InterCity, główny akcjonariusz spółki, nie złożył ministrowi oferty. Ten się zastanawia, czy ponowić próbę sprzedaży.
"Kropla drąży skałę nie siłą, lecz częstym spadaniem" —to porzekadło przy próbie sprzedaży ponad 42-procentowej resztówki Warsu nie znajduje zastosowania. Resort skarbu podjął w ostatniej kadencji kilka prób dokończenia prywatyzacji kolejowej spółki — ostatnia właśnie zakończyła się fiaskiem.
— Nie wpłynęła żadna oferta — informują przedstawiciele resortu skarbu.
Tak naprawdę mógł ją złożyć tylko jeden gracz — PKP InterCity. Pasażerski przewoźnik ma ponad 50 proc. akcji i już rozdaje w niej karty. Jednak zakup resztówki Warsu od skarbu byłby dla spółki, która w ubiegłym roku zanotowała 150 mln zł straty, sporym wydatkiem. Jak dużym? W marcu cena wywoławcza za 42,5 proc. akcji wynosiła 13,8 mln zł. Po miesiącu cena spadła do niecałych 11,8 mln zł. Widocznie wciąż drogo...
— Kolejne decyzje w sprawie przyszłości spółki nie zostały jeszcze podjęte. Analizujemy sytuację — informuje Maciej Wewiór, rzecznik Ministerstwa Skarbu Państwa.
Na właściwym torze
Sytuacja finansowa Warsu, zatrudniającego 468 osób, w ostatnich trzech latach się poprawiła. Przychody wzrosły z 55,6 mln zł w 2008 r. do 63,5 mln zł w ubiegłym. Podobnie było z EBITDA (odpowiednio 1,47 i 4,46 mln zł) oraz wynikiem netto (1,4 oraz 1,79 mln zł). Po półroczu tego roku Wars ma prawie 30 mln zł przychodów i 0,54 mln zł zysku netto.
— Prawda jest taka, że wartość tej spółki zależy od umowy z InterCity. To ona zapewnia jej niemal 100 proc. przychodów. Dlatego nikt inny niż InterCity nie podejmie się jej zakupu — mówi ekspert rynku kolejowego, który zna kulisy prywatyzacji.
Poszukiwania trwają
Trzeba zaznaczyć, że Wars próbuje zdywersyfikować źródła przychodów, choć na razie wpływy "spoza torów" to kropla w morzu przychodów.
— Ruszył pilotaż sieci stacjonarnej gastronomii Green Patio i Piada Bar. Otworzyliśmy dwie placówki, szukamy kolejnych lokalizacji — mówi Iwo Orzełek, szef zespołu marketingu Warsu.