Sąd odebrał władzę szefowi Quantum Fundu

Dawid TokarzDawid Tokarz
opublikowano: 2022-05-24 20:00

Inwestor chce kupić wszystkie nieruchomości spółki za 19 mln zł. Jej długi, głównie wobec indywidualnych inwestorów, są ponad siedem razy większe.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • Dlaczego wierzyciele, którym Quantum Fund (QF) jest winny ponad 140 mln zł, chcieli odsunąć od zarządzania spółką Józefa Rytla, jej prezesa i właściciela?
  • Kto został zarządcą przymusowym QF i co chce zrobić w pierwszej kolejności?
  • Jaka spółka chce kupić nieruchomości QF w trybie upadłości typu prepack za 19 mln zł?
  • I kto jeszcze wyraża zainteresowanie tymi aktywami?
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Wierzyciele nieruchomościowej spółki Quantum Fund (QF), czyli dawnej grupy Gent Holding, dopięli swego. Sąd, który od miesięcy zastanawia się, czy ogłosić upadłość lub restrukturyzację QF, zmienił sposób zabezpieczenia majątku spółki. Odwołany został tymczasowy nadzorca sądowy. Katarzynę Uszak zastąpił zarządca przymusowy Krzysztof Gołąb. Tym samym Józef Rytel, prezes i właściciel QF, który w kontaktach z poszkodowanymi inwestorami nieraz mijał się z prawdą, został zupełnie odsunięty od zarządzania niewypłacalną spółką.

Trzy próby restrukturyzacji

QF jeszcze pod szyldem Gent Holding był zaangażowany w różne inwestycje nieruchomościowe – głównie prywatne akademiki pod marką LIV, ale też odnawianą kamienicę, kameralny hotel i osiedle domów. Na ich realizację zebrał od inwestorów indywidualnych (na trzy sposoby: obligacje, pożyczki oraz sprzedaż lokali lub działek) grubo ponad 100 mln zł. Potem jednak popadł w gigantyczne tarapaty finansowe, z których chciał wyjść dzięki restrukturyzacji.

Najpierw w styczniu 2021 r. układ z wierzycielami próbowało zawrzeć dziewięć spółek z grupy GH, a kiedy to skończyło się kompletnym fiaskiem, drugą próbę w maju 2021 r. podjął QF powstały z połączenia firm z grupy GH – z takim samym marnym skutkiem. Mimo tych porażek Józef Rytel nie złożył broni i wystąpił o trzecią restrukturyzację, w formie przyspieszonego postępowania układowego. Wierzyciele, którym QF winny jest ponad 140 mln zł, woleli jednak odsunąć Józefa Rytla od zarządzania spółką. To dlatego niektórzy z nich wnieśli o sanację, w ramach której władzę w firmie przejmuje zarządca, a inni o upadłość spółki i ustanowienie syndyka.

A może upadłość?
A może upadłość?
Do tej pory Józef Rytel, prezes i właściciel Quantum Fundu, przekonywał, że najlepszym rozwiązaniem jest restrukturyzacja. Obecnie dopuszcza postawienie spółki w stan upadłości, bo wierzy, że także w tym trybie jej nieruchomości mogą zostać sprzedane po cenach zbliżonych do rynkowych.
Marek Wiśniewski

Są chętni

Sąd wciąż zastanawia się, co zrobić, ale już postanowił powołać zarządcę przymusowego. Jednocześnie jeden z wierzycieli QF wniósł o ogłoszenie upadłości spółki w trybie przygotowanej likwidacji (tzw. pre-pack). Zgodnie z wnioskiem cały majątek QF, czyli wszystkie pięć nieruchomości (dwie w Gdańsku i po jednej w Krakowie, Katowicach i Szklarskiej Porębie), miałyby zostać kupione za 19,1 mln zł przez działającą w branży nieruchomości wrocławską firmę Homeland Investments (chęć zakupu w rozmowie z „PB” potwierdził Adrian Niewiadomski, prezes i większościowy udziałowiec tej spółki).

Realizacja takiego scenariusza oznaczałaby, że do inwestorów QF wróciłaby mniej niż jedna siódma ich pieniędzy. Tymczasem Józef Rytel miesiącami zapewniał wierzycieli, że mogą odzyskać 100 proc., a dopiero w ostatnim wniosku o restrukturyzację zmniejszył poziom ich zaspokojenia do wciąż wysokich 70 proc. Zdaniem dobrze zorientowanych w sprawie informatorów „PB” nie ma na to szans. Według nich wycena nieruchomości QF na 19 mln zł, bazująca na cenie w warunkach tzw. sprzedaży wymuszonej, jest jednak zaniżona co najmniej dwukrotnie.

Z kolei Józef Rytel przekonuje, że tylko najcenniejsza nieruchomość spółki - niedokończony prywatny akademik w Krakowie - ma wartość około 45 mln zł. Szef QF twierdzi też, że przejęciem jej oraz dwóch innych nieruchomości, w których miały powstać akademiki LIV w Katowicach i Gdańsku, zainteresowany jest austriacki fundusz, zaangażowany w projekty o wartości 1,5 mld EUR.

Ile jest warta perła w koronie:
Ile jest warta perła w koronie:
Niedokończony prywatny akademik w Krakowie to najcenniejszy składnik majątku Quantum Fundu. Zdaniem Józefa Rytla nieruchomość warta jest około 45 mln zł. Operat stworzony na potrzeby wniosku o upadłość typu pre-pack, uwzględniający konieczność sprzedania jej w formie wymuszonej, opiewa jednak na... 11,4 mln zł.
Pawel Ulatowski

Mają być dokumenty

Nawet jeśli to wstępne zainteresowanie przerodzi się w transakcję, to i tak wierzyciele QF będą musieli pogodzić się z dużymi stratami. Najpierw jednak sąd zdecyduje, czy otworzyć restrukturyzację spółki (co jest mało prawdopodobne), czy ogłosić jej upadłość (i w jakim trybie). Wierzyciel wnioskujący o pre-pack przekonuje, że ten tryb byłby tańszy i trwałby krócej niż klasyczna upadłość. Sugeruje też, że ogłoszenie tej drugiej jest wątpliwe, bo QF w ogóle nie ma pieniędzy, nawet na pokrycie kosztów prowadzenia upadłości.

Krzysztof Gołąb, nowy zarządca przymusowy QF, widzi jednak dwa potencjalne źródła płynnych funduszy, z których można by pokrywać koszty, w tym - w pierwszej kolejności – zabezpieczenia nieruchomości firmy. Pierwsze to zwolnienie z zajęcia komorniczego około 1,5 mln zł, jakie QF uzyskał z tytułu zwrotu VAT, a drugie – wynajęcie lub uruchomienie należącego do spółki niewielkiego hotelu w Szklarskiej Porębie. Jedno i drugie uzależnione jest jednak od tego, czy Józef Rytel przekaże zarządcy dokumentację spółki.

Pytanie nie jest bezzasadne, bo Katarzynie Uszak, tymczasowemu nadzorcy sądowemu QF, Józef Rytel dokumentów nie przekazał i dlatego swoje sprawozdanie dla sądu musiała opierać m.in. na… artykułach „PB”. A Tomasz Ryżyński, nadzorca układu spółki przy drugiej próbie jej restrukturyzacji, jako powód jej fiaska podnosił m.in. właśnie to, że nie uzyskał od szefa i właściciela QF wiarygodnych i kompletnych dokumentów finansowo-księgowych (chodziło m.in. o „niewłaściwe rozliczenie” zobowiązań i należności spółek z grupy GH, które się połączyły – na niebagatelną kwotę ponad 50 mln zł!).

Józef Rytel zapewnia jednak, że Krzysztofowi Gołąbowi przekaże wszystkie dokumenty. Współpracę z zarządcą ocenia dobrze, bo - jak tłumaczy - jemu też zależy na tym, by nieruchomości spółki sprzedać jak najdrożej. Tymczasem Krzysztof Gołąb twierdzi, że w trakcie dwóch spotkań z szefem QF... nie usłyszał od niego jasnej deklaracji przekazania dokumentów.