W otwartym liście, opublikowanym w poniedziałek w dziennikach Wiedomosti i Kommiersant, rosyjscy „frankowicze” twierdzą, że zostali wprowadzeni w błąd przez banki.

- To my pierwsi odczuliśmy szok wywołany przez sankcje gospodarcze i polityczne intrygi Zachodu. Jesteśmy w sytuacji, kiedy musimy naszym życiem płacić bankom za ryzykowny sposób w jaki prowadzą swój dochodowy biznes – głosi fragment listu podpisanego przez Wszechrosyjski Ruch Posiadaczy Kredytów w Walutach Zagranicznych.
Bank centralny Rosji poradził bankom, aby przewalutowali kredyty hipoteczne w walutach zagranicznych po kursie z początku października. Posiadacze takich kredytów twierdzą jednak, że to jedynie „półśrodek”, a większość banków i tak nie zdecyduje się na taki krok.
- Przy takim sposobie przeliczenia pozostała część długu będzie wyższa niż wartość nieruchomości będącej zabezpieczeniem, a miesięczne raty pozostaną nie do udźwignięcia przez budżety domowe – głosi list do Putina, w którym jednak nie znalazły się żadne konkretne propozycje rozwiązania problemu.
Co ciekawe, rosyjscy „frankowicze" sugerują jednocześnie, że rząd Rosji jest częściowo odpowiedzialny za ich kłopoty, bo obiecywał zapewnienie gospodarczej o finansowej stabilności.