Rośnie popyt na kredyty mieszkaniowe

Paweł BerłowskiPaweł Berłowski
opublikowano: 2020-10-07 22:00

We wrześniu po raz pierwszy od marca klienci chcieli pożyczyć na zakup mieszkań więcej niż przed rokiem.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

- czy kryzys na rynku pożyczek mieszkaniowych został zakończony

- czy popyt na mieszkania jest trwały

Indeks popytu na kredyty mieszkaniowe Biura Informacji Kredytowej (BIK) po raz pierwszy od wybuchu pandemii wykaraskał się z minusa. We wrześniu osiągnął 5,4 proc., co oznacza, że o tyle wzrosła r/r wartość kredytów, w sprawie których banki i SKOK-i przesłały zapytania do BIK.

BIK informuje, że we wrześniu 2020 r. o kredyt mieszkaniowy wnioskowało łącznie 37,7 tys. klientów, wobec 35,8 tys. rok wcześniej — jest to wzrost o 5,3 proc. W porównaniu do sierpnia liczba wnioskujących wzrosła o 15,4 proc., zaś w stosunku do minimum z kwietnia — aż o 35,5 proc. Średnia kwota kredytu, o jaką wnioskowali klienci we wrześniu, wyniosła 291,83 tys. zł i była o 4,9 proc. wyższa niż przed rokiem.

Zdaniem prof. Waldemara Rogowskiego, głównego analityk BIK, trwa zapoczątkowana w czerwcu, lipcu i sierpniu odbudowa popytu (w ujęciu wartościowym) na rynku kredytów mieszkaniowych. Otwarte pozostaje pytanie, na jak długo. Ekspert zaznacza, że choć nie ma przesłanek, by powtórzyła się sytuacja z pierwszych miesięcy pandemii i lockdownu, wciąż trwa okres społecznego dystansowania oraz utrzymuje się niepewność związana z falą zachorowań i wynikających z niej obostrzeń. Wszystkie te czynniki spowalniają ożywienie, co może ponownie przynieść ujemne odczyty indeksu w kolejnych miesiącach.

Bartosz Turek, główny analityk HRE Investments, zwraca uwagę, że paradoksalnie — w świetle zwiększonych (z 10 do 20 proc.) wymagań banków w zakresie wkładu własnego — wzrosła średnia kwota kredytu, o jaką wnioskują klienci. Jego zdaniem zjawisko można wyjaśnić m.in. tym, że pandemia zachęciła kupujących do poszukiwania większych mieszkań, a po cięciach stóp procentowych cena kredytu zmalała o 1/3, co skłania do wykorzystania okazji. Średnią wartość kredytu może również windować wypchnięcie z rynku młodych klientów, którzy częściej nie mają umowy o pracę, a więc również zdolności kredytowej. Ta grupa poszukiwała mniejszych mieszkań i brała niższe kredyty, obniżając średnią.

To, czy obecny trend odbudowy popytu na mieszkania okaże się trwały, zależy m.in. od postawy banków. W opinii Bartosza Turka powinno im zależeć na sprzedaży kredytów mieszkaniowych, jednak praktyka na razie tego nie potwierdza. Analityk HRE Investments podkreśla, że banki są wciąż znacznie ostrożniejsze niż przed atakiem wirusa. Choć z miesiąca na miesiąc postępuje luzowanie kryteriów kredytowych, zmiany są powolne na tle ostrego cięcia, z którym mieliśmy do czynienia na początku pandemii. W tym tempie powrót do stanu poprzedniego zajmie jeszcze wiele miesięcy.