Co?
Butelka piwa Tutankhamun Ale
Za ile?
7686 dolarów
Słownie:
siedem tysięcy sześćset osiemdziesiąt sześć
Egipt, 1995 rok. Ruiny starożytnego miasta Amarna zburzonego przez Tutenchamona jakieś 3350 lat temu. Archeolodzy z Cambridge przeszukują pomieszczenia, które niegdyś były starożytną kuchnią. Kurz, brud, wokół walają się złote naczynia. Wtem słychać głośne „yes, yes, yes!”.
— Co tam masz, Barry, skąd ta radość? — John, nie uwierzysz! Odkryłem skarb! — Co? Święty Graal w egipskiej kuchni?! — Zaraz tam Graal. Tu... tu są ziarna pszenicy, a do tego hieroglify pełne szczęśliwych ludzi z dzbanami w rękach. Oni tu coś warzyli i zostawili po sobie receptury.
— Rany, Barry, ty... my... odkryliśmy starożytne piwo! Tak podobno, według legendy krążącej po szacownym Cambridge, wyglądał jeden z najważniejszych dni w historii ludzkości. To dzięki odkryciu dzielnych badaczy (szczególnie dr. Barry’ego Kempa) i późniejszej pracy równie dzielnych naukowców dowiedzieliśmy się, jakie piwo pijali ci, których piramidy zwalają z nóg nawet na trzeźwo.
O resztę, czyli o to, by współcześni poznali jego smak, zadbali już chciwi biznesmeni. Bo choć starożytne czasy jawią się nam głównie jako winem płynące, piwo zalało świat na długo przed cudem w Kanie Galilejskiej.
I to w stopniu, o jakim nie śniło się nawet największym filozofom. Że tylko zacytujemy fragment jednego z traktatów Platona: — Ten, kto wymyślił piwo, był mędrcem.
Współcześni dodaliby zapewne: „a jeszcze mądrzejszy, kto zaczął je sprzedawać”. Losy komercjalizacji odkrycia dzielnych archeologów to dwa lata siermiężnej pracy nad analizą resztek z przydomowego browaru oraz rozplątywanie zagadek hieroglifów. Gdy receptura była już z grubsza gotowa, za jej udoskonalanie wziął się niejaki Jim Merrington, właściciel browarów Scottish & Newcastle, oczywiście z Wielkiej Brytanii. To Jim zdecydował, że do produkcji użyte zostaną składniki występujące w okolicach egipskiego Amarna.
A co z wodą? Phi, małe piwo — okazało się, że do źródlanej wystarczy dodać odrobinę gipsu i mamy wypisz wymaluj tę ze studzienek w Amarna. Efekt? Piwo było nieco mętne, złociste, o owocowym posmaku, z nutą karmelową, jakby nieco pieprzną.
— Skoro nawarzyło się piwa, ktoś musi je teraz wypić — rzekł Jim, patrząc na składzik tysiąca butelek Tutankhamun Ale.
A kto miałby je wypić, jeśli nie nobliwi Londyńczycy? Butelki więc migiem pojechały do magazynu słynnego Harrodsa. Pierwszą sprzedano na aukcji za niecałe 7,7 tys. dolarów.
Resztę butelek można było kupić w domu handlowym za 75 dolarów od sztuki. Niedrogo, jak na możliwość bycia choć przez chwilę faraonem, przy czym już po 5-6 butelkach ogłuszony alkoholem delikwent przypominał mumię. Być może dlatego browar Scottish & Newcastle zbankrutował. Choć naukowcy z Cambridg twierdzą, że to po prostu klątwa faraona.