kompletnym fiaskiem zakończyła się zarówno ta ze stycznia 2021 r., kiedy układ z wierzycielami chciało zawrzeć dziewięć spółek z grupy GH, jak i ta z maja 2021 r., kiedy kolejną próbę podjął QF powstały z połączenia firm z grupy GH.

ŚLEDCZY OSTRZEGLI PREZESA-VLOGERA:
ŚLEDCZY OSTRZEGLI PREZESA-VLOGERA:
Józef Rytel, prezes i właściciel Quantum Fundu, kontaktuje się z poszkodowanymi inwestorami za pomocą materiałów wideo. Jest przy tym tak otwarty, że – jak wynika z informacji PB – po analizie nagrań prokuratura pouczyła go o przepisie, dotyczącym kar za naruszanie tajemnicy śledztwa.
Marek Wiśniewski

Prośby o nowe datki

Mimo tych porażek Józef Rytel wystąpił o trzecią restrukturyzację, w formie przyspieszonego postępowania układowego. W wystąpieniach wideo, za pomocą których komunikuje się z poszkodowanymi inwestorami, przyznaje już jednak, że najlepsza może być upadłość. Jego zdaniem w tym trybie nieruchomości spółki będzie można sprzedać za „co najmniej 60 mln zł”.

Szef i właściciel QF zapewnia, że tylko najcenniejsza nieruchomość spółki – niedokończony akademik w Krakowie – jest warta około 45 mln zł, o czym ma świadczyć list intencyjny jednego z austriackich funduszy, zaangażowanych w projekty o wartości 1,5 mld EUR. Zdaniem Józefa Rytla ten sam fundusz jest też zainteresowany przejęciem dwóch innych nieruchomości QF, na których miały powstać akademiki w Katowicach i Gdańsku.

Rzeczywiście, jak ustalił PB, w maju 2022 r. działający w Austrii, Niemczech i Polsce fundusz 6B47, realizujący już w naszym kraju projekty akademikowe, przesłał do Józefa Rytla list intencyjny, potwierdzający zainteresowanie zakupem trzech nieruchomości QF. Z jego treści wynika jednak nie to, że oferuje za krakowską nieruchomość 47 mln zł, ale że… za tyle chce ją sprzedać Józef Rytel, któremu – notabene – sąd dwa miesiące temu odebrał władzę nad spółką.

- Jesteśmy na wstępnym etapie analiz tego projektu i na razie nic więcej nie mogę powiedzieć – ucina Mirosław Januszko, szef polskiego oddziału 6B47.

Na swoim vlogu Józef Rytel zapewnia, że wierzyciele w ciągu 2-3 lat mogą odzyskać wszystkie pieniądze. Jak? Tego nie precyzuje, ale zachęca inwestorów dawnego GH do kontaktu w sprawie… niewielkiego dofinansowania zupełnie innych projektów nieruchomościowych, z których – jak twierdzi – będzie spłacał długi QF.

Zapytany o to przez PB zarzeka się jednak, że żadnych nowych pieniędzy w ostatnim czasie od poszkodowanych inwestorów nie przyjął.

Gang w spółce

Inwestorzy tymczasem ślą pisma do zarządcy przymusowego, by przyjrzał się opisanym przez PB kontrowersyjnym transakcjom, zawieranym przez spółki z grupy GH już po utracie płynności, w wyniku których część projektów nieruchomościowych znalazła się poza grupą.

- Wszystkie transakcje rozporządzające majątkiem spółki, dokonane przed złożeniem wniosku o upadłość QF, będą analizowane pod kątem możliwości ich ubezskutecznienia. Do takich analiz potrzebuję jednak dokumentów spółki, zabezpieczonych przez prokuraturę. Ich pierwsza partia już do mnie trafiła, a kolejne powinny zostać przesłane wkrótce – mówi Krzysztof Gołąb.

Prokuratura zabezpieczyła dokumenty QF w maju, kiedy to osiem osób z byłego GH usłyszało zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, a sześć z nich, m.in. Józef Rytel (zgadza się na podawanie jego pełnych danych osobowych), także prania pieniędzy. Szefowi QF jako jedynemu śledczy przedstawili też 55 zarzutów oszustwa na szkodę inwestorów i wprowadzania ich w błąd przy zdobywaniu finansowania w formie obligacji i pożyczek. Cała ósemka nie przyznała się do winy i po przedstawieniu zarzutów wyszła na wolność.

Nieuczciwe praktyki:

Kilka miesięcy temu prezes UOKiK uznał działania QF za nieuczciwe praktyki rynkowe, godzące w interesy konsumentów i wprowadzające ich w błąd. Zarzucił spółce rozpowszechnianie nieprawdziwych informacji o wysokiej stopie zwrotu z inwestycji w lokale użytkowe w akademikach (pod marką LIV) i o źródłach finansowania tych inwestycji. Jego zdaniem QF sugerował, że są finansowane w znacznym stopniu ze środków własnych i kredytów bankowych, podczas gdy faktycznie były finansowane przez inwestorów indywidualnych – w formie obligacji, pożyczek i wpłat. Szef UOKiK zobowiązał spółkę do opublikowania oświadczenia w prasie o stwierdzeniu tych naruszeń, do czego jednak do dzisiaj nie doszło, choć decyzja jest prawomocna. Wytłumaczenie jest proste: QF na to... nie stać.