Rentownością obligacji jeszcze potrzęsie

Kamil KosińskiKamil Kosiński
opublikowano: 2022-06-23 20:00

Polskie obligacje tańczą jak im na Zachodzie zagrają. A że płynność jest mała, to trzeba się liczyć z takimi ruchami, jak nagły wzrost rentowności powyżej 8 proc. i jeszcze szybszy spadek z tego poziomu.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • jak amerykańska inflacja wpływa na rentowność polskiego długu
  • jaki wpływ na polski dług ma Krajowy Plan Odbudowy
  • a jaki dane o wynagrodzeniach przekazane przez GUS we wtorek
  • co robiło Ministerstwo Finansów z czwartkową aukcją obligacji
  • i jakie są perspektywy obligacji długoterminowych
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

W poniedziałek 20 czerwca rentowność polskich 10-letnich obligacji skarbowych przekroczyły 8 proc. Było to apogeum ruchu wzrostowego zapoczątkowanego równo tydzień wcześniej. Jeszcze w piątek 10 czerwca 2022 r. rentowności tych papierów były bowiem poniżej 7 proc.

Już dwa dni po tym jak rentowność obligacji przekroczyła 8 proc. wynosiła jednak niewiele ponad 7 proc. W czwartek, 23 czerwca, spadła poniżej 7 proc., a więc do punktu wyjścia.

- Po przekroczeniu 8 proc. przez rentowności 10-latki prawdopodobnie pojawiło się większe zainteresowanie z zagranicy. W połączeniu z niską płynnością skutkiem była bardzo wysoka zmienność – ocenia Adam Antoniak, ekonomista ING Banku Śląskiego.

O tym, że wzrost rentowności (czyli spadek cen obligacji) był przereagowaniem związany z niską płynnością jest też przekonany Mariusz Zaród, zastępca dyrektora inwestycyjnego Quercus TFI.

- Nie oszukujmy się - nasz rynek jest dość mało płynny – podkreśla Mariusz Zaród.

Tydzień wzrostu rentowności w górę miał zaś dodatkowo posmak długiego weekendu związanego z Bożym Ciałem, przypadającym na czwartek.

Akcja i reakcja

By rynek mógł coś przereagować, musiał jednak na coś reagować. Mariusz Zaród zwraca uwagę, że trochę paliwa do wzrostu rentowności polskiego długu dodał wzrost rentowności obligacji krajów rozwiniętych. Był on konsekwencją opublikowanych w piątek, 10 czerwca, po południu czasu europejskiego danych o inflacji konsumenckiej w Stanach Zjednoczonych. W maju wyniosła 8,6 proc. rok do roku, podczas gdy rynek oczekiwał 8,3 proc.

- Rentowności na rynkach bazowych rosły. W Polsce również, ale w dużo większej skali w związku brakiem płynności i zapewne też pewnym brakiem wiary w środki z Krajowego Planu Odbudowy (KPO). W maju była fala optymizmu, związana z nadziejami, że pieniądze te jednak do Polski trafią. Potem się okazało, że kamienie milowe jakie musi osiągnąć rząd są jednak trudne i może się okazać, że pieniędzy z KPO szybko nie zobaczymy – komentuje Mariusz Zaród.

Również ekonomiści ING uważają, że osłabienie polskich obligacji było związane z oczekiwaniami na to, że przyspieszenie podwyżek stóp procentowych przez amerykański Fed wymusi podobne ruchy na bankach centralnych naszego regionu.

Tyle że we wtorek, 21 czerwca 2022 r., Główny Urząd Statystyczny (GUS) podał niższe od oczekiwań dane o produkcji przemysłowej i wynagrodzeniach w maju. W czwartek rentowności 10-latek były już poniżej 7 proc.

- Ostatnie dane GUS wskazują – może jeszcze w małym stopniu, ale jednak - że polska gospodarka zwalnia. Inwestorzy zaczęli więc obstawiać scenariusz, w którym podwyżek stóp procentowych nie będzie tak dużo jak zakładali dotychczas. Rada Polityki Pieniężnej z prezesem NBP Adamem Glapińskim będzie trochę bardzie musiała uwzględniać w swoich decyzjach wzrost gospodarczy, a nie tylko wysoką inflację – tłumaczy Mariusz Zaród.

Niepewność skutkuje zmiennością

- Dane GUS dotyczące wzrostu wynagrodzeń były poniżej oczekiwań oraz kwietniowego odczytu, jak również samej inflacji. To jeden z ważnych sygnałów, że gospodarka zaczyna powoli hamować. Do tego dołożyły się obawy o globalną recesję i to co dzieje się na rynkach obligacji w Stanach Zjednoczonych czy strefie euro - spadki rentowności, które pogłębiły się w środę. Dla polskiego rynku znaczenie miało też zmniejszenie wielkości aukcji obligacji zorganizowanej w czwartek, 23 czerwca. Ministerstwo Finansów ograniczyło podaż do 3-4 mld zł z pierwotnie planowanych 3-7 mld zł. To też poprawiło sentyment. Ostatecznie czwartkowa aukcja była bardzo udana, a popyt wyniósł prawie 7 mld zł. Skala ruchów w jedną i drugą stronę oznacza jednak, że rynek jest mało płynny. Rynek jest rozchwiany. W takich warunkach łatwo może dojść do przereagowania w każdą stronę – wyjaśnia Mikołaj Stępniewski, zarządzający funduszami obligacji w Investors TFI.

- Płynność cały czas jest bardzo niska. Nadal jest też duża niepewność odnośnie długoterminowego poziomu stóp procentowych w Polsce. Z jednej strony jest inflacja, a z drugiej symptomy spowolnienia gospodarczego. Dlatego takich gwałtownych ruchów może być więcej – uważa Mikołaj Raczyński, członek zarządu Noble Funds TFI.

Mariusz Zaród zakłada, że rentowności polskich obligacji skarbowych będą dalej spadały. Zaznacza zarazem, że nie będzie to ruch jednostajny. Jego zdaniem za wcześnie na twierdzenie, że wzrost do 8 proc. był już definitywnym dołkiem w obecnej przecenie obligacji.

- Rynkiem jeszcze potrzęsie. Zmienność z nami pozostanie. Ktoś inwestujący w obligacje skarbowe, zwłaszcza te długoterminowe, powinien brać pod uwagę co najmniej dwuletni horyzont inwestycyjny. Wydaje mi się że za dwa lata rentowności będą niżej niż teraz, ale trzeba się liczyć z tym, że takie górki w rentownościach – czyli spadki cen – mogą się jeszcze pojawić – mówi Mariusz Zaród.