Quercus TFI: WIG sięgnie 60 tys. punktów

Kamil KosińskiKamil Kosiński
opublikowano: 2013-12-20 00:00

W 2014 r. politycy zafundują giełdzie rollercoaster. By zarobić, trzeba więc dobrze wybierać spółki.

Rok 2013 był dość łatwy, jeśli chodzi o zarabianie. Przyszły będzie znacznie trudniejszy, wymagający większego sprytu i zaangażowania — prognozuje Sebastian Buczek, prezes Quercus TFI. Jego zdaniem, WIG powalczy o 60 tys. punktów, choć — jak podkreśla ekspert — ruch w tym kierunku nie będzie jednostajny i nie jest to prognoza na koniec roku, ale poziom, który w pewnym momencie WIG może osiągnąć. Według szefa Quercus TFI, grudniowa korekta na warszawskiej giełdzie przeciągnie się na styczeń 2014 r. Ma to być konsekwencja zmian, jakie politycy przeprowadzili w OFE, i poziomu zaangażowania w akcje, jaki fundusze emerytalne osiągnęły na koniec listopada. Na zmienność mają wpływać też decyzje amerykańskiej Rezerwy Federalnej i nierozwiązany wciąż problem nadmiernego zadłużenia wielu państw. W co konkretnie inwestować w 2014 r.?

— Łatwiej powiedzieć, w co nie inwestować. Przykład tego roku pokazuje, jak dużym wyzwaniem może być kurs spółek, w których znaczącym akcjonariuszem jest skarb państwa. Jeśli notowania są wysoko, to Skarb może wyjść z pakietem na sprzedaż, a do innych spółek może zadzwonić jakiś polityk i zdecydować, że trzeba budować elektrownię — przestrzega Sebastian Buczek. Szkodliwe dla jednych spółek decyzje polityczne mogą być jednak korzystne dla innych.

— Wolimy patrzeć na rynek przez pryzmat poszczególnych spółek, a nie sektorów, ale sektorem, w którym może się dziać coś pozytywnego w najbliższych latach jest sektor budowlany. Są w nim spółki, które przetrwały, mają zdrowe bilanse i mogą skorzystać na tym, co robią politycy. Podoba nam się Ulma. Ale są też spółki, które nazywamy „zombie”. To Polimex-Mostostal, PBG czy Mostostal Warszawa — wymienia Sebastian Buczek. Bartłomiej Cendecki, jeden z zarządzających funduszami Quercus TFI, dodaje, że dobrą inwestycją mogą być producenci materiałów budowlanych, w tym np. Selena. Można się też nastawić na spółki przetwarzające surowce. Przedstawiciele Quercus TFI zakładają, że te ostatnie stanieją, choć zwracają uwagę, że spadek cen może zatrzymać postępujące ożywienie gospodarcze. Ipopema — w której fundusze Quercus przekroczyły 5 proc. udziałów — ma natomiast skorzystać na ożywieniu na rynku ofert pierwotnych oraz fuzji i przejęć. Zyskom spółki mają też sprzyjać rosnące napływy do TFI.

— Mamy nadzieję, że Ipopema będzie uczestniczyć w konsolidacji TFI jako podmiot, który mógłby kogoś przejąć — dodaje Sebastian Buczek.

Mniej ryzykownie
W 2013 r. koniem pociągowym Quercus TFI były fundusze agresywny, selektywny i absolutnej stopy zwrotu. Dwa ostatnie mają zarabiać w każdych warunkach, więc Sebastian Buczek poleca je również na rok 2014. Agresywnego już nie. Wręcz przeciwnie — uważa, że należy zainteresować się funduszem ochrony kapitału. Godny uwagi ma być ze względu na podwyżki stóp procentowych i zwiększające się ryzyko końca zwyżek na giełdzie. Zwłaszcza osiągnięcie przez Polskę 4-procentowego wzrostu gospodarczego (konsensus prognoz ekonomistów na 2014 r. do 2,7 proc.) ma być definitywnym sygnałem do wycofania się z rynku akcji i przeniesienia aktywów do funduszu ochrony kapitału.