W środę po zamknięciu rynków europejskich za baryłkę ropy brent płaci się 50,45 USD, o 0,8 proc. mniej niż we wtorek, choć wcześniej ceny zeszły nawet do 49,76 USD. Amerykańskie zapasy ropy naftowej wzrosły w ubiegłym tygodniu o 4,95 mln baryłek, czyli więcej od prognoz, wynikało z danych opublikowanych przez agencję EIA. To oznacza, że listopadowe porozumienie producentów mające na celu zmniejszenie nadwyżki podaży na rynku ropy przynosi na razie bardzo ograniczone efekty.
- Ropy jest po prostu za dużo. Mówiło się, że rynek się zrównoważy, jednak na razie nie widzimy na to żadnych dowodów. Ciężko w takiej sytuacji jest utrzymać bycze nastawienie – komentował w rozmowie z Bloombergiem Michael Lynch, prezes firmy doradczej Strategic Energy & Economic Research.
Prognozy średnich cen ropy na przyszły rok z 75 USD do 65 USD za baryłkę obniżył tymczasem bank Tudor, Pickering, Holt & Co. Kluczowe dla dalszego zachowania rynku okazać się powinno to, czy na majowym spotkaniu OPEC zdecyduje o przedłużeniu ograniczeń w produkcji surowca. Udziału w porozumieniu nie wykluczyła Rosja, poinformowała agencja Interfax.
